12 stycznia 2015

Obywatele Państwa Polskiego z gminy Białowieża domagają się od wojewody ratunku przed dziką przyrodą


Takie pismo trafia do mieszkańców gminy Białowieża z prośbą o podpisanie i wysłanie do wojewody podlaskiego. Chodzi o to, żeby nie słuchać "ekstremistów" ekologicznych i zająć się eliminacją dzikich zwierząt, które nie dają ludziom żyć. Z pisma możemy się dowiedzieć, że jego autor/autorzy przerażeni są nie tylko populacją dzików, ale także jeleni, łosi i żubrów.  Żubry na drogach uniemożliwiają dojście do pracy, lekarza lub szkoły. Do tego utworzono strefę, gdzie nie wolno polować (autorowi chodzi z pewnością o otulinę parku narodowego). Dzikie zwierzęta - zdaniem autora listu - zawłaszczyły prywatną własnością!  W piśmie padają też pytania o wyrządzone szkody, o kolizje z udziałem zwierząt i o potwierdzenie faktów że żubr był na drodze lub podwórku i utrudnił życie!
Jak widać współżycie mieszkańców gminy Białowieża ze zwierzętami i dziką przyrodą nie jest usiane różami. A aktualizując zdjęcie pisma, dziękujemy anonimowemu informatorowi, który wskazał nam na źródło pisma: "Głos Białowieży"

PS: A poniżej zdjęcie zwierząt, które faktycznie uniemożliwiają przejazd po ulicy do pracy, szkoły lub lekarza. Zdjęcie jest z Białowieży, choć archiwalne - po śniegu nie ma już śladu

45 komentarzy:

  1. To jest oficjalne pismo? Pewnie jakiś miejscowy myśliwy coś takiego wymodził i podtyka ludziom do podpisywania. A ludzie mogą się dać nabrać jeżeli pan jest w zielonym mundurze. Ludzie w naszym województwie chcą odszkodowań od myśliwych za szkody od dzików ale zdaje się, że tam to dużo rolników nie ma a szkody są ale gdzie indziej na Podlasiu. Ja bym chciał, żeby mi żubry i łosie nie dały iść do pracy ale nie dają najwyżej bezpańskie psy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A co na takie dictum mieszkańcy Białowieży i innych puszczańskich wsi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa jest dość tajemnicza, dostaliśmy zdjęcie pisma, którego fragment (bez nagłówka i miejsc do wpisywania szkód) umieściliśmy w poscie. Nie wiadomo kto to napisał, koordynuje, czy to mają być indywidualne listy słane wojewodzie? Nikt na tym zdjęciu nie firmuje tego formularza, ale zdjęcie pochodzi od mieszkańca (który był co najmniej zdziwiony). Może ktoś z mieszkańców skomentuje?

      Usuń
    2. wystarczy zajrzeć do głosu białowieży, a nie robic dziwaczne sensacje. wstyd autorzy bloga

      Usuń
    3. Ooo, bardzo dziękujemy za wskazanie źródła! Ale nie wstydzimy się, że nie znamy każdej publikacji w lokalnej gazetce gminnej. A co do samej treści?

      Usuń
  3. jaja sobie robicie a tu chodzi o życie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wiele wskazuje na to, że pismo skomponował Krzysztof Zamojski przewodniczący rady gminy Białowieża i pracownik nadleśnictwa Białowieża. Widać rada nie ma innych problemów niż pochylanie się mieszkańcami którym nie dają żyć żubry (później się wszyscy nimi chwalą). Poza tym kto ma barć uciśnionych mieszkańców w obronę jeśli nie leśnik-samorządowiec. Tym bardziej, że ekologiczni ekstremiści czają się za każdym drzewem

    OdpowiedzUsuń
  5. BPN w tym roku sprzedaje tusze żubra. Więc w czym problem:

    http://bpn.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=234&Itemid=248

    Jest redukcja? Jest. Do innych zwierząt trzeba się przyzwyczaić jeśli się mieszka w Puszczy

