13 czerwca 2013

Człowiek i las

Pod takim tytułem napisałem kiedyś niewielką książeczkę o stosunku człowieka do lasu, na przykładzie Puszczy Białowieskiej. To nieustający temat, bo człowiek ciągle chce coś dla przyrody lub dla siebie w tej przyrodzie zrobić. Kilka miesięcy temu pisałem na blogu o zabijaniu bobrów. Niestety, kilka z nich zostało legalnie zastrzelonych. Kiedy wczoraj płynęliśmy łódką z Adamem spotykaliśmy dużo zwierząt – coś się zmieniło. Miejscowi mówią, że to po zmianach w nadleśnictwie. Czyżby zwierzęta poczuły się bezpieczniej? Człowiek ciągle wywiera wpływ na przyrodę. Kiedyś „uregulowano” (czytaj: wyprostowano i zniszczono) wszystkie puszczańskie rzeczki. Przyczynił się do tego już Antoni Tyzenhauz herbu Bawół, którego tak chwali się w Polsce za uprzemysławianie. Mamy więc w Puszczy nie rzeki a kanały. Na szczęście jest przyroda i są bobry, które powoli przywracają naturalny charakter. Praca bobrów w tej "uregulowanej" Puszczy jest nie do przecenienia. Tylko, że one psują ludziom ich interesy! Więc ludzie je "kontrolują" - mordują.
tutaj fragment rzeczki, a właściwi kanału, o nazwie Łutownia.. wyprostowana, żeby było jak spławiać drewno i żeby dookoła mieć użytki... A na brzegu po lewej ambona, z której myśliwy zabijał bobry



 Nieco dalej widzimy współczesną aktywność człowieka - to projekt orlikowy. Bo orlika nie zobaczy się bez wieży obserwacyjnej i daszku nad nią (co zasłania widok na niebo) :). Ale człowiek lubi "zagospodarowanie", więc powstają turystyczne elementy małej architektury. Szkoda niewielka, może nawet kogoś przyciągnie do przyrody? A poza tym z wieży można oglądać jelenie nad rzeką!
Tylko czy konieczne są te rozliczne tablice informacyjne na słupkach? 

Nie można było zminimalizować ingerencji w krajobraz i umieścić informacje na wieży? Czy musimy tu lansować turystykę dla analfabetów przyrodniczych, którzy muszą mieć w lesie tablice z informacjami? Na całej pętli turystycznej tablic jest bez liku, często bez związku z tym co widać dookoła... 

a widać dziuple dzięciołów i młody drzewostan, nie nadający się na gniazdo orlika
turystyczna ścieżka orlikowa co uważniejszym turystom pokaże też, że gospodarka spowodowała, że nie ma tam żadnych większych drzew, pozostały po nich tylko pieńki...

A tymczasem uparta praca bobrów przywraca krajobrazowi naturalny charakter...


popatrzcie, jak zmienia się kanał dzięki powalonym drzewom i odnogom, powstającym dzięki procesom przyrodniczym. Brawo bobry! Strzelanie do nich jest wyrazem naszej zachłanności...











15 komentarzy:

  1. Wszystko to niestety prawda... Mimo to przyroda jakoś daje sobie radę- dzięki bobrom staje się bogatsza. Szkoda, że tak niewielu nie chce tego zrozumieć. Pozdrawiam kanuistów ! Zdjęcia piękne, nawet te z wyciętymi pniakami...

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Korbel, czy jest cokolwiek w tej NASZEJ PUSZCZY , co zrobili leśnicy, a Pan może to pochwalić ? Proszę szczerze odpowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście Panie Anonim :) Tylko,że ten blog nie jest portalem korporacyjnym LP i nie zajmujemy się tutaj chwaleniem gospodarki, zarządzani tym czy innym obiektem itp, tylko poruszaniem spraw związanych z Puszczą Białowieską pod kątem jej jak najlepszej ochrony! Niedawno zresztą chwaliłem i ja i parę innych osób Plan Urządzenia Lasu na najbliższe 10 lat, pisząc, że Puszcza jest chroniona najlepiej od I w.św., a to przecież plan leśników i dyrektor generalny LP siedział obok ministra środowiska kiedy w Warszawie wspólnie przedstawiali politykę dotyczącą Puszczy na najbliższe 10 lat. Ponieważ Puszcza w Polsce w 84% administrowana jest przez LP to nic dziwnego, że wszystko na co wskazujemy tutaj w związku z przyrodą ma jakiś związek z administratorem.

