W
dniach 22 i 23 października 2015 r. przedstawiciele Towarzystwa
Ochrony Krajobrazu, Alicja Karczewska i Zenon Kruczyński, brali
udział w II Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Turystyka na
obszarach przyrodniczo cennych” w Białowieskim Parku Narodowym.
Przedstawili
oni prezentację:
Temat
został przedstawiony szczególnie w odniesieniu do Programu
Zintegrowanego Puszcza Białowieska – Leśne Dziedzictwo Europy, a
zwłaszcza do zagrożeń, które mogą być spowodowane jego
realizacją, a które na tym etapie zaawansowania projektu można co
najmniej zminimalizować. W prezentacji został przedstawiony jedynie
pewien ważny wycinek tego złożonego i wielowątkowego tematu
potencjalnych i istniejących już realnie zagrożeń.
Problem
I
Zagrożenia
mogą być związane ze szlakami komunikacyjnymi, w tym z tworzeniem
nowych szlaków turystycznych. Powodować one mogą nadmierną
fragmentację kompleksu leśnego, presję na niektóre gatunki
zwierząt oraz likwidację wrażenia dzikości, „puszczańskości”
lasu.
Należy
się głęboko zastanowić nad koncepcją nowych szlaków
turystycznych w odniesieniu do już istniejących dróg i szlaków,
aby nie zagęszczać zbytnio tej sieci. Dobrym przykładem
powstającego zagrożenia jest planowana trasa rowerowa wzdłuż
nieczynnego torowiska linii kolejowej Hajnówka-Białowieża (czarny
szlak na mapie), ponieważ równoleżnikowo dublowałaby świeżo
wytyczoną w niedalekiej odległości trasę rowerową Green Velo
(zielony szlak na mapie). Przy wytyczaniu nowych szlaków
turystycznych pamiętać należy, iż aktywności turystyczne
wymagają całkowicie różnych rodzajów podłoża. Przykładowo
ścieżka rowerowa o nawierzchni asfaltowej jest miejscem, gdzie nie
poprowadzimy już szlaku konnego czy też trasy dla psich zaprzęgów,
ponieważ dla koni czy psów asfalt jest podłożem nieprzyjaznym.
Wytyczanie oddzielnych szlaków dla różnych specjalizacji
turystycznych będzie powodowało zagęszczenie sieci szlaków,
dodatkowo fragmentując Puszczę – należy się więc zastanowić,
które z nich są rzeczywiście niezbędne.
W
prezentacji poruszona została też kwestia Drogi Narewkowskiej i jej
planowanej nowej nawierzchni bitumicznej. Droga ta prowadzi przez
środek Puszczy w kierunkach północ-południe i jest lokalnie
wykorzystywana jako skrót między Białowieżą a północną
częścią Puszczy, bez konieczności jechania przez Hajnówkę. Po
położeniu na niej nawierzchni bitumicznej niewątpliwie wzrośnie
zarówno ilość, jak i szybkość przemieszczających się pojazdów,
a co za tym idzie – śmiertelność zwierząt na tej drodze
(przykładem może być niedawny remont Drogi Carskiej w Dolinie
Biebrzy, który do takich właśnie skutków doprowadził). Warto
wspomnieć o tym, że zagrożone będzie też bezpieczeństwo
poruszających się tą drogą turystów gdyż poprowadzone są
tamtędy fragmenty szlaków pieszych, trasy rowerowe, a w części
leżącej w Nadleśnictwie Białowieża - również trasa do jazdy
konnej.
Potencjalnie
zwiększony ruch na Drodze Narewkowskiej byłby też generowany przez
inwestycję słuszną co do idei, natomiast niekoniecznie co do
lokalizacji – mowa o ścieżce w koronach drzew, zaplanowanej w
miejscowości Gruszki. Oprócz zwiększonego ruchu na drodze
Narewkowskiej przez środek Puszczy, atrakcja ta generowałaby ruch w
pobliżu ostoi (!) żubrów. Zdecydowanie lepiej byłoby tę atrakcję
zlokalizować w części Puszczy tuż koło Hajnówki – można tam
znaleźć dużo lepszy drzewostan z potężnymi dębami, oraz
aktywizować Hajnówkę jako „bramę do Puszczy”, nie generując
zbędnego ruchu przez samą Puszczę.