    OdpowiedzUsuń
  6. przysłowiowy pies z kotem na środku ulicy mogłyby być symbolem życia w harmonii Da się? da.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech się autorzy tego pisma cieszą, że w PB nie ma niedźwiedzi.
    A jeśli komuś przeszkadzają jelenie lub żubry, to powinien się przeprowadzić do samego centrum dużego miasta (Warszawa, Kraków, New York), bo na obrzeżach też może przypadkiem stanąć oko w oko z dzikim zwierzem - łosiem, jeleniem, dzikiem lub też innym.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trudno uwierzyć, że nowa rada gminy zajmuje się takimi pierdołami. Jak masz dziurę w płocie lub nie domkniesz furtki i wejdzie dzik i sobie poryje to do siebie miej pretensje, a nie wyciągaj łapę po kasę, jak to mają w zwyczaju nasi rodacy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny kontrast w Głosie Białowieży. Możemy tam przeczytać o Betlejem i pielgrzymce do Ziemi Świętej, następnie o nowych atrakcjach turystycznych, po czym zachęca się do podpisania jakiejś chorej petycji, w której wymusza się na władzy: "uproszczenia procedur dotyczących eliminacji żubrów i innych zwierząt" dalej czytamy
    jak to człowiek uratował żubra od zagłady i powrocie żubra do Białowieży. TO SIĘ KUPY NIE TRZYMA droga redakcjo. Swoją drogą przewodniczący Zamojski swoją działalność zaczyna w świetnym stylu, chyba ma jeszcze wolne miejsca na trofea.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, mnie też po przeczytaniu w Internecie tej gazetki powaliło. Szanowna Redakcjo, pomyślcie, o co Wam chodzi? To chronimy tę przyrodę czy ją trzeba eliminować bo wchodzi do ogródków?

      Usuń
  10. http://wiadomosci.onet.pl/szczecin/mieszkancow-szczecina-atakuja-dziki/grpfx

    http://zawiercie.naszemiasto.pl/artykul/w-podlesicach-dziki-niszcza-pola-uprawne-mieszkancy-maja,1460013,art,t,id,tm.html

    http://www.ekologia.pl/wiadomosci/rosliny-i-zwierzeta/dziki-znow-terroryzuja-bialoleke,6802.html

    itakdalej itakdalej .......spoleczenstwo mamy jakies nieekologiczne bo
    obywytele zamiast cieszyc sie widokiem dzikosci na podworku czy
    ulicy. wydziwiaja - i to coraz czesciej - z powodu przeoranych trawnikow
    i losia siedzacego na masce samochodu zamiast z pokora i nabozenstwem kontemplowac wartosc sama w sobie.

    Zasadnicza roznica polega chyba na tym, ze Korbel et. consortes wydziwiaja z powodu pisma mieszkancow Bialowiezy a nie zauwazaja, iz identyczne reakcje maja miejsce w Warszawie, Lodzi czy innenej Bystrej. Schizofrenia paranoidalna to sie chyba nazywa. I nie cierpia na to dziki oraz inne losie w ogrodkach.

    W porownaniu z taka warszawka Bialowiezanin nie ma zreszta tak dobrze, bo o ile warszawski magistrat w trosce o doooopcie stolyczan
    te dziki kaze wylapywawycb i wywozic w kierunku Podlasia to ruch
    w druga strone sie raczej nie odbywa.

    Pozytywnym jest, ze obywatele reaguja na papierze. Gorzej bedzie gdy
    zaczna reagowac przy pomocy drutu. Pod napieciem 220 Volt. Lub innych wynalazkow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu nasz komediant-komentator się odezwał :) Daj se spokój bo ludzie tutaj już od dawna wiedzą, że elektryczny pastuch chroni przed dzikami a reszta na temat dooopci to już twój problem

      Usuń
    2. zasadnicza różnica polega na tym, że bez tych żubrów, łosiów, dzików oraz gnijącego drewna w lesie mieszkańcy Białowieży nie mieszkali by w znanej miejscowości na którą wszyscy chuchają tylko w kolejnej dziurze na krańcach UE, którą pies z kulawą nogą się nie intersuje

      Usuń
    3. Wirtualny Podleśniczy14 stycznia 2015 10:43

      Tak jest, czas skończyć z tą "Polską B"! Warszawiakom magistrat to nawet komary wytruwa Azotoxem czy innym muchozolem, a Białowieża to gorsza?! Przyroda powinna siedzieć cicho w parku narodowym i dać się podziwiać, a nie co rusz wchodzić w kolizję ze zrównoważonym rozwojem.

