..a dla przeciwników parku narodowego, lokalnej architektury, dwujęzycznych nazw i zwolenników rozwoju Białowieży za wszelką cenę i w jakimkolwiek stylu link do uniwersalnej, komercyjnej wersji Św. Mikołaja jaki może kiedyś pojawi się w Białowieskim Centrum Rozrywki :)
Merry Christmas
:)) oby nie! nie tędy droga!!
OdpowiedzUsuńTradycyjnych Świąt!
a jak tam świerki żyją w białowieży przed świętami?
OdpowiedzUsuń~KK~
W Białowieży pełno plantacji choinek :) to się sadzi tak jak pole uprawne. I tak samo przychodzi czas zbioru. Niektóre plantacje mocno przerosły i już się na choinki nie nadają, jak te od wschodu po drodze do ścisłego, ale już ktoś założył nową od zachodu, chyba nawet bez oceny oddziaływania na środowisko :).
OdpowiedzUsuńMoże warto dodać, że pojawiająca się w tych zyczeniach nazwa North Pole to miejscowość na Alasce, wielkości Białowieży, która stała się stolicą Santa (św. Mikołaja) i swój rozwój i biznes opiera na czymś podobnym do Dziada Mroza we wschodniej części Puszczy Białowieskiej.
OdpowiedzUsuń"dwujęzycznych nazw" - jeszcze tylko tego brakowało, co to za pomysł?
OdpowiedzUsuńano taki pomysł, że w regionach, gdzie mieszkańcy używają więcej niż jednego języka prawo unijne i polskie pozwala na stosowanie dwujęzycznych nazw miejscowości. W regionie Puszczy Białowieskiej miejscowa ludność jest przeważnie prawosławna, od wielu pokoleń używa różnych dialektów mowy ruskiej (to nie to samo co rosyjskiej) i szkoda, że to bogactwo kulturowe zanika pod wpływem dominującej kultury polskiej i zachodniej.
OdpowiedzUsuńi jeszcze dodam, że spolszczanie lokalnych nazw prowadzi do absurdów wynikających z niezrozumienia znaczenia słów - w ten sposób z nazwy Sawin Hrud (hrud to wzniesienie, a sawin, bo należał do Sawy) zrobiono kiedyś Sowi Gród :). Puszcza Białowieska była zawsze lasem litewskim, korona tu nie sięgała.
OdpowiedzUsuń@JK - zachodnia część PB leży obecnie w Polsce, a w Polsce używa się polskich nazw. Do tego przy gnębieniu mniejszości polskiej na Białorusi i Litwie, podtrzymywanie kultury "wschodniej" jest co najmniej niestosowne.
OdpowiedzUsuńAbsurdy językowe to mają miejsce, ale na Litwie gdzie zmienia się na litewskie polskie nazwy i nazwiska.
Ostatnie zdanie to jakaś abstrakcja.
Poza tym „uprzejmości” wobec miejscowej, a tak na prawdę napływowej ludności w przypadku tak zmasowanego sprzeciwu wobec powiększenia parku są niedopuszczalne.
CF
A najlepiej to wprowadzić dawne gwarowe nazwy miejscowość , Hajnówkę zamienić na Gajnołku. Ubrać nas w postoły i pokazywać turystom jako eksponaty. Ten region jest już i tak zacofany.
OdpowiedzUsuńA jako atrakcję turystyczną polecam zwiedzanie hajnowskich ulic dzielnicy Placówka, gdzie kilka ich nazw ma "czerwonych" patronów.
O czerwonych patronach ulic hajnowskich wiem i nie kryłem swojego zdania na ten temat, natomiast czym innym jest mieszanie problemów polskiej mniejszości na Litwie czy w Białorusi z naszym stosunkiem do lokalnej kultury i mniejszości w Polsce. "Jak Kuba Bogu..." to nie jest dobra zasada. W Polsce na szczęście używa się i polskich nazw i nazw w brzmieniu lokalnych mniejszości. A jeśli komuś zależy na wspieraniu braci Białorusinów w ich staraniach o wybicie się na niepodległość to dlaczego w polskiej Puszczy, gdzie zyją ludzie przyznający się do białoruskości są tablice po rosyjsku a nie ma po białorusku (język białoruski w Białorusi to dzisiaj język opozycji)? To kogo my wspieramy? Oczywiście, że miejscowa ludnośc jest też napływowa, ale to nie zmienia faktu, ze w tym regionie mamy do czynienia z lokalnymi nazwami ruskimi i to nas wzbogaca a nie nam zagraża. Sprzeciw wobec powiększenia parku płynie tak samo z ust ruskiej ludności, jak i polskich leśnikow i polsko-katolickich rdzennych mieszkańców - jak się przedstawiali w Radiu Maryja. Nie ma więc po co grać kartą narodowościową - lepiej chronić różnorodność kulturową i narodową.