Problem
II
Zagrożenie
związane z nadmiarem cywilizacji wprowadzanej do przestrzeni lasu
naturalnego to właśnie nadmiar dróg asfaltowych, duża ilości
tablic (przykładem może być niechlubny pomysł renowacji ścieżki
Żebra Żubra z wylaniem potężnych stóp betonowych pod tablice w
Rezerwacie Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej), czy innych
sposobów udostępniania lasu – które w efekcie demolują
wizerunek lasu naturalnego, niszcząc wrażenie tak poszukiwanej w
tym miejscu przez turystów dzikości.
Warto
zdawać sobie sprawę, że turysta może co innego werbalizować jako
swoje oczekiwanie, a czego innego tak naprawdę potrzebować.
Zwerbalizowane i zrealizowane potrzeby informacyjne, również za
pomocą nowych technologii (typu mobilne aplikacje), pozostawiają w
turyście mimo wszystko niedosyt – ponieważ wiele się dowiedział,
ale tak naprawdę nie poczuł lasu, nie poczuł klimatu dzikości.
Takie potrzeby – często początkowo nieuświadomione – ujawniają
się dopiero pod koniec pobytu lub już po wyjeździe; przychodzi
refleksja – że aby poczuć klimat lasu naturalnego, trzeba w nim
pobyć bez dodatkowych cywilizacyjnych „wspomagaczy”, trzeba w
nim pobyć samemu lub z innym człowiekiem, który już ma takie
doświadczenie lasu i może się z turystą tym przeżyciem
podzielić. Mowa tu oczywiście nie tylko o przewodnikach, ale też i
o administracji Lasów Państwowych czy Parku Narodowego, Straży
Granicznej, kwaterodawcach, bryczkarzach, wynajmujących rowery...
itd., itp.
Nie
unikając zatem wprowadzania nowoczesnych technologii i cywilizacji
do udostępniania lasu, należy mądrze strefować te ułatwienia,
informacje i technologie, ograniczając je m.in. do muzeów, Centrum
Leśnego w Hajnówce, węzłów komunikacyjnych i miejscowości czy
początków i końców szlaków.
Na
pewno dużo większy nacisk powinien być położony na tzw.
„inwestycje miękkie” czyli w zasoby ludzkie tego regionu.
Zaskutkuje
to trzema ważnymi czynnikami:
1.
Zostanie zachowana na maksymalnie dużym obszarze dzikość,
naturalność Puszczy, czyli podstawowy walor, dla którego turysta
tu chce przyjechać,
2.
Wzrośnie w lokalnej społeczności świadomość tego, w jak ważnym
i cennym miejscu żyjemy,
3.
Oraz będzie to krok w kierunku zrównoważonej turystyki, bardziej
odpornej na mody i wahania koniunktury.
Zagrożenia,
jakie mogą spotkać turystę przybywającego do Puszczy
Białowieskiej z nadzieją spotkania z pierwotna przyrodą – lasem
naturalnym.
Zagrożenie
pierwsze
Na
prawie całym obszarze Puszczy nie będącym Parkiem Narodowym,
wszechobecny jest krajobraz po wieloletniej „walce z kornikiem” -
a jest to krajobraz zniszczenia. Dosłownie prawie wszędzie obecne
są albo pnie po ściętych świerkach, albo pnie i pozostawione
kłody drzew.
Rezerwat
im. Władysława Szafera ciągnie się po obu stronach drogi Hajnówka
– Białowieża i został utworzony jako „przyrodnicza brama
wjazdowa do Puszczy”. W prezentacji, na przykładzie aktualnych
zdjęć, pokazano krajobraz zbliżony bardziej do krajobrazu klęski
ekologicznej niż do obszaru przyrodniczo cennego. Robiąc zdjęcia
gdziekolwiek w tym rezerwacie, bardzo trudno byłoby skierować
obiektyw w miejsce, które wygląda inaczej niż zostało to
pokazane na slajdach. Tak wygląda większość obszarów Puszczy
Białowieskiej zarządzanych przez nadleśnictwa Administracji Lasów
Państwowych. Wszechobecne są ślady po intensywnym pozyskaniu
drewna, które jeszcze do niedawna oscylowało wokół 120 tys.
metrów sześciennych na rok. Oznacza to, że aby móc wywieźć taką
masę drewna z Puszczy, co pół godziny(!) w dzień roboczy
wyjeżdżała z lasu wielka naczepa wyładowana kłodami.