      Usuń
  11. Wirtualny Podleśniczy13 stycznia 2015 12:42

    Sprawę rozwiązałaby tablica pamięci albo pomnik Bartłomieja Szpakowicza (już za cztery lata 100. rocznica jego wyczynu). Przypomniałaby, że lud białowieski nie musi wzywać pomocy wojewody, a w swoich sprawach sam winien dać sobie radę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla niezorientowanych: w dniu 21.02.1919 mieszkaniec wsi Masiewo Bartłomiej Szpakowicz zabił ostatniego żubra. Może faktycznie przewodniczący rady gminy nie miałby nic przeciw tablicy pamiątkowej?

    OdpowiedzUsuń
  13. Co dziwne nie przeszkadzają w Białowieży pędzące/ścigające auta kolesi z internatu lub innych miejscowych oprychów, albo ryczący hotel Białowieski ze swoją tandetna muzyka, lub miejscowy złomiarz wypalający na swoim podwórku wszystko co ma choć gram miedzi. Za to przeszkadza to co w puszczy najcenniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja uprzejmie donoszę, że dzisiaj mijałem pędzącego z naprzeciwka kierowcę srebrnego BMW, na pewno ponad 80 km/godz a kilkakrotnie widziałem czarne BMW na warszawskich numerach ale związane z Bialowieżą, łamiące wszelkie przepisy dotyczące szybkości przez środek Białowieży. Ci kolesie z internatu mający w d.... prawo i bezpieczeństwo to będą przyszli opiekunowie lasu?

      Usuń
    2. Panie przewodniczący gminy, może Pan zaapeluje do tych debili, że po miejscowości jeździ się 50/godz?

      Usuń
  14. Tyle samo da, co apel do dzikow o oszczedzanie ogrodkow.

    OdpowiedzUsuń
  15. ja jednak apeluję do gminy i policji, jest przecież w Białowieży posterunek - niech ci idioci co uważają, że można pędzić po ulicach zapłacą trochę kasy, będzie bezpieczniej i dla ludzi i dla zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że zwierzęta nie napiszą jak im ludzie przeszkadzają..

    OdpowiedzUsuń
  17. Zalezy ktore. Jeszcze nigdy w historii Europy nie bylo np.tak duzo dzikow, saren, jeleni, dzikow, lisow ( i borsukow oraz kun chyba tez).
    Dzieki ludziom.
    W stosunku do niektorych ludzie uzywaja juz pojecia "plaga".
    Czesc krajobrazu zamienia sie w okresie wegetacyjnym w ogromna
    stolowke z sowicie nakrytymi bogata w proteiny karma. "Resztki"
    z tego stolu starczaja do zimy /wczesnej wiosny. Np. "Normalne" straty
    przy zbiorach kukurydzy uprawianej w Polsce - rzedu ok 3%-powoduja
    iz na stolowce pozostaje ilosc wysokoenergetycznej karmy wystarczajaca do wykarmienia miliona dzikow w okresie "waskiego
    gardla zimowego". "Zanieczyszczenia" zwiazkami azotu powstajacymi w procesach spalania plus nawozy mineralne uzywane przez rolnictwo
    ktorych dystrybucja zajmuje sie wiatr i woda,
    powoduja intensywniejsze owocowanie deba i buka niz kilkadziesiat czy kilkaset lat temu. Dodatkowa, regularnie sie powtarzajaca wyzerka.
    Wiekszosc duzych drapieznikow zostala wyeliminowana i nie
    wroci (chyba ze ktos wierzy w wilki i niedzwiedzie brunatne w Lesie
    Kabackim - ktorymi ktos powyzej straszy.). Wscieklizna wyeliminowana. Tereny zurbanizowane staja sie atrakcyjnymi siedliskami w ktorych czesc gatunkow jest w stanie funkcjonowac w
    zageszczeniach , ktorych nigdy by nie osiagnely w "lesie naturalnym"

    W czym problem ?.

    Punkt widzenia zalezy tutaj od tego czy jest sie sarna dzikiem czy
    nawiedzonym pseudoekologiem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam taki wykład zakończony potem jakimś unowersalnym wyjaśnieniem świata - wszystko przez nawiedzonych pseudoekologów. Rozumiem, że bojący się podpisać autor jest tym prawdziwym a nie "pseudo" ekologiem. Zna punkt widzenia sarny i dzika. Jaki punkt widzenia ma sarna? I kto to taki pseudoekolog nawiedzony?
      NS

      Usuń
    2. Poczytaj sobie, Kolego, ile jeleni i żubrów żyło w Puszczy Białowieskiej pod koniec XIX wieku, kiedy car rządził. Oj, daleko nam jeszcze do ówczesnej sytuacji...

