Wzdłuż fragmentu doliny biegnie droga z Białowieży do Pogorzelec i tam powstała wieża widokowa. Jednak wkrótce rzeka skręca w głąb lasu i stanowi granicę dziedzictwa ludzkości.
Niedaleko jest czatownia fotograficzna więc często można spotkać przywabione zwierzęta, ale jest też naturalna "kraina bobra" gdzie żyje MF1 (Mokre Futerko 1), bóbr obserwowany przynajmniej od roku, który rozróżnia przychylnych ludzi od wrogów i pozwala się fotografować a nawet można z nim porozmawiać.
Tutaj jest stałe miejsce wędrówki naszego ulubieńca...
A tutaj spożywa posiłki:
MF1 dzisiaj ustawił się ze złej strony
..ale poproszony o zmianę ustawienia zanurkował..
i ustawił się tak, jak tego oczekiwałem (kontynuując przekąskę):
Kiedy wracając z Puszczy już byłem blisko domu zobaczyłem na drodze miłą parę przeczącą stereotypowi pojęcia "jak pies z kotem":
to jest piękne!
OdpowiedzUsuńJednak kot mądrzejszy od psa. Gdy mróz chwyci zamienia się w kłębek i oszczędza energię. A pies jak to pies. Ma to wszystko gdzieś. A jak już zmarznie to biegiem do ludzi. I kto tu ma zachowany instynkt prawdziwego drapieżnika?
OdpowiedzUsuńAG
MF 1 jest niezły : )
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że nie dosięgnie go kula reduktorów gatunku.
Jak można coś takiego ustrzelić ?....
Właśnie - patrzę na to zdjęcie i nie mogę pojąć, jak można chcieć do tego strzelać?! Jaka z tego przyjemność?
UsuńJak można strzelać do bobra?
OdpowiedzUsuńZastanów się lepiej:
Jak można zamordować niemowlęta? dzieci sześciomiesięczne? trzyletnie?
Skąd u anonima z 9:56 wiara, że szacunek do bobra jest ujemnie skorelowany z szacunkiem do dzieci?
UsuńJKusz
Bobry to sympatyczny gatunek. Ale wczoraj wracając z pracy na drodze z Białowieży, tuż przed Hajnówką widziałam inny gatunek - trzech tubylców z transparentem - jedna część transparentu mówiła, że nie będą warszawiacy o nas decydować (hm, może ktoś lepiej pamięta, bo mi dokładna treść umknęła, a zdjęcia też nie zdążyłam zrobić), a druga część mówiła coś o nie zamykaniu ich w rezerwacie. Znaczy gatunek z samoświadomością. No i zagrozony, bo tylko trzy sztuki zliczyłam... Do tego trzech samców, więc szanse widzę marne na przetrwanie. Może powinniśmy coś zrobić dla ich ochrony?
OdpowiedzUsuń