Hmmm, przede wszystkim ja nie jestem fotografem. Znam się
„zawodowo” na kompozycji i mam dużo doświadczeń z czasów kiedy miałem własną
ciemnię i robiłem zdjęcia analogowe, ale od dawna „odpuściłem” profesjonalne
fotografowanie – jest mnóstwo świetnych fotografów. Choćby z tego powodu, że –
jak już pisałem – robię zdjęcia najtańszą amatorską lustrzanką z jednym
plastikowym obiektywem sięgającym 105 mm.
Dlatego nie jadę do lasu żeby zrobić zdjęcia, tylko, żeby być w lesie, a
zdjęcia są przy okazji.
Zwierzęta są raczej poza moimi możliwościami. Jeśli fotografuję, to staram się pokazać to,
co mnie w lesie fascynuje – jego klimat, kolor, nastrój.
Tutaj, na blogu staram
się po prostu pokazywać klimat lasu w miarę zmieniającej się pogody i pór roku,
żeby dzielić się tym, co widzę w Puszczy chodząc po obszarze ochrony ścisłej,
bo przywilej przepustki do tego obszaru traktuję trochę także jako obowiązek.
Zgadzam się panie Andrzeju, że zdjęcia Wiktora Wołkowa są wyjątkowe – jeśli
chodzi o klimat, chociaż nie robił zdjęć puszczy. Znaliśmy się z Wiktorem od
lat i mogę potwierdzić też to, że trwał w tradycji do końca (dla ciekawych
polecam film Beaty Hyży Czołpińskiej „Cztery pory roku Wiktora Wołkowa”).
Upieram się jednak, że mgła w lesie jest zjawiskiem niezmiernie rzadkim, a w
Puszczy jeśli jest to bardzo „rozrzedzona”. Obiecywałm AG zdjęcia zamglonego
lasu. Ale nie tym razem, bo dzisiaj zafascynowały mnie ślady barci w borach i
nimi chcę się podzielić.
wyżar na martwej sośnie bartnej
Przyznam się, że kilkadziesiąt razy nocowałem
nielegalnie w lasach i mam sporo fotografii analogowych sprzed świtu, tuż po
burzy lub kiedy las „parował”, ale to przede wszystkim w górach. W Puszczy, w
magicznych grądach ja nigdy nie spotkałem na tyle gęstej mgły, by tworzyła mglisty
klimat dla fotografii. Mam trochę zdjęć tylko z zamglonych dolin i polan.
Dzisiaj natomiast udałem się do lasu, żeby fotografować
ślady po bartnictwie sprzed półtora wieku w oddalonej części BPN.
kołek po stronie prawej to "hwozdownia" - na nim wieszano dębową belkę zasłaniającą barć, jeśli była to barć tzw. "śniotowa".
A poza zdjęciami to miałem dzisiaj bardzo bogate spotkania ze zwierzętami:
wilk!, dwa żubry, dwa jelenie, siedem dzików, nie wspominając o trójpalczastym,
sikorach ubogich... Tyko z dzikami było to bardzo bliskie spotkanie, bo
tradycyjnie te słabo widzące zwierzęta kiedy usłyszały mój rower zaczęły
uciekać... prosto na mnie. Kilka metrów przed, kiedy już zobaczyły, wykonały „w
tył zwrot” i w te pędy uciekły. Niestety, jedyne zdjęcie jakie dzisiaj zrobiłem ze zwierzętami, kiedy udało mi się wyjąć z plecaka aparat to ten jeleń na drodze
w gęstym lesie trudno o naturalną mgłę, natomiast jej efekt daje czasami topiący się śnieg. Wtedy rzeczywiście las jest w naturalnych oparach. W górach co innego bo lasy są często w chmurach. A co tam słychać z dyrektorem parku, wybrano już kogoś na to gorące stanowisko?
OdpowiedzUsuńza to nocowanie to zaraz rzucą się na Pana oponenci rzucając frazesami na lewo i prawo
OdpowiedzUsuńprzypuszczam :), to była taka mała prowokacja, żeby dać satysfakcję tym "służbowym" obserwatorom bloga, co to zajmują się uprzejmym donoszeniem czego nie wolno i jakie to szkody przyrodzie czynią jej obrońcy :).