      Usuń
    3. Odsyłam "eksperta" od dokarmiania przez krajobraz dzikich zwierząt do danych PZŁ ile tysięcy ton wszelkiego rodzaju karmy wysypuje się na nęciskach. Jak się karmi te zwierzęta, żeby było na co polować to się potem nie narzeka!

      Usuń
  18. Kto to Jest NS ? . Trzeba ten anonimowy skrot znac ?

    Temu z 11.02 wypada odpowiedziedziec, ze w koncu XIX w Puszczy bylo z pewnoscia duzo zubrow i jeleni (sprowadzonych ze Slaska) ale
    na poza nia nie bylo ich praktycznie wcale. Duze zwierzeta kopytne
    zniknely w XIX wieku praktycznie z krajobrazu dzisiejszej Polski,
    ich wystepowanie bylo ograniczone do wiekszych ogrodow zoologicznych takich jak Puszcza Bialowieska.
    To chyba nie jest jakas wiedza tajemna ?
    Do owczesnej sytuacji, kiedy na terenie PB bytowalo prawie 2000 zubrow miejmy nadzieje ze nie wrocimy.


    Specjaliste od dokarmiania zwierzyny lownej przez PZL z 11.12 wypada poprosic o blizsze dane. Z propagandowy belkotem trudno prowadzic
    jakas dyskusje......nawet pseudoekologiczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimie z 11:54: IP komputera zna tylko admin :). Dopóki nie zmienimy zasady komentowania anonimy pozostają anonimami a administratorzy będą decydowali, które komentarze zamieścić, a które nie, żeby nie robić z bloga śmietnika. Co do jeleni ze Śląska to tylko pierwsze były sprowadzone z lasów pszczyńskich w zamian za żubry. Na polowanie w 1860 wyłapywano zwierzęta z całej guberni grodzieńskiej bo puszczańskie były skłusowane. Nie podejmuję się dyskusji za innych komentatorów, ale skoro arogancja anonima domagającego się dyskusji sama prowokuję to sprawdziłem: w roku 2012 na dokarmianie wydano ok. 80 mln zł Ile to może być ton nie wiem, ale sporo. Sprawdziłem też w książce Zenona Kruczyńskiego, który nie ukrywa się anonimowo i pisze z odpowiedzialnością za słowa, że w jednym tylko sezonie przeciętne koło łowieckie wwiozło do lasu: "2,5 tony ziarna zbóż, 15 ton buraków, 3 tony siana, 3 tony owsa i 20 ton ziemniaków". Jeżeli napisał nieprawdę to podyskutujcie ze sobą albo podajcie autora do sądu, ale z pewnością z anonimem Zenon dyskusji nie podejmie, bo dla niego też zajmowanie się bełkotem jest stratą czasu.

