8 maja 2011

Przed inwazją

Jeszcze ich nie ma, ale to już naprawdę ostatnie dni. Miliardy amazonek Culex pipiens szykują się do inwazji w stęchłej zgniliźnie wód nieuporządkowanego, dzikiego serca puszczy.
A dzisiaj typowa cisza przed burzą. Nie słychać nawet najcichszego, najbardziej subtelnego brzęknięcia. Tylko brutalne kowanie dzięcioła odbija się od powierzchni wody. Przyroda dba nieustannie o psucie ludzkiego porządku. Zawala drogi, jakie przed laty człowiek był równo przez puszczę wytyczył, wyrąbał i zaprowadził wiorstowy porządek. Żeby utrzymać porządek trzeba by wyciąć po obu stronach przynajmniej po 40 metrów drzew. Na trybie Orłowskim bezmyślny wiatr ułożył prawdziwą piramidę drzew
Na złość ludziom, którzy tymi historycznymi przecież drogami podążają do swoich powierzchni badawczych. Przyroda w ogóle robi nam na złość. Dzisiaj rano było jeszcze całkiem zimno, żeby po kilku godzinach, kiedy słoneczna żarówa rozgrzała powietrze, trzeba było ściągać z siebie zbędne warstwy ubrania. Spotkany Niemiec z aparatem narzekał, że jest taka ekspozycja, że w ogóle nie da się robić zdjęć: kontrast nie do wytrzymania, a jaskrawa zieleń młodych listków dopełnia dzieła psucia przyjemności fotografowania. Mimo wszystko dołączam jeszcze kilka obrazków, dla osób "z oddali", z kolejnego etapu wiosennych zmian w Puszczy Białowieskiej, zanim zacznie się nieuchronna inwazja krwiopijców:









40 komentarzy:

  1. zawilce normalne, ale to drzewo pod którym rosną jak ściana skalna. Widać, że w ścisłym.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja napiszę trochę nie na temat...
    dzisiaj w Hajnówce wyświęcono jedną z świątyń prawosławnych. Podczas tej ceremonii metropolita Sawa przekazał różnym "osobistościom" medale na pamiątkę tego wydarzenia. jedną z osób które dostały, medaliki był nadleśniczy Bielecki, kiedy metropolita wręczał mu pamiątkę powiedział mu, żeby z puszczy nie robili parku i podziękował za współpracę.
    Info od kolegi, który wraz z setkami wiernych przebywali w cerkwi.
    Ciekawa sprawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Janusz Korbel8 maja 2011 21:08

    Cóż, to taka trochę informacja z drugiej ręki. Może nadleśniczy dostał tylko medal, może ktoś niedokładnie usłyszał co Sawa powiedział... A jeśli powiedział żeby nie robili parku to też nic dziwnego, bo ludzie Kościoła i Cerkwi są tylko ludźmi, uwikłanymi w różne interesy i koneksje polityczne. Bywają religie, gdzie przywódcy religijni wysyłają, żeby zabijać, więc u nas nie jest tak źle jeśli ktoś z duchownych nie chce parku narodowego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle, że - jak Pan sam napisał w odniesieniu do zasłyszanych przez kogoś słów metropolity Sawy - informacje, jakie duchowni cerkwi prawosławnej (podobnie także duchowni kościoła katolickiego) posiadają na temat celu powiększenia parku na teren całej Puszczy, są także informacjami "z drugiej ręki". To znaczy, że duchowni ci znają jedynie punkt widzenia na kwestię ochrony Puszczy pracowników Lasów Państwowych oraz zmanipulowanych przez nich mieszkańców. Dziwne, że ani księży, ani batiuszków nie interesuje punkt widzenia naukowców, ekologów oraz zwykłych ludzi, którzy mają swój pogląd i widzą potrzebę jak najszybszego objęcia Puszczy najwyższą formą ochrony. Do takich właśnie ludzi należę i ja - pospolity mieszkaniec Hajnówki...
    Muszę tu jeszcze dodać, że zarówno tutejsza cerkiew, jak i kościół katolicki odnoszą wymierne korzyści z popierania poglądów LP. Wystarczy zapytać, skąd pochodziło drewno na budowę świątyń, ich wystrój, a także np. trofea łowieckie zdobiące jeden z tutejszych kościołów...