UsuńNo co TY?!
UsuńPolskie lasy są zamykane na noc?!
a tu proszę jaka cisza, wystarczył uch uprzedzający :)
OdpowiedzUsuńPan Anatol Filipczuk - pszczelarz ,,z dziada pradziada'' miał jednak rację, - te sosny bartne to Jego przodków spuścizna.
OdpowiedzUsuń,,Ulotna pamięć'' po bartnikach zakodowana w martwych, rozkładajacych się drzewach,to znamię nie tylko upływającego czasu ale także obraz odseparowywania i wydziedziczania obecnie żyjących ludzi, od Ich matecznika Puszczy Białowieskiej.
nie rozumiem o jakim wydziedziczaniu piszesz? o jakim odseparowywaniu? Że tylko w parku narodowym przetrwały ślady bartnictwa i można je chronić to dowód na to, że park wydziedzicza ludzi? Albo coś nie rozumiem o czym piszesz
UsuńPrzodkowie Pana Filipczuka żyli w Puszczy Białowieskiej, korzystali z dóbr i pożytków powstających w lesie. Nie mieszkali i pracowali w parku narodowym, rezerwacie przyrody czy też nadleśnictwie. Koncesjonowanie środowiska przyrodniczego uniemożliwiajacego lokalny rozwój to ,,zdobycz''naszych czasów. Ograniczanie prawa do rozumnego korzystania z możliwości wytwórczych tutejszego lasu: drewna, użytków ubocznych (zwierzyna, zioła, siano, wypas zwierząt,grzyby,pszczelarstwo itd)skutecznie wyludniło region Puszczy.
UsuńTak, odseparowano człowieka od naturalnego środowiska. Wygineły lokalne tradycyjne zawody, wytwórczosć oparta na surowcach naturalnych z Puszczy jest w zaniku. Pan Korbel jako jeden z niewielu ,,korzysta'' z dóbr puszczańskich w taki sposób jak Mu to odpowiada i ,,dzieli'' się wrażeniami na tym blogu.
Budnicy, Teremiszczańcy,mieszkańcy Masiewa, czy robotniczej Czerlonki a nawet Hajnówki- zawodowo związani z pracą w lesie nie mieli wyboru...
Zawód bartnika, budnika itd. zaniknął, bo powstały inne technologie -łatwiejsze i wydajniejsze - wytwarzania miodu czy węgla drzewnego. Proszę więc nie opowiadać bzdur, że to wina Parku lub powstawania rezerwatów i tym samym ograniczania wstępu do Puszczy. Gdyby nie Park i Rezerwat Ścisły, to śladów po bartnictwie już by w ogóle nie było. Czy szanowny przedmówca sądzi, że p. Filipczuk byłby bartnikiem, gdyby mógł nadal wspinać się na drzewa? Szczerze wątpię.
UsuńPoza tym, wedle mojej wiedzy, to p. Filipczuk ma zgodę na ustawiania swoich uli na terenie Parku. Podkreślam: na terenie PARKU, a nie na obszarze zarządzanym przez Lasy Państwowe. Zupełnie więc nie rozumiem, dlaczego tak chwali politykę LP, a wrogo odnosi się do BPN...
>Ograniczanie prawa do rozumnego korzystania z możliwości wytwórczych tutejszego lasu: drewna, użytków ubocznych (zwierzyna, zioła, siano, wypas zwierząt,grzyby,pszczelarstwo itd)skutecznie wyludniło region Puszczy.