      Usuń
  19. No wiec Panie Korbel absolutnie i anonimowo nie domagam sie rozmiarow butow oraz nr kapelusika niejakiego NS , ktory sam bedac anonimowy zarzuca innym anonimowosc na tym - przewaznie anonimowym portalu.
    Mniejsza o to.
    Ideologia Pana Kruczynskiego w kwestii dokarmiania ma swoje zrodlo w zalozeniu, ze dokarmia sie wylacznie po to by zabijac.
    Wiecej zabijac. Z czym ten Pan ma od kilkunastu (?) lat problemy.
    To jest jego widzenia. Tymczasem przy przyjrzeniu sie dokarmianiu zwierzat w naszych warunkach bez ideologicznych okularow mamy do czynienia z nieco innym obrazem Np. w Polsce w koncu lat 60 - tych, na poczatku 70 - tych zabijano rocznie okolo 18 000 saren. (Pan Kruczynski mial tez chyba udzial w tym mordzie niewinniatek zanim sie nawrocil - przypuszczam).
    Dzis zabija sie ok. 8 razy wiecej. W czasie polowan. Co z tego wynika ?
    ....ze saren jest 8 krotnie wiecej niz 40 lat temu.
    Nie sa one gatunkiem konfliktowym w stosunku do rolnictwa. Problemy stwarzaja w lasach i na drogach. Czy tragedia jest, ze dzis mamy 8 - 10 razy wiecej saren niz 4 dekady temu ?. Dla ortodoksow byc moze. Obiektywnie rzecz biorac i bez owych ideologicznych okularow - nie. Dzieki temu nie tylko byli koledzy Pana Kruczynskiego maja do czego postrzelac ale rowniez polskie wilki rysie maja co jesc. Obecnosc licznych populacji kopytnych w krajobrazie jest podstawa ich (bezkonfliktowej) egzystencji. Stadka
    Sabinek i Robertow moga wrzeszczesc 10 razy glosniej o ochronie
    duzych drapieznikow jednak ten ryk nie zastapi wilkom obiadu. Proste ?
    Czy trzeba to bardziej lopatologicznie wyjasnic ?
    To wzrost liczebnosci kopytnych umozliwa wilkom zwiekszanie zasiegu.
    "Zaglodzenie" kopytnych czego zycza sobie Pan i Panu podobni jest
    w tym kontekscie wyjatkowo kontraproduktywnym. Tak dla mysliwych,
    jak i dla wilkow.
    Czy wreszcie cos zlego jest w tym iz obywatel ma dzis okazje 10 razy
    czesciej zobaczyc (zywa) sarne - na polu, w lesie, w podmiejskim ogrodku ? Ucieszyc sie czestym widokiem tego stworzenia ?.
    Skad w Panych tyle nienawisci, ze domagacie sie zaglodzenia tych pieknych (i bardzo smacznych ) zwierzat ?

    Czy te 80 milionow zlotych skarmione przez PZL w lasach maja wplyw na wzrost liczebnosci roznych zwierzat ?. Zwiekszenie poziomu zabijania ? Nie wiem. Nie wiadomo. Lokalnie z pewnoscia - szczegolnie w odniesieniu do niektorych gatunkow i warunkow (dzik - gory) - ew. na wschod od Wisly ?. Dla sarny z powyzszego przykladu jest to dosc watpliwym - Pan Kruczyski to Panu moze wytlumaczy.

    Pochodzaca z pol karma w lesie ma jednak o tyle znaczenie , iz kazdy kilogram tej karmy podjety przez zwierzeta to jeden kilogram lasu
    oszczedzony przez zwierzyne - z przykladu podanego za Panem
    Zenonem wynika, ze jego koledzy wywiezli do lasu /bez wody zawartej w okopowych/ okolo 11 - 13 000 kilogramow zamiennika pedow
    i kory lesnych drzew. To dobrze czy zle ze zwierzeta otrzymaly mozliwosc zjedzenia karmy z pol zamiast skonsumowania odnowien
    naturalnych i nienaturalnych ?

    (nawiasem piszac - w odniesieniu do dokarmiania saren i podawanego im swego czasu przez mlodego Pana Kruczynskiego menue - dla tego gatunku te tony akurat nie sa optymalnymi. Czesc jest dla sarny niestrawna, czesc wrecz szkodliwa - wiekszosc bez "energetecznego" znaczenia - moze Panu to kiedys sam wyluszczy - to bylby dla niego tez dodatkowy atut w swietej wojnie o mozliwosc zaglodzenia tego czy innego zwierzaka.)

    Ponadto pragnalbym zwrocic uwage na petycje zwiazana z jeleniami
    i konikami polskimi w Holandii. Patriotyzm nakazuje to podpisac.
    Chodzi o smierc zwierzat pochodzacych z Polski.

    http://www.thepetitionsite.com/803/174/110/laat-de-opgesloten-dieren-in-de-oostvaardersplassen-niet-verhongeren/

    I niestety o dokarmianie.

    PS.
    Tomasz Samojlik z ZBS twierdzi w jednym z opracowan iz zanik jelenia
    w PB datowany przez niego na XVIII wiek wiaze sie z panujacymi tam warunkami klimatycznymi w okresie "malej epoki lodowej" - w kontekscie tego cos tutaj jest nielogiczne ale to nie jest
    temat dla dzieci.
    dobranoc


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli porządkując i podsumowując - jest Pan zapewne przeciwnikiem przekonań zawartych we wzorze pisma, tak...? Bo jak inaczej zrozumieć konflikt słów:

      "...Dzieki temu nie tylko byli koledzy Pana Kruczynskiego maja do czego postrzelac ale rowniez polskie wilki rysie maja co jesc. Obecnosc licznych populacji kopytnych w krajobrazie jest podstawa ich (bezkonfliktowej) egzystencji..."

