Kilka osób prosiło nas o zacytowanie uczestników spotkania z senatorami, którzy reprezentowali zwolenników powiększenia parku narodowego. Były to dwie, bardzo krótkie wypowiedzi, więc przytaczamy je niemal w całości. Olimpia Pabian nie była zaproszona na spotkanie i przyszła z własnej inicjatywy:
Adam Bohdan: Dzień dobry. Nazywam się Adam Bohdan, jestem z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Chcę odpowiedzieć na pytanie pana przedsiębiorcy z czego jesteśmy finansowani: są to środki norweskie. Robimy projekt, polegający na inwentaryzacji najcenniejszych gatunków. Leśnicy mieli kłopot z ochroną gatunkową, a my szukamy miejsc gdzie te gatunki występują, żeby można je było lepiej chronić. Mam nadzieję, że wyniki tej pracy zostaną lepiej wykorzystane. [...] Zgadzam się z panami, że powódź jest aktualnie najbardziej palącym problemem – Dlaczego o tym nie mówicie? (przerywa drzewiarz) – No, właśnie mówię – To teraz, jak wywołałem (kończy wtrącenie) – Dlatego stawiam wniosek, być może absurdalny, ale padło tutaj szereg wniosków absurdalnych, żeby 100 milionów przekazać na przeciwdziałania skutkom powodzi. Nie ma sensu powiększać parku narodowego o istniejące rezerwaty, lepiej pieniądze przekazać powodzianom. Dziękuję. (brawa).
Olimpia Pabian: Ja jestem też przedstawicielką biznesu, tylko trochę innego niż pan. Rozumiem pana emocje, bo pan jest tutejszy. Ja również jestem tutejsza, moi dziadkowie pochodzą z Puszczy Białowieskiej. Urodziłam się wprawdzie gdzie indziej, ale wróciłam tutaj, na korzenie. Moi dziadkowie pracowali w parku narodowym, dlatego moja wypowiedź też może być emocjonalna. Wierzę w Boga, wierzę w Polskę, wierzę w ochronę Puszczy Białowieskiej. Mam przedsiębiorstwo, które jest jeszcze małe, zatrudnia kilka osób, w tej chwili pięć, a zajmuje się przede wszystkim turystyką. W najbliższej przyszłości planowane jest zatrudnienie kolejnych pięciu osób. Może się okazać że za pięć lat tych osób będzie 15 – 20. To jest firma z przyszłością. Wydaje mi się, że mądra, zrównoważona turystyka, na terenie całej Puszczy, ale prowadzonej jedną ręką, jest przyszłością. Czyli turystyka na terenie Białowieskiego Parku Narodowego, mądrze zarządzanego przez jedną administrację. [...] Zatrudniam młode osoby, tworzę miejsca pracy, coś w rodzaju ośrodka edukacji przyrodniczej. Te młode, wykształcone osoby nie chcą i nie będą chciały wyjeżdżać z Puszczy Białowieskiej. Takie młode osoby mają szansę zahaczenia się w firmie, która jest firmą rozwojową. Nie jestem pewna ilu z nas, mieszkających i żyjących w Białowieży nie korzysta z turystyki, czyli albo nie ma kwatery turystycznej, albo nie jest przewodnikiem, albo nie ma konika, albo wielu innych usług dla turystów. To daje dodatkowe dochody. Mój dochód jest wyłącznie z turystyki, ale każdy z państwa czy pracując w nadleśnictwie czy w parku, ma dodatkowy dochód z turystów. [...] Mnie rodzice wykształcili i potrafię pisać wnioski o dotacje, ale mam apel, by w ramach programu białowieskiego znajdować środki właśnie na małą turystykę i na wszelkie działania służące ochronie przyrody, czyli mądry biznes nie przeszkadzający rozwojowi bioróżnorodności a wręcz jej pomocny. Znam kilka firm na terenie Puszczy Białowieskiej zajmujących się przerobem drewna i te firmy kompletnie nie korzystają z zasobów Puszczy Białowieskiej, jest im to do niczego nie potrzebne, bo korzystają z innych źródeł, z tańszego drewna z Polski i z Białorusi. Nie jest więc tak, że można tutaj funkcjonować tylko w oparciu o drewno z Puszczy Białowieskiej – Przepraszam bardzo, ale pani kompletnie pojęcia pomyliła! – przerywa drzewiarz – szanowna komisjo, to nie ma nic do rzeczy! – kontynuuje.. (senator przerywa i pozwala Olimpii Pabian dokończyć) – I jeszcze kończąc, my wszyscy, zarabiając na turystyce zarabiamy właśnie na tej zgniliźnie i na tych robaczkach [...] jeśli stracimy te robaczki i tę zgniliznę, stracimy też ludzi, którzy chcą tu przyjeżdżać i to oglądać.
W całej tej dyskusji przeciwników powiększenia parku powtarza się, że gwarantowane 30-40 tys m3 drewna z Puszczy to za mało na lokalne potrzeby. Ale z danych ujawnionych przez Greenpeace wynika, że obecnie na rynek lokalny trafia jeszcze mniej drewna z Puszczy niż to obiecane po powiększeniu, bo taniej się kupuje na Białorusi i Ukrainie. A już zupełnie zapomina się, że w odległosci kilkudziesięciu kilometrów od Hajnówki, są inne nadleśnictwa, które pozyskują więcej drewna z lasów ngospodarczych (np. Bielsk, Rudka, Rzednia). Tam nie planuje się żadnych ograniczeń, więc o co chodzi z tym brakiem drewna? Niech mnie ktoś oświeci.
OdpowiedzUsuńTe powody są fikcyjne. Gdyby ich nie było, znalazły się następne i nastepne i następne. Bez końca. Bo oni mają niepodzielne PRAWO VETA. Własciwy powód leży od wielu lat w rządzie (ministerstwie środowiska) utrzymującym bezsensowne prawo. A cała reszta to przedstawienie i zasłona dymna pt "dziel i rządź" z poróżnionymi odgórnie grupami obywateli w rolach głównych. Jedyny pożytek z tych dyskusji to to, że część postronnych obserwatorów dowie śię prawdy.
OdpowiedzUsuńLudzie młodzi mają prace... Hm... a ludzie w średnim wieku, będący na bezrobociu, którym brakuje do emerytury kawał lat...pracują na czarno w tych hotelach i hotelikach.
OdpowiedzUsuńLudzie młodzi maja pracę - to źle, bo starsi na bezrobociu.... Ludzie młodzi nie mają pracy - też źle, bo wyjeżdżają i region się starzeje...
OdpowiedzUsuńMalkontentowi nie dogodzisz. Za wszystko i tak obwini ekologów. Malkontent malkontencić będzie, zamiast dostrzec pewne szersze zjawiska społeczne, od ekologów kompletnie niezależne.
Właściwie to ludzie młodzi też nie mają pracy albo również mają niepełnoetatowe umowy.
OdpowiedzUsuń