OdpowiedzUsuńTak, odseparowano człowieka od naturalnego środowiska. Wygineły lokalne tradycyjne zawody< - bartnictwa zakazano za cara w roku 1888. Tradycyjne zawody takie jak bartnictwo, wypas zwierząt w lesie itd. wyginęły w całej Europie podobnie jak wyginęły takie zawody jak kołodziej czy tkacz. Deglomeracja terenów wiejskich jest też zjawiskiem powszechnym, chociaż sama Białowieża nieźle się w ostatnich latach rozwinęła, ale nie na skutek powrotu do garncarstwa, budnictwa, tkactwa czy innych "tradycyjnych" zawodów lecz dzięki turystyce i rozwojowi ośrodka naukowego w związku z przyrodniczym dziedzictwem ludzkości. "Koncesjonowanie" środowiska miało miejsce od dawna, kiedy tylko skończyły się czasy zbieracko-łowieckie (pomiara włóczna, wchody do Puszczy, straże itd) a dzisiaj rola państwa sprowadza się też do planowania, czyli określania ram i granic korzystania ze wspólnego dobra. Europejczycy wybrali taką drogę a nie federowanie plemion zbieracko-tradycyjnych lokalnie zarządzających "swoimi" obszarami . Tak się po prostu rozwinęła nasza cywilizacja. Mam też przeczucie, że jednym z powodów deglomeracji małych ośrodków jest dążenie młodych ludzi do środowiska bardziej otwartego, dającego większy wybór a nie kontynuowanie "tradycyjnych zawodów" w lokalnym skansenie.
Panie A.J Korbel - czytaj ze zrozumieniem i pisz rozumiejąc.
UsuńPan tylko rozwinął moje stwierdzenie o zaniku tradycyjnych, historycznych, prymitywnych technologicznie, sposobów gospodarczego wykorzystania zasobów Puszczy.
Prymitywny technologicznie sposób wykorzystania lasu -uprawia Pan- swojego rodzaju survival, jak Pan stwierdził w którymś z wywiadów, wcielanie się w rolę zwierząt i przemawianie ich głosem jest jedną zform medytacji???
To nie oto szło.
Mieszkańcom i pracownikom okolic Puszczy nie przedstawiono alternatywy,konserwując stan -baza surowcowa siekiera i piła.
Technologie przerobu drewna na tysiace produktów pochodnych ,w tym, w cyklu zamkniętym,nie szkodzącym środowisku,nigdy do Puszczy nie dotarły. Tak się własnie rozwinęła cywilizacja jak Pan wspomniał.
Pieprzenie dyrdymałów o potrzebach młodych ludzido środowiska otwartego- no to gdzie - jak nie na miejscu tworzyć aktywne intelektualnie, naukowe i technoloficznie rozwinięte ,,centrum''.
Pojęcie atrakcyjności miejsca nie musi oznaczać pielgrzymkę do Warszawy.
Przysłowiowa Dolina Krzemowa nie funkcjonuje W metropolii.
Zacofanie techniczne i brak pracy od lat było programowane na tzw. ścianie wschodniej.
CZYSTE TECHNOLOGIA nie jest mitem.
Konserwowanie ,,lokalnego skansenu'' to właśnie poglądy promowane na tym blogu.
Ekologia i wysoka technologia to dziedziny ściśle ze sobą związane i absolutnie nie są przeciestawne.
Turystyką - jednym z prymitywniejszych ,,przemysłów'' jaki Pan przytacza, nie ma co się podpierać! To tzw. użytkowanie uboczne.
,,...a dzisiaj rola państwa sprowadza się też do planowania, czyli określania ram i granic korzystania ze wspólnego dobra. Europejczycy wybrali taką drogę...''
Tak wybrali wysoką technologię, trzeci świat jest bazą surowcową i rynkiem zbytu.
Pytanie co nasze państwo zaplanowało i zrealizowało ...oprócz zakazów...?
Szanowny Anonimie, nie dość, że nie masz odwagi się podpisać, to jeszcze pouczasz mnie z ukrycia :). Niestety, nie podejmę dyskusji, bo ten chaos a raczej śmietnik twierdzeń, wycieczek personalnych i poglądów nie nadaje się do dyskusji czy polemiki. Ale dziękuję za inspirację do felietonu, obiecuję, że posłużę się cytatami "anonima z 7:33.
Usuń...inspiracja ważną sprawą jest...
Usuń...wyrywaj se słowa i wal...
Trochę po lesie chodziłem, trochę zdjęć zrobiłem. Ale nie przypominam by udało mi si.ę spotkać mgłę w samym lesie, na drogach czy polanach to i owszem.