      "...Czy wreszcie cos zlego jest w tym iz obywatel ma dzis okazje 10 razy
      czesciej zobaczyc (zywa) sarne - na polu, w lesie, w podmiejskim ogrodku ? Ucieszyc sie czestym widokiem tego stworzenia ?..."

      z treścią pisma opracowaną przez Pana Zamojskiego:

      "...problemem są dzikie zwierzęta...
      ...populacja dzików, jeleni, łosi i żubrów ciągle wzrasta...
      ...prosimy o podjęcie skutecznych i szybkich działań w zakresie zmniejszenia populacji zwierząt..."

      ???

      Z wyrazami szacunku pozdrawiam i życzę miłego dnia.

      Usuń
    2. Zakładając, że Anonim z 21:08 był trzeźwy pisząc swój "wykład" to trzeba te złote myśli jakoś uporządkować, żeby coś zrozumieć. Czyli:
      - sarny jest obecnie dużo dzięki myśliwym ale to przeszkadza jakimś "ortodoksom" i "ideologom"
      - obecność licznych kopytnych jest podstawą braku konfliktów
      - panowie "pełni nienawiści" chcą zagłodzić kopytne
      - zwierzęta powinny dostawać karmę z pól, żeby nie zjadły lasu i żeby je można było zobaczyć w ogródku

      Może Pan wyjaśni te prawdy na łamach Głosu Białowieży, żeby wreszcie skończyć z tą nielogicznością i przyczynić się do zmniejszania niepotrzebnej nienawiści do zwierząt u wymienionych przez Pana osób? Życzę zdrowia!

      Usuń
  20. Marzy mi się Puszcza bez głupich ludzi...
    Marzy mi się Narodowy Program Ratowania Puszczy przed Ludźmi, w ramach której każdy komu ciężko żyć w Białowieskiej i jej okolicy, za godziwym odszkodowaniem, będzie mógł się stamtąd wynieść i sobie pójść w siną dal.
    Kto jest za?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wirtualny Podleśniczy16 stycznia 2015 15:00

      Ja, ja! (ale pod warunkiem, że na odszkodowanie się nie zrzucam).

      Usuń
  21. Czytam ten artykuł i oczom nie wierzę: http://wyborcza.pl/1,75478,17258274,Rolnicy_probowali_wrzucic_do_Sejmu_dzika__Potem_porzucili.html Ale czytając niektóre komentarze chyba już niczemu się nie należy dziwić.. Jak trzeba mieć narobione w głowie, żeby w ramach solidarności z górnikami przywieźć pod sejm w klatce dzikie zwierzę i tam je zostawić? A tak niestety zrobili związkowcy z Podlasia. Mnie też się marzy świat bez ludzi głupich i niewrażliwych, ale nie chodzi mi o "wrażliwość" ratowania dzikiej przyrody poprzez jej dokarmianie i strzelanie, bo to jest po prostu hipokryzja. Czy jest miejsce dla ludzi bez tych odprysków kultury: arogancji, buty, chamstwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mówią: człowiek ze wsi wyjdzie, wieś z człowieka - nigdy!

      Usuń
  22. Moja mama zawsze powtarza: Idiotów nie sieją - sami się rodzą. Tyle o sytuacji z dzikiem. Powinni zapłacić każdy po 5000 pln, może to by ukróciło takie kretyńskie pomysły.

    OdpowiedzUsuń
  23. Współczuję ci Janusz, nie wiedziałem, że żyjesz w stanie niemalże oblężenia przez dzikie zwierzęta. Może brakuje ci żywności? Spróbuję dostarczyć tylko nie wiem czy uda mi się przedrzeć przez te stada żubrów na ulicach : )

    OdpowiedzUsuń
  24. Bomba !! : )
    Pan Zamojski potrafi poprawić humor, zdecydowanie przebija np autora Bluesa Żubra : )