    OdpowiedzUsuń
  5. Janusz Korbel9 maja 2011 10:46

    >zarówno tutejsza cerkiew, jak i kościół katolicki odnoszą wymierne korzyści z popierania poglądów LP< - być może to jest właśnie odpowiedź, skąd bierze się opowiadanie po stronie LP a nie przyrodników. Bardziej opłaca się popieranie ośrodków decyzyjnych i tych, od których coś zależy. Jak to ktoś napisał "każdy ma żonę i dzieci". Powoli ta opłacalność się zmienia ale problem jest głębszy. Jeśli wierzyć psychologom (ostatni "Science") to w 90% decyzje podejmujemy kierując się intuicją, tradycją swojego środowiska a nie "twardymi" danymi i myśleniem analitycznym. Dobrze to rozumieją politycy :). Dlatego potrzebny jest rytuał a nie tylko dostarczenie wyników badań. Rytuał różne przybiera postacie, np. rozdawanie medali :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za posiadanie niektórych medali przychodzi - po latach - jedynie się wstydzić...
    Nie jest ważne jedynie "tu i teraz". Trzeba umieć spojrzeć wyżej, dalej, głębiej...

    OdpowiedzUsuń
  7. za posiadanie i za dawanie - order orła białego przed wojną dla Hermana Goeringa :((

    OdpowiedzUsuń
  8. Otóż to!
    Po co w ogóle te wszystkie medale, tytuły, rzekome zaszczyty?... Toż to zwykła bufonada jest!

    OdpowiedzUsuń
  9. Janusz Korbel9 maja 2011 21:51

    "Dyrekcja niepotrzebnie tworzy ekologiczne problemy" uważa wójt, bo RDOŚ i dyrektor BPN nie chcą zabudowywać polany, gdzie żyje derkacz i żeruje orlik. A 400 lat temu wprowadzono tu pomiarę włóczną, wyznaczono niwę siedzibną i budować można było tylko wzdłuż drogi od krzyża na początku, do krzyża na koncu wsi, a potem przyjechali rewizorzy sprawdzać. Tylko dzięki temu mamy dzisiaj piękne wsie na Podlasiu. O obecnych poglądach włodarzy, na temat zabudowywania jak kto chce można przeczytać tutaj:

    http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,9567757,Kontrowersje_w_Naturze_2000__Dobre_sasiedztwo_ruiny.html

    OdpowiedzUsuń
  10. czyli stara prawda: Cara nie ma!

    OdpowiedzUsuń
  11. Polecam do przeczytania zalecenia MŚ, dotyczące lokalizacji budowy na terenie parku narodowego lub w jego otulinie:
    http://www.mos.gov.pl/artykul/2601_biezace_pytania_mediow/10129_z_jakimi_warunkami_wiaze_sie_budowa_domu_na_terenach_objetych_ochrona_a_wiec_w_bliskim_sasiedztwie_parku_czy_rezerwatu_przyrody.html
    Sytuacja z Masiewa dotyczy budowy "w odległości ponad 200 m od granicy Parku", a więc daleko poza jego otuliną. Dyrektor Parku nie ma więc żadnego wpływu na tę lokalizację.
    Istotny jest jedynie fakt położenia całego Masiewa w granicach obszaru Natura 2000. Wystarczy zrobić raport oddziaływania na środowisko planowanej inwestycji, dostać akceptację RDOŚ, uzyskać uzgodnienie realizacji inwestycji od miejscowych władz gminnych i - można budować!

    OdpowiedzUsuń
  12. W tekście jest wyraźnie napisane, że park tylko wyraża opinię i że nie jest ona wiążąca. Co do ostatniego zdania twojego tekstu, to jest ono całkowicie nieprawdziwe. Wójt usiłuje uzyskać (naginając prawo) dla tej inwestycji zwolnienie z konieczności sporządzenia raportu. Dlaczego? Wie zapewne doskonale, że w tym miejscu nie ma możliwości wykazania, że inwestycja ta nie wywrze znaczącego wpływu na środowisko naturalne. Taka inwestycja zaś w obszarze N2000 może powstać wyłącznie w wypadku równoczesnego spełnienia trzech warunków: ważnego interesu społecznego (a społeczny i prywatny to nie to samo), braku alternatyw, oraz kompensacji wyrządzonych strat. Ergo - zgodnie z prawem tego domu, w tym miejscu, wybudować nielzja. I park nie ma tu nic do rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaki przepis prawny masz na myśli twierdząc, że "zgodnie z prawem" w tym miejscu nie wolno budować?