OdpowiedzUsuńhttp://x.garnek.pl/ga2841/322b3da9542406a6901774a3/puszcza_bialowieska.jpg
Zdjęcie zrobione na torze białowieskim, kilkanaście minut po godzinie ^ nad ranem.
Oczywiście godzina 6 nad ranem :)
UsuńNa Mazurach nie mam z tym problemu:
OdpowiedzUsuńhttp://commons.wikimedia.org/wiki/File:Las_Miejski_ko%C5%82o_Gi%C5%BCycka-_le%C5%9Bna_struga._%C5%9Arodkowe_obszary_lasu.jpg
Mgła wcale nie musi być gęsta żeby być efektowna. Jest wręcz przeciwnie. Nie wierzę że w Puszczy nie można osiągnąć takich efektów
AG
Po światło mgła jest lepiej widoczna podobnie jak krople deszczu czy padający śnieg. Bardzo chciałbym zrobić czarno białe zdjęcia w puszczy właśnie we mgle
Usuń- o jakiej porze roku mam największe szanse, przedwiośnie?
Januszu, a właśnie, że jesteś fotografem. A zdjęcia z plastikowej amatorskiej cyfrówki czasem silniej do mnie przemawiają bo zawierają autentyzm o który trudno w fotografii wysublimowanej i zabijającej jakością.
JKusz
Najwspanialszy klimat oglądałem w zamglonej i "parującej" Puszczy w lipcu, tuż po ogromnej burzy. Moje doświadczenia z Puszczy są takie, że najbardziej zamglony las był w zimie, kiedy była silna mgła + przez kilka godzin dodatnia temperatura.Następnej nocy mocno zmroziło i wtedy, właśnie o świcie zrobiłem zdjęcia oszronionego lasu, które jest m.in. w albumie "Czarno na białym". Faktycznie jesienią bywają dni zamglone (choćby wczoraj), ale bywają i na wiosnę z tym, że w tak gęstym i zwartym lesie jaki mamy w ścisłym tej mgły jest znacznie mniej a zdjęcia "pod słońce" też w starych grądach są prawie nierealne, bo ściana drzew przepuszcza słońce dopiero jak jest wyżej. Ale oczywiście można znaleźć miejsca na skraju polan czy cieków jak się chce mieć słońce :).Dla mnie bardziej klimat puszczy oddają te ponure dni, bez słońca, z flouryzującą zielenią mchów. Pamiętam obietnicę, i jak znajdę czas poszperam w plikach i zbiorę trochę zdjęć zamglonych do posta na blogu :). Jacku, w albumie "Czarno na białym" jest kilka zimowych z mgłą i pod słońce (luty) i kilka z początku października.
UsuńJesień- tylko trzeba pilnować pogody. Sprawdzać codziennie co się dzieje o 5 rano i na czuja badać czy będzie słońce czy pochmurno. Mnie się ostatnio udało złapać i mgłę i słońce jednocześnie. I co ciekawe- po 16.00 to słońce ustąpiło a nie mgła. Najłatwiej oczywiście o zjawiskową mgłę gdy topnieją śniegi.
OdpowiedzUsuńAG
Według nieoficjalnych informacji minister mianował nowym dyrektorem Białowieskiego Parku Narodowego pana Mirosława Stepaniuka
OdpowiedzUsuńA skąd jest ten pan i kim on w ogóle jest? Zna się na Puszczy i jej ochronie?
Usuńtutaj link do już oficjalnej wiadomości:
Usuńhttp://www.mos.gov.pl/artykul/7_aktualnosci/19591_bialowieski_park_narodowy_ma_nowego_dyrektora.html
dodam od siebie, że dr M. Stepaniuk jest związany m.in. z organizacją pozarządową PTOP, działa także w Stowarzyszeniu Dziedzictwa Podlasia i jest prezesem Lokalnej Grupy Działania Puszcza Białowieska.
a tutaj jeszcze link do blogu Mirka Stepaniuka:
Usuńhttp://stepaniuk.blogspot.com/
Wygląda na to, że p. Stepaniuk zna się na turystyce, krajobrazach, bagnach i lokalnych społecznościach. A co z lasami? Przecież BPN to przede wszystkim LAS. Trzeba mieć naprawdę szeroką wiedzę na temat ekosystemów leśnych, aby umieć nimi dobrze zarządzać i je chronić. A także, aby być partnerem we wszelkich dyskusjach z LP. Przecież leśnicy go zjedzą.