Osobę
przyjeżdżającą w te rejony, skuszoną ładnym i kolorowym
marketingiem wokół atrakcyjności przyrodniczej Puszczy, może
spotkać wstrząs, gdy znajdzie się w krajobrazie nie mającym wiele
wspólnego z lasem
naturalnym.
Krajobraz ten, dosłownie prawie wszędzie, jest naznaczony pniakami.
Trochę to tak, jakby piękna do tej pory puszczańska kobieta
dostała postępującej choroby skórnej. Każdy kolejny pniak to
kolejny wyprysk na jej skórze.
Eunice
Blavascunas jest antropolożką, profesorem, mieszka w Stanach. W
rejonie Puszczy mieszkała dłuższy czas i w tekście „Życie dla
Puszczy” („Dzikie Życie” wrzesień 2015) opisała to tak:
„Polscy
ekolodzy powinni zdać sobie sprawę z faktu, że wielu
obcokrajowców, szczególnie Amerykanów, ale nie tylko, odszukuje
miejsce zwane „ostatnim pierwotnym lasem w Europie” i wyjeżdża
z uczuciem rozczarowania.(…) Poprowadziłam sześć różnych grup
zagranicznych na podróże studyjne w północno-wschodniej Polsce, z
Białowieżą jako główna atrakcją. Rozmawiałam też z
dziesiątkami obcokrajowców, którzy przyjechali, żeby zobaczyć
las. Wśród tych, którzy nie byli obserwatorami ptaków ani
biologami, słyszałam między innymi: „Gdyby ktoś nie powiedział
mi wcześniej, że jestem w starym lesie, nie byłbym w stanie
odróżnić go od lasu komercyjnego” (szwajcarski profesor
architektury)”.
Ten
las na wiele, wiele lat, na ogromnych obszarach stracił cechy lasu
naturalnego. Zauważmy, że nawet na obszarze Białowieskiego Parku
Narodowego gdzieniegdzie jeszcze obecne są ślady w postaci pni po
wielkich drzewach ściętych przez firmę Centura. A minęło prawie
sto lat!
Zapłaciliśmy
wszyscy niebywale wielką cenę za „politykę walki z kornikiem”
– i ludzie mieszkający w tych rejonach i sam las. I także
oczywiście turyści pragnący zobaczyć „ostatni nizinny las
naturalny w Europie”. Bezcenna marka, świetny brand, jakim jeszcze
na razie (jak długo?) są te dwa słowa: „Puszcza Białowieska”
– jest już bardzo nadwyrężony i może runąć w niesławie.
Zagrożenie
drugie
Lokalna
droga Narewka – Masiewo, o małym natężeniu ruchu, w pewnej
części jest obsadzona dorodnymi brzozami, które tworzą piękną
aleję. Wszystkie te drzewa oznakowane są do wycięcia!
Puszczański,
unikalny klimat i nastrój tworzą różne cenności przyrodnicze i
kulturowe na tym obszarze. Aleje przydrożne są często dominantą ,
która nadaje w całej okolicy miły, przyrodniczo cenny rys. Na
slajdach pokazano przykład alei jesionowej jeszcze istniejącej i
ten sam odcinek drogi tuż po wycince tejże alei. Widok jest
szokujący. Przywołano również przykład niegdyś pięknej alei na
drodze Bielsk Podlaski – Hajnówka, drodze, która doprowadza
podróżnych do pierwszej miejscowości puszczańskiej. Aleja ta w
tym roku została ogołocona z gałęzi i konarów. Nawet sosny
rosnące kilkanaście metrów od drogi nie zostały oszczędzone.
Przez miesiąc pracowała tam ekipa pilarzy, wspomagana zrębkarką i
wielką tirowską naczepą. Wartość tej wielkości jednej naczepy
zrębków może sięgać siedmiu tysięcy złotych. Niektóre
osłabione drzewa po „pielęgnacji” zamrą, inne będą żyły
znacznie krócej ze względu na wielką ilość patogenów, które
wnikną w substancję drzewa poprzez otwarte rany po cięciach.
Naturalna uroda alei prowadzącej do Puszczy została bezpowrotnie
zniszczona.
Niedoceniana
jest jedna z najpiękniejszych alej – imponująca aleja przy ul.
Browskiej w Białowieży, która to aleja była częścią starego
szlaku handlowego ze Wschodu. Jest ona samoistną i odwiedzaną
atrakcją turystyczną, którą można by ładnie wpisać jako jedną
z wartych odwiedzenia atrakcji turystycznych w tej miejscowości.