      Usuń
    2. przecież autor napisał: "Szkoda niewielka, może nawet kogoś przyciągnie do przyrody? A poza tym z wieży można oglądać jelenie nad rzeką!" czyli że chociaż nie przepada za budowlami w lesie to widzi w niej nawet korzyść. To ma pisać jeszcze jaka ona piękna?
      NZ

      Usuń
    3. Że nie wycięli jeszcze wszystkiego :)

      Usuń
  3. Mnie się takie tablice też nie podobają. Nie podobają mi się też w parku. Co innego w ogrodzie botanicznym, ale w lesie? Pewnie, że to żaden problem i przyrodzie nie szkodzi tylko takich znaków powinno być jak najmniej, a jak już muszą być to jakoś dyskretnie. Ale może ktoś lubi tablice w lesie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Takich tablic po powiększeniu Parku na całą puszczę będzie zapewne o wiele więcej. Trzeba będzie również wyznaczyć całą sieć ścieżek przyrodniczo- edukacyjnych. Przez kilkanaście lat po powiększeniu, ludzie będą zjeżdżać się z całej Europy. Nieuchronne jest powstanie kilkunastu dużych parkingów dla autokarów i sklepików z pamiątkami. Infrastruktura turystyczna wkroczy do najbardziej niedostępnych miejsc.
    Parki Narodowe w dzisiejszych czasach kiedy ich niezależność jest podkopywana a sens ich istnienia podważany, bronią się one ściąganiem jak największej liczby turystów albo raczej- nie bronią się przed ich napływem. Nie sądzę żeby w którymś Parku Narodowym były limity roczne na bilety wstępu. Ale myślę że stawianie kolejnych tablic na nowych ścieżkach przyrodniczo- edukacyjnych to nie jest duża cena za ostateczną "Koronację Królowej Puszcz".
    AG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem w kilku parkach narodowych na świecie i wcale nie było tam mnóstwo tablic i parkingów, do niektórych wykupuje się bilet upoważniający do korzystania z sieci usług, w innym ścieżki są wąskie a ruch rozłożony, na południu Europy mamy park, do którego dojeżdża się transportem masowym zostawiając auto daleko od cennych przyrodniczo obszarów, w Afryce jest park narodowy, po którym porusza się wyłącznie parkowymi pojazdami, nie ma tam żadnych tablic bo dba się o zachowanie naturalnego krajobrazu. Wielkość Puszczy Białowieskiej jest tak mała w porównaniu do dużych, znanych parków, że nie ma potrzeby wszędzie ją urządzać turystycznie. Parkingi są potrzebne, duże hotele też, ośrodki informacyjne i edukacyjne oraz cała sieć usług też. Ale to się robi na obrzeżach tak niewielkich obszarów jak PB. 84% parku Yellowstone w ogóle nie jest dostępne dla turystów zmotoryzowanych tylko pieszo lub konno! Chyba, że masz na myśli Mazurski Park Krajobrazowy :)

      Usuń
    2. Anon. 15:35 - zgadzam się, ja widziałem tylko kilka parków, m.in. jeden w USA, inny na Łotwie i tam naprawdę najważniejsza była "skromność" w ingerowaniu w krajobraz i jednorodność metody. Dlatego objęcie całej Puszczy parkiem narodowym i zrobienie dobrego planu dla całości to przede wszystkim ogromna szansa dla Hajnówki, która w naturalny sposób stałaby się centrum i generatorem ruchu turystycznego. Myślenie, że park narodowy to budy, budki, tablice i ławeczki to już przeszłość, chociaż TPN za taki własnie kierunek rozwoju zapłacił sporą cenę. W kółko powtarzam, że trzeba te wszystkie ścieżki dydaktyczne i inne "atrakcje" projektować całościowo - z myślą o całym regionie jako jednym funkcjonalnym organizmie, a nie każdy sobie w ramach kolejnych projektów - komu się uda wyrwać trochę kasy na kolejny. A każdy projekt wg swojej stetyki i swoich pomysłów, bez myślenia o kontekście i całym organizmie przestrzennym. Niestety, obecnie to się stał powszechny system. Dlatego mamy chaos w krajobrazie. Różne instytucje grantodawcze nie mają pojęcia o planowaniu i podchodzą do projektów wycinkowo - potem takie są rezultaty.

      Usuń
    3. Ja też i nie mówię że sklepiki z pamiątkami będą stały przy Kosym Moście:) Jednak są Parki które przyjmują na siebie 300 tys. turystów rocznie i chcąc nie chcąc administracja dopasowuje się pod ich potrzeby. W Słowińskim PN na ścieżce przyrodniczej do Latarni Czołpino jest ponad 10 przystanków z tablicami i często z siedziskami. Każda taka ścieżka zwykle zaczyna się od dużej wiaty lub dwóch mniejszych, mapy całego Wybrzeża Słowińskiego i innych drobiazgów o florze i faunie + oczywiście oddzielna duża tablica na regulamin dla zwiedzających Park. Po drodze tuż przed samymi wydmami jest przystanek "specjalny" który może pomieścić ok. 200 ludzi. Można tam zdjąć buty, schować klucze i komórki co by nie zgubić w piasku wydm... Oczywiście w tym celu postawiono wiatę, kilka tablic oraz kilkanaście siedzisk. Do samego przystanku dochodzi się przez podmokłą brzezinę, oczywiście po kładce z poręczami- o długości 30m. Całą wycieczkę zaczyna się 300 wcześniej z dużego Parkingu dla autokarów w Czołpinie (po drodze mijając samotną tablicę przy oskubanej z liści woskownicy europejskiej). Szlakiem tym przechodzi rocznie pewnie około 100 tys turystów powodując erozję i wymywanie gleby oraz degradację ściółki w borze chrobotkowym.
      Jest jakaś wewnętrzna presja żeby turyści wyszli z Parku z jak największym zasobem wiedzy, i żeby wiedzieli co widzieli i gdzie byli a nie tylko przeszli z zimnym piwskiem w dłoni po gorących wydmach. Robi się to poprzez kolorowe tablice. Jest to jak dotąd najskuteczniejszy sposób trafienia do ludzi z przesłaniem. Dla porównania- samo muzeum SPN w którym można dowiedzieć się wszystkiego i ciut więcej przyjmowało 23.000- 25.000 ludzi w ciągu roku, reszta masy szła od razu na wydmy a potem jechała zabawić się w Łebie lub Ustce. I jak im opowiedzieć o przyrodzie?
      Wydaje mi się że Puszcza jako Park Narodowy będzie ściągać tyle turystów co "wielka piaskownica" w SPN. Stąd moje obawy w którym kierunku potoczy się realizacja celów edukacyjnych Parku.
      AG