    OdpowiedzUsuń
  14. Janusz Korbel10 maja 2011 14:30

    "dostać akceptację RDOŚ, uzyskać uzgodnienie realizacji inwestycji od miejscowych władz gminnych i - można budować!" - co za triumfalistyczny ton anonima! Po czasach wysokiej kultury ale i anarchii Rzeczypospolitej dziedziczymy teraz triumfalnie anarchię? Jak można się cieszyć z dewastacji krajobrazu? No, chyba na tej samej zasadzie, na której niektórzy się cieszą z liberum veta, które przetrwało w postaci blokowania ochrony przyrody przez gminy. Brzydali by się rewizorzy królowej Bony, albo sotnia kozacka, kiedy nawet wysokość płotów było przestrzegać :).

    OdpowiedzUsuń
  15. Szanowny Panie Korbel, to nie był "triumfalistyczny ton", ale stwierdzenie, że taka jest kolejność uzyskania zgody na lokalizację inwestycji. Powiem więcej: nie jest pewne, czy w tym akurat przypadku istnieje konieczność sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko. Jeśli bowiem inwestor chce budować dom jednorodzinny, to taki raport - zgodnie z obowiązującymi przepisami - nie jest wymagany.
    Proszę zważyć, że istnieją przepisy, które obowiązują zarówno inwestora, jak również RDOŚ, parki narodowe, władze gmin, powiatów, a także zwykłych obywateli, którym nie podoba się lokalizacja danej inwestycji. Natomiast to właśnie Pan swoim wpisem niemal nawołuje do anarchii, argumentując swój pogląd jedynie "dewastacją krajobrazu" (w Pańskim prywatnym odczuciu), bez wskazania przepisów, które by zabraniały budowy w tym konkretnym miejscu.
    Z poważaniem
    Wojciech K., mieszkaniec Hajnówki

    OdpowiedzUsuń
  16. Do anonima z 14:03 - kolega ci wyraźnie napisał pod jakimi warunkami wolno na terenach N2000 budować inwestycje w znaczący sposób oddziaływujące na gatunki i siedliska dla których ochrony obszar ten został powołany.

    OdpowiedzUsuń
  17. Do anonima z 15:11: kolega się myli. Nie ma takiego przepisu, który by zezwalał na budowę na obszarze Natura 2000 "wyłącznie w wypadku równoczesnego spełnienia trzech warunków: ważnego interesu społecznego (a społeczny i prywatny to nie to samo), braku alternatyw, oraz kompensacji wyrządzonych strat".
    Polecam do przeczytania:
    http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/342644,natura_2000_zakaz_budowy_tylko_w_przypadkach_okreslonych_ustawowo.html
    http://www.rp.pl/artykul/344383.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Co do przepisów to unijne dyrektywy nr 79/409 oraz 92/43 (siedliskowa i ptasia) oraz implementująca je do polskiego systemu prawnego ustawa o ochronie przyrody a w szczególności jej artykuł nr 34

    OdpowiedzUsuń
  19. Trzeba jeszcze wykazać, że dana inwestycja zagraża chronionym siedliskom i gatunkom. W przypadku domu mieszkalnego - raczej nie do udowodnienia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Anonimowi z 15:28 chciałbym przypomnieć, że w wypadku Masiewa wójt zamierzał inwestora w ogóle zwolnić z obowiązku ocenienia jak jego inwestycja wpłynie na środowisko. Nawet pobieżna analiza miejsca w którym inwestycja miała powstać i gatunków tam występujących wskazuje, że inwestycja ta wywierała by znaczącyc, negatywny wpływ na obszar Natura 2000. Ergo - art 34 ustawy o ochronie przyrody