Jest to cenność przyrodnicza pierwszej wody! A nie jest w żaden
sposób prawnie chroniona.
Klimat
nadają również pojedyncze, większe drzewa rosnące w Białowieży,
Hajnówce, Narewce i we wszystkich innych miejscowościach
puszczańskich. Takie pojedyncze drzewo tworzy nastrój miejsca dla
bardzo wielu ludzi – i mieszkańców i tych, którzy tam zażywają
turystycznej rekreacji, czy choćby przejeżdżają tylko przez to
miejsce. Niestety, wiele z tych drzew jest zamienianych w pnie -
kadłubki lub w ogóle wycinanych. Przy okazji prezentacji
wspomniano, że niemiecki Instytut Mieszkalnictwa ocenia, że
nieruchomość przy której wycięto drzewo, natychmiast traci z tego
powodu na wartości 15% swojej ceny.
Puszcza
Białowieska to nie tylko drzewa, rośliny, ptaki i inne zwierzęta.
To również tak zwany „puszczański” charakter infrastruktury i
zabudowy z tego regionu wraz ze swoją tożsamością kulturową.
Zagrożeniem
dla turysty odwiedzającego Puszczę Białowieską może być to, że
na przykład zniknie, zapamiętana przez niego z poprzednich pobytów,
wielkiej urody aleja brzozowa do Masiewa, albo piękne drzewo obok
kwatery w której zazwyczaj się zatrzymywał. To może zrodzić
bardzo niemiłe uczucia, co ma wielkie znaczenie. Wszak ludzie
przyjeżdżający do Puszczy poszukują doznań, wrażeń i przeżyć.
Na tym właśnie polega największa wartość obszarów cennych
przyrodniczo, że mają taki potencjał – mogą dostarczyć
cennych, regenerujących siły ludzkie przeżyć, co samo w sobie
jest bezcenne.
Zagrożenie
trzecie.
W
Puszczy Białowieskiej zabija się rokrocznie około 700 dużych
zwierząt – jeleni, dzików i saren. Zabija się również leśny i
polny drobiazg. Przykładowi turyści, może gdzieś z Polski,
Niemiec czy Holandii, którzy przyjadą obserwować przyrodę i
zwierzęta, na przykład w czasie spektakularnego widowiska jakim
jest rykowisko jeleni europejskich, są narażeni na realne i niemałe
ryzyko.
Załóżmy,
że zatrzymali się rodziną na mającym powstać miejscu dla
kamperów w Masiewie w ramach realizacji programu ALP „Leśne
Dziedzictwo Europy”. Polana Masiewska jest bardzo dobrym miejscem
do obserwacji jeleni. Wyposażeni w aparaty, kamery i lornetki ukryli
się w dobrym miejscu. Mają przed sobą ryczącego jelenia. I nagle
pada strzał!!! Jeleń biegnie w ich kierunku, pada, jego ciało
miota się w agonii. Może być tak, że jeleń jeszcze żyje a
myśliwy podchodzi i dobija go strzałem w kark. Potem wyciąga
płuca, serce, wątrobę, jelita, odcina głowę… To całe
wstrząsające, porażające brutalnością przeżycie będzie
sfilmowane, nagrane, sfotografowane… Dosłownie jeszcze tego samego
dnia może być opublikowane w mediach społecznościowych w całej
Europie. Nie można też, niestety, odrzucić możliwości, że
zdarzy się wypadek z użyciem broni myśliwskiej. Przy tak
zwiększonej liczbie ludzi zapraszanych do Puszczy i takiej ilości
zabijanych zwierząt, prawdopodobieństwo takiego zdarzenia wzrasta.
Wszak w Polsce corocznie zdarza się 7 – 10 wypadków na
polowaniach, w tym śmiertelnych. Myśliwi to jedyna grupa społeczna,
którzy mogą dość swobodnie oddawać strzały z ostrej amunicji w
otwartej przestrzeni publicznej.
Program
ALP i MŚ dla gospodarczej części Puszczy nazwany „Leśne
Dziedzictwo Europy” jest nastawiony na udostępnienie cenności
przyrodniczych szerzej niż do tej pory narodom Europy. Zapraszamy
wielką ilość osób do Puszczy.
Stawiamy
tu pytanie, czy zapraszając gości godzi się narażać ich na
niebezpieczeństwa, które tutaj, w Puszczy Białowieskiej, już
własnoręcznie przygotowaliśmy opisanymi w prezentacji działaniami?