OdpowiedzUsuńco to znaczy, że ten region jest i tak już zacofany? Chodzi Ci o to, że nie zgadza się na ochronę przyrody? Bo używanie regionalnych atrybutów kultury to wyróżnia regiony zachodniej Europy i to te bardziej rozwinięte.
OdpowiedzUsuńJak to mi powiedział jeden z przeciwników powiększenia BPN " ...niech płacą nam za bycie sobą tak jak Indianom w ich rezerwatach w Stanach" (lub jakoś tak).
OdpowiedzUsuńA inną sprawą jest niszczenie krajobrazu wsi np. w Budach. Ja to bym osobiście karał za takie budowle w stylu zakopiańskim lub żądał przedstawienia planów przed wydaniem zgody na budowę. Ale po co jak "warszawiak" się tu sprowadza i wnosi kasę.
Kilka przykładów "szpetoty"
http://picasaweb.google.com/stormbringer76/Budy#5499299975754672610
http://picasaweb.google.com/stormbringer76/Budy#5326440356293394882
http://picasaweb.google.com/stormbringer76/Pogorzelce#5326809238086312546
http://picasaweb.google.com/stormbringer76/Pogorzelce#5326449685067782610
O tym co dzieje się w Białowieży już nawet nie wspomnę. Hotel "Żubrówka" czy dawne "Soplicowo" na siłę wsadzone w ten krajobraz.
"Soplicowa" już nie ma...więc o "martwych" nie wypada pisać źle.
Co do pomagania Białorusinom w ich walce...czarno to widzę. Przede wszystkim oni muszą tego chcieć, a jak widzę to za mało się starają. Jest i drugie dno demokracji ...może Białorusini tego nie chcą? Z Polakami było łatwiej bo nie lubią żyć pod czyimś butem... po prostu my mamy walkę o wolność we krwi.
Ale pomagać trzeba bo za nimi nikt nie stoi, jedyna nadzieja w Polsce.
Anonimowy pisze...
OdpowiedzUsuńco to znaczy, że ten region jest i tak już zacofany? Chodzi Ci o to, że nie zgadza się na ochronę przyrody? Bo używanie regionalnych atrybutów kultury to wyróżnia regiony zachodniej Europy i to te bardziej rozwinięte.
27 grudnia 2010 20:07
Jeżeli tu nie mieszkasz to nie zrozumiesz tego. Jeżeli tu żyjesz i nie widzisz to znaczy że źle patrzysz.
no, ja nadal nie wiem o co chodzi z zacofaniem? Może to właśnie metropolie są zacofane? (chociaż dążenie waszego regionu do postępu czyli stania się metropolią to dopiero zacofanie!)
OdpowiedzUsuń"Ja to bym osobiście karał za takie budowle w stylu zakopiańskim lub żądał przedstawienia planów przed wydaniem zgody na budowę. Ale po co jak "warszawiak" się tu sprowadza i wnosi kasę" - dzięki Storm za te przyklady. Mnie one też bola, choć nie są to jeszcze najgorsze realizacje. Cóż, kiedy problem w tym, że nie zawsze jest to "warszawiak". Kto wie, czy najgorsze przyklady zniszczenia lokalnego krajobrazu nie pochodza od miejscowych. Co więcej - najlepsze przyklady uratowania lokalnej architektury często pochodza właśnie od "warszawiakow" - jak Bialowieza Towarowa, ktora miejscowi chcieli rozebrac. No, a kto wydaje warunki zabudowy? to już na pewno miejscowi. Co to znaczy? Nie mam prostej odpowiedzi i nie chcę sugerowac, że wszystkim miejscowym nie zalezy na krajobrazie, ale na pewno słabo się go broni. Zresztą w innych regionach Polski też lokalną architekturę często chronili ludzie z zewnątrz, bo miejscowym była bezwartościowa. W Białowiezy chlubnym, lokalnym przykladem jest skansen.
