30 kwietnia 2019

Ach ten kornik :)


Od zarania bloga kornik jest naszym tematem dyżurnym, a przy tym koszmarem leśników, który pewnie śni im się po nocach. Podejrzewam, że "problem kornika" przeżyje nie tylko nowego Ministra Środowiska, który wierzy, że to rodzaj motyla, ale chyba nawet samą Puszczę :)
A jak to jest z tym kornikiem naprawdę? Polecam znakomity wywiad Michała Książka z Tomaszem Mokrzyckim z Katedry Ochrony Lasu i Ekologii Wydziału Leśnego SGGW.
Naprawdę trudno o mądrzejsze i bardziej wyważone poglądy na temat biologicznej roli kornika w Puszczy Białowieskiej i nie tylko:

"Naukowcy mówią o wycofywaniu się świerka z granic występowania.
Puszcza nie będzie tu wyjątkiem. I ja nie sądzę, że możemy tradycyjnymi metodami, czyli wycinką drzew zasiedlonych, to zatrzymać... Jeżeli popatrzymy na zamierające na ogromnych obszarach lasy Alaski, bo i Alaska się ociepliła, to widzimy, że nawet Amerykanie, którzy dysponują potężnym arsenałem środków, nie są w stanie zatrzymać kornika. Nikt do tej pory nie wymyślił niczego na powstrzymanie gradacji owadów kambiofagicznych w warunkach coraz bardziej ekstremalnej suszy.

Tradycyjne metody zawodzą?
Tradycyjne metody ograniczania liczebności korników to wyszukiwanie drzew zasiedlonych – tzw. trocinkowych, wycinka i wywóz poza las lub korowanie (sprawdza się wyłącznie w przypadku owadów, których rozwój przebiega pod korą, tzw. kambiofagi). Ta metoda jest skuteczna w przypadku niewielkich ognisk występowania korników. Przy masowym osłabieniu drzew przestaje być skuteczna, np. kornik drukarz w Polsce i na Białorusi, kornik ostrozębny w Polsce i na Ukrainie, czy bielojad olbrzymi na południu Szwecji. Po prostu nie jesteśmy w stanie odnaleźć wszystkich drzew trocinkowych. Kornik drukarz zawsze przetrwa, np. na grubszych gałęziach."
Całość: Dom drukarza tętni życiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.