      Usuń
    4. Tablice to podstawa, bez nich człowiek nie wie, że jest w lesie, a jak już wie, to nie wie co rośnie i trzeba go edukować. Podobnie jak sam las i jego mieszkańców, którzy nie wiedzą, że bez "oświeconej" gospodarki leśnej nie będą istnieć :)

      Usuń
  5. /.../ a to przecież plan leśników i dyrektor generalny LP siedział obok ministra środowiska kiedy w Warszawie wspólnie przedstawiali politykę dotyczącą Puszczy na najbliższe 10 lat /.../

    Nie przesadzajmy z tym planem leśników. Doskonale pamiętamy przecież, że plan leśników i BULowców zakładał pozyskanie ponad 100 tys m3 rocznie i cięcia w drzewostanach ponad 100 lat. Obniżenie pozyskania jest zasługą tylko i wyłącznie ministra. Puszczańscy leśnicy przyjęli to z wielkim bólem i często powtarzają, że tak być nie może i ktoś kiedyś poniesie konsekwencje takiego marnotrawstwa. Większości bliżej do ideologii Santy niż postulatów ministra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, z drugiej strony przecież LP są administratorem obszaru z ramienia ministerstwa środowiska. Minister środowiska jest zarazem ministrem dla resortu leśnictwa, a w tym resorcie też pracują leśnicy. Kiedyś leśnicy wykonywali plan pozyskania nawet kilkuset tys. m3 drewna rocznie z Puszczy - bo taka była polityka, która nie od nich zależała. Myślę, że jeśli chodzi o indywidualne poglądy wśród leśników to są one różne, choć tutaj pewnie "większości bliżej do ideologii Santy niż postulatów ministra". Wśród naukowców leśników też bywają zupełnie różne poglądy. Tylko, że leśnicy pracujący w LP są od realizacji PULu a nie od podejmowania decyzji. Leśnicy pracują w normalnych lasach gospodarczych, w lasach szczególnie cennnych (gdzie oczywiście łatwo o konflikty) i w parkach narodowych, unikałbym więc stereotypów. Inna sprawa to korporacja LP, o której kształt i funkcjonowanie na rynku i w relacji społecznej też się toczą spory.

      Usuń
  6. >Panie Korbel, czy jest cokolwiek w tej NASZEJ PUSZCZY , co zrobili leśnicy, a Pan może to pochwalić ?<

    Tak!! "Policja odmawiała komentarza, a minister spraw wewnętrznych [...] mówił, że nawet gdyby znał szczegóły, nie mógłby o nich rozmawiać z dziennikarzami. Akcję przygotowywano od dwóch lat. Chodzi o rozbicie korupcyjnej pajęczyny, którą tworzyły [...] lasy państwowe, kolej i spółka zarządzająca m.in. [...] portem lotniczym. Zamieszane w aferę są też wywiad wojskowy i samorząd" - i wszystko to działo się nie w Polsce ale w Czechach!

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,14098546,Najwieksza_afera_korupcyjna_w_historii_Czech_i_koniec.html#ixzz2WEJjUv19

    OdpowiedzUsuń
  7. Słuchajcie, ja akurat uważam, że tablice są bardzo dobre w tym miejscu i innych, bo opowiadają nam to, co widzimy. Mogą być oczywiście, jak piszecie, lepiej dostosowane do tego, co faktycznie mamy przed sobą. Ale w porównaniu do stylistyki graficznej tego co jeszcze do nie dawno obowiązywało jako kanon tablic informacyjnych i zwartości jest tu duży postęp. Może w przyszłości będzie w ięcej konkursów z udziałem wrażliwych na te sprawy architektów krajobrazu? Oby! Mniej inwazyjne optycznie są pulpitowe lub w formie książkowej (ale metalowej). Wieża także jest super, ponieważ nie każdy jest przyrodnikiem i traperem. Elementy zagospodarowania to przede wszystkim kwestia proporcji i formy wpisanej w otoczenie (w Holandii są np. wieże z zielonym dachem z roślinnością lokalną na górze ;). Kasper Jakubowski

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.