OdpowiedzUsuńJK przestań obrażać miejscowych. Akurat Białowieżę Towarową przed całkowitą dewastacją uratował miejscowy, emerytowany pracownik PK, który ją doglądał i zabezpieczał. Byłem na otwarciu i wiek, kto i co o kim mówił. Co do szpecenia, to sam wiesz, że jak długo nie będzie uchwalonego planu zagospodarowania, to każdy będzie szpecił jak mu się podoba. A to, że planu nie ma to zawdzięczamy m.in. skrajnym obrońcom przyrody i to też wiesz, bo jako urbanista znasz mechanizmy uchwalania planu. O ile wiem to radni w poprzedniej kadencji poszli już na bardzo dalekie kompromisy, by tylko plan uchwalić. I nic z tego nie wyszło, więc mamy, to co mamy.
OdpowiedzUsuńCo do dwujęzycznych nazw, to bądź tak uprzejmy i nie wciskaj mi, że jestem Białorusinem. Wg naszej "kwalifikacji" jestem miejscowy, puszczański i mówię "po swojemu" - piszesz, że tu mieszkasz, więc wiesz, że nasz język jest mieszaniną słów polskich, białoruskich, ruskich i rosyjskich, a do tego w niektórych miejscowościach z naleciałościami ukraińskimi. Przejrzyj sobie prace magisterskie pisane przez miejscowych na Uniwersytecie w Białymstoku. Decyzja o tym czy tablice powinny być jedno, czy dwujęzyczne należeć powinna do radnych - bo to oni odpowiadają za wszelkie zmiany z urzędu. Oni też wiedzą ile to kosztuje i czy ich na to stać. A tak jeszcze na marginesie to warto byś wiedział, że Białowiescy, to szczególna grupa wśród Puszczańskich. Budnicy, to nie Pogorzelcy czy Teremiszczańscy, podobnie Podolańcy, to też niekoniecznie Białowiesy.
Tyle z mojej strony wiedzy o naszych rozróżnieniach, a jest tego znacznie więcej. Bo co wioska, to własny dialekt.
A na koniec przestań dzielić, tak jak za sanacyjnej Polski - prawosławny, to Ruski (choć Polaczki lubią pisać "ruski"). I wśród leśników jest nas miejscowych więcej niż Polaków.
Anonimowy - no cóż sami sobie zasłużyliście na określenie "Ruski" poprzez bezgraniczne wielbienie matuszki rasiji.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 8:47. A gdzie znalazłeś u mnie ? Gdybyś mnie znał, to być wiedział, że moje korzenie są dalej jeszcze na wschodzie i gubią się w stepach Mongolii. ha, ha, ha. Ale, że przodkowie gdzieś tak w XII wieku przywędrowali w te strony, tom tutejszy, puszczański.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 8:32 - strasznieś nerwowy i obrażalski :) Nigdy panu Mikołajowi nie odmawiałem jego roli w uratowaniu przed całkowita dewastacją Towarowej, a nawet o tym pisałem w miesieczniku, ale to przyjezdni inwestorzy ją uratowali. I tyle. A kto wydaje warunki zabudowy, chyba nie Warszawiacy? A to własnie w warunkach zabudowy można określać charakter architektury. I nie o dzielenie tu ludzi chodzi a o odpowiedzialnośc za krajobraz. A z miejsocwym planem, a wlaściwie tylko kierunkami do planu, to moj drogi Polemisto nie pisz nieprawdy! Nad miejscowym planem nawet nie zaczęto pracy. Nie ma natomiast kierunków do planu, bo nie zrobiono wymaganych studiów dot. przyrody właśnie. I nie zalezy to od "skrajnych" czy nieskrajnych ekologów tylko od prawa obowiązującego w Poslce. Z Twoimi wywodach na temat ludności, czy nazw dwujęzycznych nie będę polemizował, bo najpierw przeczytaj uwaznie co napisałem a nie polemizuj z samym sobą :)... I nie judź ludzi sformułowaniami o "obrażaniu miejscowych", bo to czysta demagogia, jeszcze trochę i zaczniesz pisać o tym jak to "przeciwnicy tego co odziedziczylismy, stworzyliśmy, opiekowalismy" zieją nienawiścią... W psychologii to się nazywa "projekcja". Życzę dużo uśmiechu i otwartości na innych w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńCzyli pisanie o swoich przekonaniach i niekoniecznie zgodnych z przekonaniami innych to będzie projekcja (jak to się ma do dewiacji?). Otwarty jestem jak cholera. Nie wnikam w szczegóły co jest a czego nie ma w ramach planów zagospodarowania przestrzennego. Tobie chodzi - JK o to, że nie ma tzw. kierunków/założeń do mpzp. O ile wiem, przejrzałem nie tak dawno BIP gminy Białowieża i jakieś lokalne gazetki gminne, to nad założeniami pracowano jakieś 6 czy 7 lat temu. Były nawet w tej sprawie spotkania jeszcze za czasów Pani Wójt Bajko.