    OdpowiedzUsuń
  21. Janusz Korbel10 maja 2011 15:38

    Cieszę się panie Wojciechu, że nie było to tryumfalistyczne, bo nad stanem przestrzeni urbanistycznej trzeba by płakać. Nie, nie nawołuję do anarchii. W planowaniu przestrzennym jest podstawowa zasada, że budować należy na terenach budowlanych, zgodnych z funkcją zapisaną w planach. Jeśli planów nie ma to przede wszystkim takimi terenami są działki wśród zabudowy i w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowy, choć w tym przypadku trzeba brać pod uwagę wiele innych kwestii. Jeśli jest to działka rolna to trzeba ją najpierw odrolnić, chyba że chodzi o rolnika i siedlisko. W tych procedurach bierze się pod uwagę naturę 2000 i inne uwarunkowania. Innym warunkiem jest sąsiedztwo działki zabudowanej, a nie ruiny fundamentów przedwojennej karczmy. Obowiązuje nas też, jako wytyczna ochrona krajobrazu (Polska jest sygnatariuszem Europejskiej Karty Krajobrazowej). Domy należy budować zgodnie z planem. Tragiczna sytuacja krajobrazu w Polsce bierze się z braku miejscowych planów zagospodarowania. Żeby wybudować dom potrzeba mieć decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, jeżeli nie ma aktualnego planu zagospodarowania przestrzennego dla danego terenu. Potrzebna jest ocena oddziaływania na środowisko skoro chodzi o obszar Natura 2000 a nie ma miejscowego planu, w dodatku, jak czytamy w artykule, jest to obszar występowania gatunków i siedlisk objętych ochroną. Zdaje się, że jest to też obszar krajobrazu chronionego. UG wydając warunki zagospodarowania terenu i zabudowy powinien wziąć to wszystko pod uwagę i wskazać dodatkowe uzgodnienia. Dewastacja krajobrazu nie jest moim prywatnym odczuciem, tylko posiadaną wiedzą na temat planowania przestrzennego.

    OdpowiedzUsuń
  22. A czy Anonim z godz. 15.36 wie, dla jakich inwestycji wymagane jest sporządzenie raportu oddziaływania na środowisko? W rozporządzeniu RM tego dotyczącym (z 2004 roku bodajże) nie ma w ogóle mowy o domach jednorodzinnych. Wójt miał więc prawo postąpić tak, jak postąpił.

    OdpowiedzUsuń
  23. TO RDOŚ decyduje o tym, czy daną inwestycję na obszarze N2000 można zwolnić z obowiązku sporządzania oceny oddziaływania na środowisko. Dlatego w końcu wójt z RDOŚ uzgadnia warunki zabudowy.
    Szukanie analogii z Warmołtami jest tu zupełnie nietrafione. Tam był raport, inwestycję zaplanowano przy istniejącej drodze, w linii zabudowy.
    A na Polanie Masiewskiej właściwie nawet warunków zabudowy wydać nie można - droga istnieje tylko na papierze, w bezpośrednim sąsiedztwie nie ma żadnej zabudowanej działki.

    OdpowiedzUsuń
  24. Do anonima z 15:46, odsyłam też do art. 96 ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmm...a na podstawie czego stwierdzono, iż tam występuja gatunki ? O ile wiem teren Polany Masiewskiej nie był do tej pory objęty inwentaryzacjami ?

    OdpowiedzUsuń
  26. To źle wiesz. Park prowadził na tym terenie kilka inwentaryzacji

    OdpowiedzUsuń
  27. Bzdura.
    Teren Polany jest poza Parkiem. W jaki sposób więc prowadził inwentaryzację ? Ponosił koszty na inwentaryzację poza swoim obszarem ?
    Operat ornitologiczny nic nie mówi o derkaczu na Polanie...w granicach czy też w ich sąsiedztwie.
    Jeżeli sie mylę, proszę o podanie kto i kiedy wykonywał inwentaryzację na zlecenie Parku. Gdzie jest publikacja na ten temat ? Czy była poddana ocenie przez innych ornitologów ?

    OdpowiedzUsuń
  28. W parku, w przeciwieństwie do gmin, wiedzą że ekosystemy nie kończą się na wyznaczonych przez człowieka granicach. Chcesz dokumentów - pozna je inwestor jeśli będzie chciał dobić się warunków zabudowy przed sądem. Tak jak pani byla wójt w Białowieży. Tez jej się wydawało, że przyroda to się na granicy ścisłego kończy.

    OdpowiedzUsuń
  29. W Parku doskonale to wiedzą. Wiedzą też, że rzetelna ochrona opiera się na faktach które można poddać ocenie i weryfikacji. Wiedzą, że ochrony nie można rozciągać w nieskończoność bo nad Polaną ktoś widział orlika lub słyszał derkacza, ale kto i kiedy i czy rzeczywiście widział to już nie wiadomo. Nie można też działać na zasadzie "a mnie sie wydaje...że to bedzie szkodzić". Fakty szanowny oponencie...fakty.
    Rzetelność obowiązuje wszystkich, zawłaszcza w czynnościach administracyjnych.
    Stwierdzając, że dokumenty inwestor pozna w sądzie unikasz dyskusji na zasadzie dziecka które mówi "wiem ale nie powiem...". To nie sprzyja ochronie przyrody. To wręcz do niej zraża. Informacja o przyrodzie to nie wiedza tajemna, dostępna tylko wybranym. I nie w Sądzie tylko najpierw w SKO(Samorządowe Kolegium Odwoławcze). Aha ..postępowanie administracyjne w sprawie wójtowj trwa w dalszym ciągu...