UsuńOj, chyba pan minister nie przemyślał do końca swojej decyzji...
Opisując sylwetkę dyrektora warto wspomnieć, że pan Stepaniuk jest też zastępcą przewodniczącego Związku Ukraińców Podlasia, czyli dyrektor reprezentuje też mniejszość ukraińską i działa dla zachowania spuścizny kulturowej ukraińskiej.
UsuńI co na to tutejsza mniejszość, która jest większością, czyli ludzie przyznający się do narodowości białoruskiej?
Usuńa co na to ngo-sy, że nowy dyrektor był autorem aneksu do raportu oddziaływania na środowisko autostrady przez Rospudę kiedy ekolodzy bronili dramatycznie doliny?
OdpowiedzUsuńDobre! A co było w tym aneksie? Może jakiś link?
Usuńto było opracowanie na zlecenie Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i zostało wykonane wspólnie z W. Kwiatkowskim, K.Gajko i M.Ksepko. Ten sam zespół wykonał raport dla drogi przez Katrynkę gdzie był spór o uratowanie drzew
UsuńA ja Panu Mirkowi Stepaniukowi gratuluję i życzę sukcesu. Moje doświadczenie ze współpracy i współdziałania, mimo różnicy poglądów w wielu kwestiach są bardzo pozytywne. Zawsze można było, i mam nadzieję, że będzie tak nadal, rzeczowo dyskutować i szukać rozwiązań do przyjęcia w celu "popchnięcia" spraw do przodu. Do rzeczowych rozmów z leśnikami z LP wcale nie trzeba być z wykształcenia leśnikiem.
OdpowiedzUsuńAndrzej Antczak
Ciekawe... Sądzi Pan, że można dyskutować o czymś, o czym się nie ma pojęcia?...
UsuńAleż Dyrektor BPN nie musi się znać na leśnictwie. Jeśli jest kompetentnym zarządcą, ma wiedzę przyrodniczą, a jako geograf z pewnością ją ma i na dodatek jest również znawcą regionu- to jest dobrym partnerem do dyskusji i współpracy. I mam nadzieję, że tak samo ocenia leśników z Puszczy Białowieskiej, a nie tylko z BPN.
UsuńBo, uważam, że problem nie leży w leśnictwie jako takim, a w obowiązującym prawie i sposobie zarządzania Puszczą i jej zasobami stosownie nie tylko do chęci, ale w zgodzie z obowiązującym prawem. Boć i Dyrektor BPN i pp. Nadleśniczowie są związani prawem regulującym ich kompetencje, odpowiedzialność za podejmowane działania. I na tym szczeblu/poziomie należy rozpatrywać kwestię dyskusji i współpracy.
Polecam jako miłą lekturę następujący przepis z kodeksu wykroczeń: "Art. 159. Kto wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi w zakresie ochrony lasów,nie wykonuje zabiegów zapobiegających, wykrywających i zwalczających nadmiernie pojawiające się i rozprzestrzeniające organizmy szkodliwe, podlega karze grzywny." oraz z ustawy o lasach "Art. 35. 1. Nadleśniczy prowadzi samodzielnie gospodarkę leśną w nadleśnictwie na podstawie planu urządzenia lasu oraz odpowiada za stan lasu." w kontekście uol "Art. 10. 1. W razie wystąpienia organizmów szkodliwych w stopniu zagrażającym trwałości lasów: 1) nadleśniczy,[...], wykonuje zabiegi zwalczające i ochronne;", gdzie uol definiuje w Art. 6. 1. 4) "zagrożenie trwałości- stan lasu wywołany czynnikami zewnętrznymi lub nieprawidłową gospodarką leśną, wymagający zabiegów zwalczających i ochronnych albo jego przebudowy;".