OdpowiedzUsuńWiem co napisałeś i co pisujesz w różnych miejscach. Jesteś urbanistą i wiesz jakie mamy w Polsce prawo budowlane i jakie są reguły w tym zakresie gdy nie ma planów zagospodarowania przestrzennego. Co do studiów dotyczących przyrody, to też mnie nie osłabiaj. Jak trzeba to lubisz być formalistą, a jak to jest mniej wygodne, to próbujesz manipulować ludźmi by tworzyć wrażenie, że najżywotniejszym problemem jest dla ludzi z Puszczy sprawa dwujęzycznych nazw i że tylko ochrona przyrody nas zbawi.
Anonimowy z 14:29 - przyłapany na kłamstwie brniesz w nie dalej stosując znaną taktykę "łapaj złodzieja".
OdpowiedzUsuńNic tu formalizm czy brak formalizmu nie ma do rzeczy. Studium wojewoda uchylił, bo gmina nie zrobiła do niego oceny oddziaływania na środowisko. Dwa lata będzie niebawem, jak uchylił a władze gminy nic nie zrobiły w kierunku sporządzenia tej oceny. Więc przestań łgać jak najęty, że to wina ekologów.
I proszę cię o konkretny cytat z wpisu Janusz, w którym w twojej ocenie obrażał on miejscowych.
Ja wiem że Gebbels napisał, że kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą. Ale dobrze się zastanów, wdrażając tę jego "złotą myśl" w życie - przypomnij sobie jak Gebbels i jego dzieło skończyły.
Ale się porobiło he:)
OdpowiedzUsuńWarszawiacy napisałem tak "warszawiacy" gdyż dla mnie to nie są prawdziwi mieszkańcy stolicy. Są to tzw. tutejsi, którzy wyjechali (nie koniecznie z tych terenów lecz bardzo blisko) do Warszawy np. 30 lat temu "za chlebem" i teraz na starość wracają. A jak wiadomo kasa ludzi psuje tak więc oni mając ją realizują swoje bajkowe marzenia.
Np. pewien pan "warszawiak" z Orzeszkowa lub Poryjewa (obecnie dzielnica Hajnówki), wybudował sobie coś na wzór zameczku z Dysneylandu.
http://picasaweb.google.com/stormbringer76/OrzeszkowoOlszynaPorejewo#5327899562477251714
Nie zauważyłam, żeby JK obrażał miejscowych. A jeśli chodzi o dwujęzyczne nazwy i tzw. białoruskość, to nie widzę powodu, żeby umieszczać białoruskie nazwy w miejscowości, gdzie nikt po białorusku nie mówił i nie mówi. Co innego dialekt tzw. ruski podlaski. Jest to od wieków naturalny język miejscowy i jeśli mam coś popierać, to pielęgnowanie autentycznej tradycji a nie jakichś narzuconych ideologii. Świetnie rozumiem iddę Muzeum Małej Ojczyzny i działania D.Fionika, natomiast tzw. białoruskość to dla mnie czysta propaganda.
