Dnia 13 czerwca w Białowieży odbyło się posiedzenie Regionalnej
Rady Ochrony Przyrody w Białymstoku. Pani Jolanta Błyskun z Nadleśnictwa Białowieża
przedstawiła sytuację związaną z martwymi świerkami zalegającymi wzdłuż drogi
689 w rezerwacie Szafera, zwracając się z prośbą do RDOŚ o zgodę na wyciąganie
i sprzedaż drzew leżących w rezerwacie, natomiast do RROP o pozytywną opinię w
tej sprawie. Motywowała to brakiem funduszy na zapewnienie bezpieczeństwa
pożarowego i publicznego. Obecni przedstawiciele straży pożarnej – która
zobowiązała nadleśnictwo do zapewnienia bezpieczeństwa pożarowego – przyznali,
że w tym celu wystarczy okrzesać leżące świerki pozbawiając je gałęzi,
natomiast pnie mogą pozostać.
Zdominowana tego dnia przez leśników i samorządowców RROP
większością głosów zaopiniowała pozytywnie możliwość usuwania i sprzedaży drzew
z rezerwatu.
Jednocześnie około miliona złotych z Funduszu Leśnego
przeznaczono na kolejne inwentaryzacje dzięciołów w Puszczy, które jak
dotychczas potwierdzają wyniki badań prowadzonych przez prof. Walankiewicza i
prof. Wesołowskiego.
Z dotychczasowych badań wynika m.in., że ostatnia wycinka w
rezerwacie poskutkowała zmniejszeniem liczby rewirów lęgowych dzięciołów. Można
przypuszczać że licznie stwierdzane przed wycinką dzięcioły trójpalczaste
zostały wypłoszone. Niewykluczone też, że część z setek zasiedlonych świerków
była zasiedlonych przez ptaki. W ten sposób planuje się zarobić na sprzedaży
drzew z rezerwatu, gdyż LP pieniądze przeznaczyły m.in. ...na badania
dzięciołów.
Kolejnym punktem obrad Rady było głosowanie zgody na niszczenie tam
bobrowych w całym województwie – łącznie kilkaset odcinków cieków. Sprawa
została przegłosowana, bez okresów ochronnych na okres rozrodczy, czy też
gromadzenie pożywienia na okres zimowy. Pominięto głos dyrektora Biebrzańskiego
Parku Narodowego, że tak ogromna ingerencja może zaburzyć stosunki
hydrologiczne w zlewni Parku oraz samym parku. Na opinię nie wpłynęły
argumenty, że niszcząc siedliska bobra
możemy niszczyć gamę innych towarzyszących mu gatunków, gdyż aktywności bobra
towarzyszy wzrost bioróżnorodności.W pewnym momencie dyrektor BbPN zaproponował wyjście z obrad uniemożliwiając tym samym ich kontynuację, co też uczynili przedstawiciele Pracowni, IBS PAN Białowieża oraz Pro Habitat. Wcześniej posiedzenie opuścił przedstawiciel PTOP. Taka sytuacja na posiedzeniu RROP zdarzyła się po raz pierwszy.
nadesłane, inf. własna
Skoro nie ma środków na podstawowe zadania to dlaczego utrzymuje się deficytowe nadleśnictwa? Zatrudnienie w nich pozostało na tym samym poziomie, choć pozyskanie spadło trzykrotnie.
OdpowiedzUsuńCzym się zajmują pracownicy nadleśnictw poza planowaniem żerowisk dla orlika krzykliwego? W nadleśnictwach należy szukać oszczędności.
wyborcza pisze o tej sytuacji:
OdpowiedzUsuńhttp://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,16167972,Puszcza_Bialowieska__Rzniecie_dla_bezpieczenstwa.html
Najciekawsze jest to, że nawet w rezerwacie gatunki chronione (w tym dzięcioł trójpaczasty, wzrostem liczebności którego populacji leśnicy tak chcą się chwalić) nie są bezpieczne... a RDOŚ jeszcze próbuje to popierać
OdpowiedzUsuńTakie wiadomości i artykuł Medka powalają. To może wreszcie niech ludzie inteligentni, profesjonalni, kompetentni opuszczą takie głupie ciała jak jakaś rada ochrony przyrody w której zasiadają niedouki. Niech się to towarzystwo ze słomą w butach zakisi w swoim sosie!
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że trochę nawalili przedstawiciele NGOs i instytucji naukowych. Kilku osobom nie chciało się poprostu przyjechać na posiedzenie. Gdyby się pofatygowali stanowisko rady byłoby pewnie inne.
OdpowiedzUsuńJak czytam skład tej Rady to widzę, że nawet jeśli ktoś nie przyjechał to i tak nie było chyba szans przegłosować "ekspertów" w rodzaju polityków za którymi chodzi po polach przyroda :)
UsuńWarcholstwo niektórych z RDLP i "Rady" powala. Przypominają się czasy poprzedniego systemu. Buta i przeświadczenie o nieomylności. A przecież zobowiązani są do realizacji oczekiwań społeczeństwa, bo to właśnie społecznym majątkiem mają zarządzać. Wystarczy popatrzeć na wymyślne nazwy wydziałów białostockiej RDLP aby zrozumieć, że społeczne pieniądze idą w błoto. Adam Bohdan z Pracowni jednoosobowo robi więcej dobrego niż wszyscy ci "naczelnicy" biorący sute pensyjki, które sami sobie ustalają bez społecznego nadzoru. Brawo przedstawiciel PTOP ! Lepiej wyjść późno niż wcale. Wreszcie LP przestaną podpierać dewastacje i lipny projekt orlikowy uczestnictwem ornitologów.
OdpowiedzUsuń