13 maja 2014

Puszcza łowiecka: książęca, królewska, carska i vipowska


Polowanie Stanisława Augusta w 1784. (z Karcov 1903)
"Jest jesień 2011 roku. Kilkadziesiąt osób przebywa na obozie w Puszczy Białowieskiej, by słuchać i oglądać rykowisko jeleni. Kiedy wychodzą w teren ubierają się w odblaskowe kamizelki, żeby nie zostać pomyleni z jeleniem lub dzikiem, bo to akurat okres polowań i w puszczy słychać strzały. Licealista z Hajnówki, po szkole jedzie rowerem do lasu oglądać ptaki. Spotyka go leśnik, który akurat przyprowadził na ambonę zagranicznego myśliwego. Wkrótce licealista trafia przed sąd w Hajnówce oskarżony o złośliwe płoszenie zwierzyny. Sędzia, ogłaszając uniewinniający wyrok wyjaśnia, że las jest dla każdego i interes myśliwego nie jest ważniejszy od interesu oglądającego ptaki licealisty. Nie zawsze jednak tak było. Pisząc o eksploatacji puszczy nie można pominąć roli polowań, bo przez wieki przynależenia do dworu główną funkcją puszczy było łowisko. Oddajmy głos XIX– wiecznemu autorowi Franciszkowi Glińskiemu, który tak pisze w „Geografii Popularnej”: Ta to rozkoszna i wspaniała puszcza leśna była ulubionym niegdyś miejscem najprzód wielkoksiążęcych, a następnie i królewskich łowów. [...] Liczba łowczych, myśliwych i strzelców od czasu przejścia puszcz litewskich w posiadanie korony zdwoiła się co najmniej. W r. 1552 na utrzymanie tego sui generis leśnego wojska wyznaczony był w całej Polsce osobny podatek w ilości czterech groszy polskich z każdej duszy. Oprócz tego, z liczby 277 rodzin, zamieszkujących wówczas Białowieżę (przez Białowieżę autor rozumie cały obszar puszczański) w charakterze straży leśnej, każdy strzelec obowiązany był na pierwsze zawołanie stawić się w całym myśliwskim rynsztunku, w wyznaczonem miejscu, obowiązkiem ich było dostarczyć po dwa parokonne wozy pod przewóz broni i innych w czasie łowów ówczesnych niezbędnych narzędzi. Na całych włościach zaś ciążył obowiązek sporządzania beczek, solenia w nich upolowanej zwierzyny i rozwożenia takowej do zamków królewskich, do pałaców magnatów, wyższego duchowieństwa i akademików krakowskich."
A cały  kolejny rozdział przewodnika osobistego po Puszczy i okolicy w aktualnym numerze "Dzikiego Życia" (m.in. w empikach, a w Białowieży w sklepie H. Linke na przeciw urzędu gminy.

10 komentarzy:

  1. Janusz Korbel13 maja 2014 17:48

    PS: Już jakiś czas po napisaniu tego rozdziału Przewodnika do moich rąk dotarła praca Parmuziny i Tichomirowej z Muzeum Moskiewskiego Kremla, z której dowiedziałem się, że po powstaniu listopadowym, kiedy zlikwidowano straże, kłusownictwo ludności miejscowej tak się rozwinęło, że w Puszczy Białowieskiej prawie nie było zwierząt. Dlatego na polowanie cara Aleksandra II w 1860 roku trzeba było zwozić w klatkach zwierzęta wyłapywane w całej guberni grodzieńskiej. Następnie w latach 1881 - 1907 zwożono jelenie, daniele i sarny już w ilościach znacznie przekraczających stan naturalny.

    OdpowiedzUsuń
  2. A żubry też zwożono? ;-)
    Pozdrawiam eko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janusz Korbel14 maja 2014 17:43

      Żubry były pod specjalną ochroną i chociaż tubylcy je zabijali (o czym piszą ówcześni autorzy relacji z Puszczy i co pokazuje Karcov w swojej książce z 1903 /w aktualnym Dzikim Życiu jest reprodukcja/) to jedna trochę się bali, bo teoretycznie kara była bardzo wysoka. Myślę więc, że żubrów nie zwożono :).. Łupem kłusowników padały przede wszystkim sarny i jelenie. Swoją drogą to nie natrafiłem na informację (a może przeoczyłem) o ilości żubrów w Puszczy w roku 1860.

      Usuń
  3. Następnie w latach 1881 - 1907 zwożono jelenie, daniele i sarny już w ilościach znacznie przekraczających stan naturalny.


    To tak jak dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przecież dzisiaj nikt tu nie przywozi zwierząt, danieli dawno już nie ma na szczęście, nie tępi się też wilków i rysi, tylko niedźwiedzia brakuje!

      Usuń
  4. Ekolodzy nie chca misia - co za duzo to niezdrowo. Inicjatywa Frankfurckiego Tow. Zoolog. dot. misiow po wschodniej strony granicy
    nie spotkala sie ze specjalnie cieplym przyjeciem miejscowych ochroncow
    wszelkich Istot. Poza misiami. Byc moze chodzilo o zwyczajna mamone ?.
    W zasadzie najwieksze zaslugi w dziele przywracania misia PB ma
    Sp. Hermann Göring. Ale kto otym dzis pamieta.

    Jesli idzie o porownie do zoo z okresu 1881 - 1907, to dzis mamy
    podobna sytuacje hodowlana - tyle ze chodzi o inne gatunki i cele
    hodowli.

    wystarczy ze ktos dysponujacy szarymi komorkami przanalizuje to
    zdanie :

    "ilościach znacznie przekraczających stan naturalny."

    I sprobuje dac odpowiedz na pytanie co to jest ten "stan naturalny"
    i co ma do czynienia z "ilosciami"....




    Zreszta - gdyby wowczas nie przywieziono jelenia do Puszczy, to nie
    byloby go tutaj zapewne do dzis......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janusz Korbel15 maja 2014 00:06

      Nie spotkałem ekologów, którzy by nie chcieli misia. Natomiast dr Nuria Selva (zajmująca się naukowo niedźwiedziem) przedstawiła co trzeba wziąć pod uwagę podczas takiej introdukcji, żeby się ona powiodła. Co do jelenia to sprowadzono go w r. 1864 w ilości 18 sztuk - to co innego niż w okresie 1881 - 1907 kiedy to np. danieli wypuszczono ze zwierzyńca (w r.1892) 1488.

      Usuń
    2. Janusz Korbel15 maja 2014 00:08

      mała korekta - tych danieli to było 1488 w roku 1914...

      Usuń
  5. Na 60 000 ha lasu ? Czy na wiekszej powierzchni ?

    Rzeczywiscie pooooorazajace.....zbrodnia wrecz. Nieprawdaz ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janusz Korbel15 maja 2014 00:48

      No tak, przecież mogli wypuścić zamiast danieli muflony (gdzieś zresztą czytałem że muflony też wpuszczono wtedy do Puszczy), jelenie japońskie a nawet bizony co by się z żubrami mogły krzyżować :)

      Usuń

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.