    OdpowiedzUsuń
  25. Zenon Kruczyński16 stycznia 2015 15:45

    Dokarmianie zwierząt w formie jaką znamy współcześnie, jest znane od czasu, gdy kilkadziesiąt lat temu w Europie w produkcji rolnej pojawiła się nadwyżka żywności. Przez nieprzeliczone miliony lat Natura wykarmiała "bez wysiłku" całe istnienie na Ziemi, w tym życie ludzi. Zadajmy sobie tu pytanie, czy ten naturalny porządek rzeczy nagle, przez mgnienie ziemskiego istnienia, w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zawalił się i dzikie zwierzęta przeżywają dzięki myśliwskiemu dokarmianiu? I pomyślmy o tym, dlaczego dokarmianie dotyczy tylko około trzydziestu gatunków, nazwanych na swoje nieszczęście łownymi, a pozostałych zwierząt kręgowych dokarmianie nie dotyczy? Zauważmy przy tym, że na obszarach na których żyjemy w Polsce występuje około 600 gatunków kręgowców. Jakoś nikt tych 570 pozostałych gatunków nie próbuje nawet dokarmiać, choc żyją dokładnie w tym samym ekosytsemie co zwierzęta dokarmiane. Najlepiej mają te zwierzeta, którymi ludzie w ogóle, ale to w ogóle się nie interesują.
    W Niemczech generalnie co do zasady, obowiązuje całkowity zakaz dokarmiania zwierząt dzikich. Są powody. Dokarmianie jest szkodliwe dla życia w lesie i na polach - można poczytać naukowe badania dr Nurii Selvy na przykład, ale też wielu innych naukowców tutaj: http://issuu.com/niech.zyja/stacks. Odsyłam też do "Braci Łowieckiej" nr 8/2009 do tekstu "Realny wymiar konkurencji pokarmowej między zwierzyną a człowiekiem" http://www.braclowiecka.pl/temp/Realny_wymiar_konkurencji_pokarmowej_mizodzy_zwierzynzz_a_cznowiekiem-e04a5.pdf napisany przez prof. Włodzimierza Jezierskiego - myśliwego, twórcę Zakładu Ekologii na UAM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wirtualny Podleśniczy19 stycznia 2015 14:44

      A dokładniej 10 z 31 gatunków łownych. Nie słyszałem, żeby ktoś dokarmiał szopy pracze albo jarząbki
      Za to słyszałem - i sam mam na sumieniu - sikorki, gile, jemiołuszki, sójki i co tam tylko przyleciało do karmnika. Gołębi nie dokarmiam. Jako dziecko próbowałem dokarmiać żaby i zwinki. Nie reflektowały. Cierniki i ślizy też, co się dla nich źle kończyło.
      Pomyślmy, z czego wynikała moja i innych dokarmiaczy motywacja i czy była taka, jak myśliwych?

      Usuń
    2. Nie ! Nasza motywacja nie jest taka jak u myśliwych.Też dokarmiam ptaki ale nie po to żeby dobrze się miały aby za jakiś czas dla przyjemności i zabawy ,barbarzyńsko je wystrzelać.Dlatego uważam że dobry człowiek nigdy nie nie zastrzeli zwierzęcia dla sportu.I taka jest prawda że myśliwi po to dokarmiają zwierzęta do których potem strzelają.Nie ma innej prawdy i tłumaczenia.Oni po prostu lubią mordować dla przyjemności i zabawy !!!!!!!!!!!!!!!

      Usuń
  26. Przecież to ludzie zabierają tereny dzikim zwierzętom ,które z pokolenia na pokolenie mają swoje szlaki.Jeżeli zaoramy w tym miejscu ziemię albo wybudujemy domy to zwierzęta nie wiedzą co się dzieje.Instynkt nakazuje iść za szlakiem przodków ,a tu się nie da.Kiedy ludzie pojmą ze to my jesteśmy szkodnikami na tej planecie?Najlepiej dać do ręki zgodę na odstrzał tym zwyrodniałym ludziom,którzy z uwielbieniem i zabawą wystrzelają wszystko co się rusza.Potem pan Szyszko wytnie las i jeszcze położy asfalt !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Widzę po niektórych komentarzach że ludzie zabawiają się w Boga i decydują o czymś do czego nie mają żadnego prawa !Jak komuś nie pasuje żeby mieszkać w pobliżu lasu to niech idą do miasta.Bogaci kupują działki w pobliżu lasu a później nie godzą się na kontakt z przyrodą.Grill,piwko,leżaczek i broń boże jakiś kontakt z przyrodą...

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.