    OdpowiedzUsuń
  30. Janusz Korbel10 maja 2011 21:06

    Dziwna jest ta antyprzyrodnicza zawziętość kogoś, ukrywającego się pod anonimem, kto domaga się, by mu przedstawiać fakty, a najlepiej zweryfikowane przez "innych" (znaczy związanych z Lasami i przez LP opłaconych?) ornitologów (czkawka po amatorskiej krytyce metodologii inwentaryzacji dzięcioła wykonanej przez zespół prof. Walankiewicza?). A wszystko to po to, żeby udowodnić, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby budować nowe domy na środku polany obszaru naturowego. Otóż z urbanistycznego punktu widzenia to barbarzyństwo, nawet gdyby obecne prawo naciągać, to nie będzie lege artis. Dyskutować w oparciu o dokumenty można wtedy, kiedy obie strony ponoszą odpowiedzialność za słowa, więc nie ukrywają się za populistycznym anonimem. Póki tego nie ma, to jest to tylko wyrażanie poglądów. Ja nie jestem ornitologiem ale akurat siedzę teraz z naukowcem z Italii, który przyznaje, że i u nich pieniądze i zachłanność często decydują o złej urbanistyce, ale nie może pojąć, jak w Polsce można tak naciskać na zabudowę otwartych przestrzeni wokół najcenniejszego obiektu przyrodniczego zamiast edukować ludzi dlaczego wpychać się tam z zabudową nie należy i dlaczego rozproszona zabudowa jest przyrodniczo szkodliwa. A na marginesie: teraz leży przed nami mapa załącznik 2g (mapa256.142) rozmieszczenie jarząbka, kropiatki i derkacza na polanach i w dolinach rzecznych Puszczy Białowieskiej i na Polanie Masiewskiej naliczyłem 24 zajęte rewiry derkacza.

    OdpowiedzUsuń
  31. A dostąpimy, my śmiertelnicy, zaszczytu poinformowania do czego ta mapa jest załącznikiem 2g ? :) Bo 256.142 jest oznaczeniem arkusza...zapewne.

    OdpowiedzUsuń
  32. Szanowny bracie we wspólnym śmiertelnym przeznaczeniu:
    - nie wiem do czego ta mapa jest załącznikiem. Bo dostałem tylko mapę. Wnioskuję, ze ktoś robił badania i mapa jest wynikiem tychże. Ja przyrodnikiem nie jestem i się w tej sprawie merytorycznie nie wypowiem, poza stwierdzeniem, ze mapę taką mam, czyli ślad po owych badaniach.

    OdpowiedzUsuń
  33. Błagam więc, ja spragniony wiedzy i wcale antyprzyrodniczo nie nastawiony(cholera, wręcz przeciwnie!!!!!! o uchylenie rąbka tajemnicy... Kto te badania prowadził lub kiedy...
    A co do planów zagospodarowana przestrzennego - zgoda, ma Pan absolutną rację. Ale taki plan powinien być kompromisem pomiędzy ochroną przyrody/krajobrazu a ludzkimi ambicjami itp.
    Czy wszystkie strony są na ten kompromis gotowe ? Każdy będzie musiał ustąpić pola bo inaczej plan będzie kością niezgody i powodem kolejnych awantur.
    I na koniec ...może już czas porzucić bezpieczne forum, przyjemne konferencjie gdzie się wymienia poglądy(te kontrowersyjne) w miłym gronie, gdzie wszyscy są sympatyczni, mądrzy, wykształceni i kulturalni. Może czas przyjść na radę gminy(wstęp jest wolny), zabrać głos, zaproponować coś patrząc w oczy mieszkańcom, powiedzieć prosto co może dać plan zagospodarowania przestrzennego i tak dalej. Jakoś Pana nie widać na tych posiedzeniach. Ani w Narewce, ani w Białowieży, o powiecie nie mówię...Relacja z drugiej ręki to nie to samo.
    Słowem, wzorem apostołów, ruszyć pomiędzy nas tkwiących w błędnych przekonaniach