OdpowiedzUsuńLudzie drodzy (nie tutejsi) zrozumcie że tu nie mówi się po białorusku lecz po prostu "po swojemu". Powie to nawet Wam ta tutejsza "mniejszość", która tu jest większością. Literacki język (ten prawdziwy) możecie tylko wysłuchać w programie tv regionalnym pt. "Białoruski tydzień". I to wykonywany tylko przez redaktorów, reszta mówi po swojemu czyli mieszanką.
OdpowiedzUsuńDokładnie,proponuję redaktorom i tzw. inteligencji białoruskiej zejść na ziemię i przysłuchać się mowie ich rodziców i dziadków, może w końcu ją uszanują.
OdpowiedzUsuńPrzypomne tylko, że pisałem o nazwach dwujęzycznych tzn. w brzmieniu polskim i lokalnym. Co do j. białoruskiego to trochę nie tamat na ten blog. Ale mozna różnie na to patrzeć, bo jeśli w jakiejś gminie np. 90% deklaruje narodowość białoruską (Czyże), jeśli są ośrodki białoruskie, stowarzyszenia białoruskie jak ABBA, pisarze i artyści białoruscy, to czemu wstydzić się j. literackiego, tam gdzie może on być użyty? Znam żywe kręgi młodzieży, która uczy się z przekonania j. b. Na Białorusi natomiast j. białoruskim posługuje się głównie opozycja. W Czasopisie Jan Maksimjuk pisze łacinką w "miejscowym białoruskim". Wszystkie te odmiany, gwary etc mogą szybko zniknąć jeśli nie będzie się dbało o zachowanie nazw w lokalnym brzmieniu. Myślę, ze j. białoruski spełnia rolę ochroniającą część lokalnej kultury, bo trudno sobie wyobrazić uczenia gwar poszczególnych wiosek. Przywołany wcześniej DOroteusz Fionik uważa się za Białorusina i wydaje po białorusku. To oczywiście nie problem przyrodników :), chcę tylko wyrazić swoje przekonanie, że warto chronić też język, lub chociażby zachować go w postaci nazw niespolszczonych (to samo mógłbym napisać i o j. ukraińskim na pograniczu kultur - z tą różnicą, że w Ukrainie ten j. żyje).
OdpowiedzUsuńszkoda, że to nie ten blog, bo miałabym dużo do powiedzenia:)pzdr
OdpowiedzUsuńzapraszam na priva, żeby tu nie nudzic czytelnikow tematyką z innej beczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
j.
"Ludzie drodzy (nie tutejsi) zrozumcie że tu nie mówi się po białorusku lecz po prostu "po swojemu". Powie to nawet Wam ta tutejsza "mniejszość", która tu jest większością."
OdpowiedzUsuńTo co piszesz jest dość ciekawe - bo ci co są przez dużą część mieszkańców powiatu uważani za swoich reprezentantów, prostestując przeciwko poszerzeniu parku czy ochronie przyrody wprost odwołują się do argumentów obrony białoruskości. Że tak panów Sawickiego, Poskrobkę, Janowskiego czy Syczewskiego przypomnę.
A tych panów ja nie traktuję poważnie :)
OdpowiedzUsuńTy może nie, ale tzw. przedstawiciele "dręczonej" przez przyrodę ludności jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńChociażby wójt Hajnówki Olga Rygorowicz, którą przecież na jej stanowisko ktoś wybrał.
orientuje się ktoś jak wygląda organizacyjnie wycieczka do tego św Mikołaja na Białoruś?
OdpowiedzUsuńile kasy kosztuje?
i jak się tam udać w 4osoby + 3dzieci
Na pewno trzeba wykupić wizę w konsulacie lub ambasadzie Białorusi (Białystok lub Warszawa), to zabiera jakieś dwa dni. Najłatwiej pojechać samochodem przez przejście w Połowcach do Kamieniuków, gdzie jest siedziba ich parku narodowego. Dalej, po wykupieniu biletów, zawożą parkowym autobusem. Mozna też skorzystac z polskich posredników. Do niedawna robił to hotel Żubrówka w Białowieży (ale nie wiem czy nadal się tym zajmuje), a także chyba spólka Junior i inne...
OdpowiedzUsuń