Dnia 16 marca BPN odwiedził Książę Karol (bez małżonki, która źle się czuła). W czasach komunistycznych Puszczę odwiedzał jego ojciec - Książę Filip. Jakub Medek opisuje jak SB wówczas przeszukiwała bagaże gości, a po parku narodowym oprowadzał jego pracownik - TW „Antoni” i pisał raporty do hajnowskiej SB.
W programie telewizyjnym „Linia specjalna” mogliśmy przed dwoma laty usłyszeć, jak obecny starosta hajnowski, wówczas oficer SB przyznał się, że to on „ochraniał” kontrwywiadowczo Puszczę Białowieską. Jeden z internautów pisze żartobliwie, że ciekaw jest czy ten sam TW i tym razem oprowadzi brytyjską rodzinę królewską po lesie i czy napisze raport. Ponowne spotkanie tych ludzi byłoby ciekawym kulturowo przyczynkiem do zmian jakie zaszły na przestrzeni 30 lat. Jeśli w Białowieży uchowali się jeszcze jacyś agenci z minionej epoki to i tak bagaży Księcia nie zdołaliby przeszukać, bo nie zatrzymał się w Białowieży, tylko udał się na spotkanie z polskimi Tatarami.
Nas jednak bardziej zaciekawiło spotkanie z przedstawicielami organizacji pozarządowych, do którego doszło na prośbę organizatorów - ambasady brytyjskiej. Adam Bohdan z Pracowni, Stefan Jakimiuk z WWF i Roman Kalski i Marek Kułakowski z PTOP spotkali się z księciem. Książę Karol otrzymał angielską wersję albumu „Puszcza Białowieska - czarno na białym”, krótki film „Europe's Oldest Forest Needs Help”, książkę „The Afterlife of a Tree” i broszurę Pracowni pokazującą zagrożenia dla Puszczy. Usłyszał o tym, że tylko 16% polskiej części Puszczy jest parkiem narodowym i wiele gatunków jest zagrożonych. Wójt Białowieży zaproponował Karolowi, żeby został ambasadorem Puszczy Białowieskiej. Książę obiecał, że to rozważy. Ciekawe, czy będzie także wspierał lokalne samorządy w oporze przeciw powiększeniu parku narodowego? Ostatnie słowa Księcia były skierowane do obecnych na spotkanie przedstawicieli organizacji ekologicznych: „Bogu dziękuję, że są tacy ludzie jak wy! Szkoda, że doceniamy coś dopiero wtedy, kiedy to tracimy.”
Jaki książę Karol? Czy on jest tutejszy? Skoro nie jest, to pan Bohdan nie powinien z nim rozmawiać. Niech oni posłuchają miejscowych a nie wymadrzają się. Jest demokracja, no nie?
OdpowiedzUsuń