Tak stanowi nasze, polskie prawo.
I jeśli dyskusja będzie obejmowała metody zarządzania na bazie istniejącego prawa czy nawet kwestie niezbędnych zmian w prawie, to nie ma obawy, że Pan Dyrektor nie kompetencji - w moim przekonaniu ma. I leśnicy i On to urzędnicy zobowiązani do wykonywania prawa, a jego łamanie podlega karze przewidzianej w wielu ustawach i kodeksach.
Teraz trwają właśnie społeczne konsultacje nt. nowelizacji ustawy o lasach. Jest pełne pole do popisu i zaproponowania modyfikacji w istniejącej ustawie o lasach.
Andrzej Antczak
Dodam tylko, że zgodnie z ustawą o lasach "gospodarka leśna – działalność leśną w zakresie urządzania, ochrony i zagospodarowania lasu, utrzymania i powiększania zasobów i upraw leśnych, gospodarowania zwierzyną, pozyskiwania – z wyjątkiem skupu – drewna, żywicy, choinek, karpiny, kory, igliwia, zwierzyny oraz płodów runa leśnego, a także sprzedaż tych produktów oraz realizację pozaprodukcyjnych funkcji lasu;".
UsuńAndrzej Antczak
No i jeszcze:
Usuń"trwale zrównoważona gospodarka leśna – działalność zmierzającą do ukształtowania struktury lasów i ich wykorzystania w sposób i tempie zapewniającym trwałe zachowanie ich bogactwa biologicznego, wysokiej produkcyjności oraz potencjału regeneracyjnego, żywotności i zdolności do wypełniania, teraz i w przyszłości, wszystkich ważnych ochronnych, gospodarczych i socjalnych funkcji na poziomie lokalnym, narodowym i globalnym, bez szkody dla innych ekosystemów;"
Andrzej Antczak
A czy Pan, Panie Andrzeju Antczak, wyobraża sobie, aby nadleśniczym był człowiek nie posiadający wykształcenia leśnego? Podobnie rzecz się ma z Białowieskim PN, który chroni przede wszystkim ekosystemy leśne. Zgadzam się, że np. Słowińskim PN mógłby zarządzać geograf, geolog, a nawet marynarz, zaś Biebrzańskim - specjalista od mchów lub hydrolog, ale Białowieskim - według mnie wyłącznie człowiek znający się na lasach.
UsuńA czy cytując art. 159 miał Pan na myśli zwalczanie kornika? Jeśli tak, to na pewno nowego dyrektora łatwiej będzie przekonać do jego zwalczania tego szkodnika, co niekoniecznie będzie słusznym postępowaniem w parku narodowym. Jest to dobry przykład na to, że nieznajomość spraw leśnych może powodować złe zarządzanie Parkiem przez nowego dyrektora.
Dawno nie czytałem tak teoretycznie sensownych, a jednak bardzo tendencyjnych tekstów. Przepisy kwalifikacyjne na stanowiska w LP wyraźnie mówią o wykształceniu i praktyce jaką trzeba posiadać dla danego stanowiska. Stąd często w Nadleśnictwach na stanowiskach w księgowości, działach administracyjnych, a niekiedy nawet związanych z leśnictwem - w działach technicznych pracują osoby o innym przygotowaniu zawodowym niż leśne. Nie twierdzę, że na osobę z wykształceniem leśnym patrzy się łaskawiej - ale to wynika z języka/slangu zawodowego, którym się posługujemy. Wielokrotnie byłem świadkiem jak trudno jest nieleśnikowi wytłumaczyć subtelne różnice językiem popularnym tego co my opisujemy jednym czy dwoma słowami.
UsuńO ile wiem, to w konkursowym regulaminie były wymienione wymagane i dopuszczalne kierunki wykształcenia. Nie było mowy, że to musi być leśnik. Wcale nie byłoby dobrze, gdyby obowiązywała propozycja jakie jest preferowane wykształcenie na dyrektora tego czy innego parku narodowego - ironizując w Ojcowskim parku to powinien być speleolog?