    Pozdrawiam

    PS. Rady Gminy ...to jednak nie "herbatka u senatorów"...:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Panie radny - chce nam pan tutaj powiedzieć, że pana koledzy nie wiedzą do czego służy plan zagospodarowania przestrzennego gminy i dlaczego lepiej go mieć niż nie mieć? To jakim cudem zostali radnymi? Pana wypowiedź utwierdza mnie w przekonaniu, że danie gminom możliwości decydowania o powiększaniu parków narodowych było wręczeniem małpie brzytwy.
    Bo o takich rzeczach to może nie wiedzieć pan Kazio spod budki z piwem. Ale jeśli nie wie o tym radny, to albo jest zaidiotą żeby pełnić te funkcję albo świadomie działa na szkodę gminy jako całości. Trudno powiedzieć co gorsze.
    W kwestii polany masiewskiej - z derkaczem czy bez dla działki 460 wydać warunków zabudowy zgodnie z prawem wydać nie można, bynajmniej nie z powodów środowiskowych. Działka ta bowiem nie ma rzeczywistego dostępu do drogi a w jej bezpośrednim sąsiedztwie nie ma żadnej działki zabudowanej. I to kończy dyskusję na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  35. Radni doskonale wiedzą do czego służą plany zagospodarowania przestrzennego. I dlatego robią co mogą, żeby ich nie uchwalić. Bo w Naturze dla planów trzeba zrobić ocenę oddziaływania na środowisko, bo plany trzeba skonsultować społecznie i dać do zaopiniowania ekologom. W związku z tym wiadomo, że nie będą one zbiorem pobożnych życzeń, pozwalających temu czy owemu radnemu, tudzież jego koledze czy krewniakowi, na zbycie bogatym warszawiakom działki pod lasem. Tylko będą dobrymi z urbanistycznego i przyrodniczego punktu widzenia planami, które umożliwią harmonijny i sensowny rozwój pofragmentowanych obecnie, z dużą liczbą wolnych posesji w liniach zabudowy, miejscowości. Plany ograniczą też samowolę co do form architektonicznych, zablokują powstawania nowych pseudodworków, góralskich chałup czy tynkowanych na żółto koszmarków z pustaków.
    I właśnie dlatego radni są przeciwko planom. Bo radni w dupie mają rozwój swojej gminy jako całości. Oni poszli do rady wyłącznie po to, żeby pilnować własnych interesików.

    OdpowiedzUsuń
  36. A tutaj trochę na inny temat, ale jeśli ktoś nie czytał to warto nowy tekst Adama Wajraka o tym jak leśnicy straszą kornikiem:
    http://wyborcza.pl/1,75476,9569986,Przestancie_straszyc_kornikiem.html

    OdpowiedzUsuń
  37. Wajrak to ignorant, sam nigdy nie widział w Środkowej Europie "prawdziwego lasu"-jak go określa ,a teraz próbuje pokazać jak ten prawdziwy las powinien wyglądać.

    OdpowiedzUsuń
  38. A jakieś dowody na podparcie tej tezy? I może ty podzielisz się z nami swoją wizją tego, jak taki las powinien wyglądać. No dawaj, nie daj się dwa razy prosić.

    OdpowiedzUsuń
  39. Co do derkacza na Polanie Masiewskiej to są jeszcze inne dane o których nikt nie pamięta albo nie chce pamiętać ... są to programy rolnośrodowiskowe w zakresie ochrony siedlisk lęgowych ptaków - w tym derkacza. Aby dostać te dopłaty to ekspert ornitologiczny z odpowiednimi uprawnieniami musi stwierdzić obecność derkacza na działce lub w bezpośredniej jej sąsiedztwie do 100 mb ;-) Co ciekawe RDOŚ ma te dane i jeśli nawet jakiejś działki tam nie ma to w cale nie znaczy że na danej działce derkacza nie ma tylko np że gość nie był zainteresowany dopłatami ... ale RDOŚ dokładnie wie ile obecnie ha na Polanie Masiewskiej bierze takie dopłaty, uwierzcie jest tego sporo ;-) to jedno a drugie, już nie długo będą derkacze i nic prostszego sprawdzić, metodyka jest prosta ;-)
    pozdrowienia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  40. Derkacza pierwszego na okrajkach Puszczy słyszałem już 2 maja b.r.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.