Stawiamy
tezę, że nie da się zrealizować świetnego w założeniach
projektu „Leśne Dziedzictwo Europy” jeżeli nadal:
- W Puszczy Białowieskiej będą prowadzone cięcia powodujące krajobraz klęski ekologicznej.
- W regionie będą wyniszczane pojedyncze cenności przyrodnicze.
- Będą prowadzone polowania.
Alicja Karczewska i
Zenon Kruczyński – Towarzystwo Ochrony Krajobrazu z Hajnówki.
Czy Zenon Kruczyński jest z Hajnówki?
OdpowiedzUsuńA co to ma do meritum? Znów dzielenie na swoich i obcych?
Usuńobcy to nie swój
OdpowiedzUsuńRozne punkty widzenia. "Ekoturystyka" nie pozostanie bez dylematow.....Rozczarowanie niektorych turystow, iz nie zastaja oni europejskiej dzungli, odpowiadajacej ich wyobrazeniom wynika po czesci z tego, iz ci ludzie zostali po prostu oszukani. Zmamieni wizja "dzikosci"
OdpowiedzUsuńprzestrzeni lesnej, ktora ma za soba jednak pewna historie zwiazana z
przeciwienstwem dzikosci czyli krajobrazem kultywowanym. Historie, ktorej co wnikliwsi (nawet nie potrzeba szczegolnej wnikliwosci) bez trudu odkrywaja. Czujac sie zawiedzeni....Innym dylematem jest sama obecnosc ludzi - estetyczna konsumpcja walorow "dzikosci" jest rzecza indywidualna. Czlowiek konsumujacy te "dzikosc" w towarzystwie dziesiatek, setek innych ludzi - widocznych, wydajacych jakies odglosy, da sie porownac do kogos kto konsumuje porcje niebotycznie drogiego kawioru z w dworcowej knajpie ....Niby to ten sam kawior co ten jedzony w najlepszej restauracji we wsi ale........Te dylematy sa nie do unikniecia przy jednoczesnym kreowaniu dzikiej dzikosci i rownoleglym robieniu z niej Disneylandu......To jest po prostu nieuczciwe i zawsze bedzie jako takie postrzegane. Najlepiej byloby w zasadzie zamknac PB na klucz ,
potem ten klucz wyrzucic a turystow karmic obrazkami lub innymi dweocjonaliami ze swietego Gaju sprzedawanymi na rynku w Hajnowce albo jescze lepiej w Bialymastoku. Tyle, ze turysta moze sobie dzis te obrazki sciagnac z internetu.....
Te dylematy sa rozwiazywalne w pewnym zakresie - na pewno nie do konca - przy minimum woli do kompromisow.....Czy jednak ta wole istnieje - ?
no to przyjdzie Szyszko i zrobi w Puszczy porządek
OdpowiedzUsuńJan Szyszko pewnie będzie chciał przywrócić w Puszczy stary porządek .Odradzić mu to może Piotr Gliński, który z nim w sprawie ochrony Puszczy współpracował już w latach 1997-2000 .Warto przypomnieć, że to Piotr Gliński, jako ówczesny prezes Społecznego Instytutu Ekologicznego "wytargował " w 1998 r.u ówczesnego wicepremiera, Leszka Balcerowicza, 30 milionów złotych na rzecz objęcia całej Puszczy Białowieskiej parkiem narodowym. Jan Szyszko, jako óczesny minister Ochrony Środowiska,Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, otrzymawszy te pieniądze, zawarł z samorządami puszczańskimi słynny " Kontrakt Dla Puszczy Białowieskiej ".W ramach tego "Kontraktu , mieszkańcy Białowieży i okolic, wdzięczni za te 30 milionów,jego następcę, ministra Tokarczuka, w 2000 r .obrzucili jajami. Miejmy nadzieję, teraz współpraca między wicepremierem i ministrem kultury Piotrem Glińskim,a ministrem Środowiska Janem Szyszko, potoczy się znacznie lepiej, z większą korzyścią dla ochrony Puszczy . Bo Puszcza Białowieska to nietylko leśne dziedzictwo Europy , ale także dziedzictwo naszej i europejskiej kultury . nieanonimowy -B. Bielicki
UsuńCzyży dla Puszczy nastaną znowu ciężkie czasy?:
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowy-rzad-pis-2015-znamy-sklad-rzadu-beaty-szydlo/xp42l3
eko
Mieszkam w Białowieży.
OdpowiedzUsuń