A co do cytowanego art. 159 - nie nie miałem na myśli kornika, a niespójność prawa - choćby z innymi cytowanymi przeze mnie artykułami innej ustawy. A takich sprzeczności jest znacznie więcej.
I na zakończenie - nie cierpię formy "Andrzeju Antczak", która ponoć jest prawidłowa, jednak fonetycznie i zwyczajowo fatalna, wolę by w tym przypadku nie używano nazwiska, a za samo Andrzeju z "Panie" z pewnością się nie pogniewam.
Andrzej Antczak
OK, Panie Andrzeju (tak może być?), ale jak sam Pan pisze, łatwiej o lasach rozmawiać z człowiekiem, który na nich się zna. Jak więc Pan zamierza dyskutować z p. Stepaniukiem o ekosystemach leśnych? Chyba najpierw będzie Pan musiał mu to i owo wytłumaczyć...
UsuńA jaki wstyd będzie, kiedy nowy dyrektor nie będzie potrafił rozpoznać gatunków drzew lub ptaków...
Piszę w oderwaniu od sytuacji w BPN, bo Mirek Stepaniuk dopiero w poniedziałek zacznie pracę. Moim zdaniem dotykamy tu większego problemu. Park narodowy to coś więcej niż las, a u nas czasami to jakiś implant ze skłonnościami, żeby był parkiem gminnym. Kiedy oglądam strony innych parków na świecie to często dominują tam hasła wręcz „misyjne”. Bo park narodowy poza licznymi funkcjami naukowymi jest przede wszystkim w świadomości społecznej zjawiskiem kulturowym. To dlatego, a nie tylko dla sukcesów w badaniach naukowych społeczeństwo powołało parki narodowe. Misja parku (a pierwsze parki narodowe stworzyli nie naukowcy lecz ludzie kultury - dlatego piszę o społeczeństwie jako kulturowej większości) wydaje się najważniejsza w utrwalaniu jego pozycji. Nie uciekniemy od aspektów społecznych, kulturowych, filozoficznych, chociaż można park narodowy zmienić też w przedsiębiorstwo. Niestety. Wydaje mi się, że dyrektor parku powinien przede wszystkim być zręcznym zarządcą, mediatorem i stać na straży właśnie owej misji. Wspaniale jeśli przy okazji jest to wybitna osobowość, naukowiec, „fachowiec od przyrody”, lasu czy czego tam jeszcze. Często jednak wybitne osobowości są słabymi dyrektorami. Wydaje mi się, że dyrektor nie musi się znać na lesie, ważne, żeby korzystał z współpracy z fachowcami w każdej dziedzinie, która dotyczy „jego” parku. Niestety, w Polsce od dawna dyrektorzy parków są często po prostu pionkami w decyzjach politycznych a nie merytorycznych, jak ktoś zresztą już wspomniał w komentarzach. Wymiana dyrektorów co kilka lat pokazuje, że system jest chory. Na marginesie: dowiedziałem się w W-wie, że w punktacji kto inny zajął pierwsze miejsce. Bierzemy więc pod uwagę inne czynniki, nie pierwszy zresztą raz.
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że jeśli dojdzie do sytuacji, opisanej przez przedmówcę p. Janusza ("A jaki wstyd będzie, kiedy nowy dyrektor nie będzie potrafił rozpoznać gatunków drzew lub ptaków...") to będzie to powód do kpin i dla wszelkiej maści krytykantów BPN. I w sumie będą mieli rację.
UsuńJak dla mnie dyrektorem parku może być nawet żubr, ważne jest tylko to aby pomagał chronić to co się jeszcze da.
OdpowiedzUsuńJKusz
Oczywiście nie miałem na myśli ochronę przed kornikiem. Chodzi mi o to, ze najważniejszą cechą dyrektora parku powinno być głębokie uczucie do puszczy jako do świątyni.
UsuńJKusz
Oj, to chyba będziesz musiał poczekać na kolejnego dyrektora... Niektórzy już robią zakłady o długość "dyrektorowania" p. Stepaniuka. Generalnie jest tendencja spadkowa: Popiel - 3 lata, Karasiowa - 2 lata, Szkiruć - 1,5 roku...
Usuń