Strony

4 lutego 2014

Ciąg dalszy znikających pomników przyrody


Piękny dzisiejszy dzień w Puszczy (kilka zdjęć poniżej) zepsuły wiadomości przysłane ze stowarzyszenia „Sadyba” w sprawie informacji dotyczących wyciętego dębu w Białowieży ze stanowiskiem pachnicy i jedenastu pomników przyrody, które zniknęły z lasu. Ale najpierw kilka fotografii...






Dostaliśmy dzisiaj informację od stowarzyszenia „Sadyba”, że otrzymali odpowiedź z gminy Białowieża w sprawie wyciętego dębu i pomników przyrody.  Okazało się, że żadne ekspertyzy nie były sporządzone, wniosek w sprawie wykreślenia drzew pomnikowych wpłynął z Nadleśnictwa Białowieża, wnioskodawcą i wykonawcą wycinki dębu był Podlaski Zarząd Dróg Wojewódzkich w Białymstoku, rejon w Siemiatyczach (co się stało z drewnem nie wiadomo). Nie sporządzono też opinii, ekspertyz ani inwentaryzacji pomników przyrody, które wykreślono z rejestru. Wójt nie wszczynał postępowania w celu ustalenia przyczyn i sprawców zniszczenia 11 pomników przyrody. W piśmie informuje się, że wniosek Nadleśnictwa Białowieża oraz przeprowadzone na miejscu oględziny doprowadziły do wniosku, że najprawdopodobniej drzewa uległy zniszczeniu samoczynnie. Wójt nie zawiadomił organów ścigania, gdyż nie było żadnych przesłanek do przypuszczeń, aby ww pomniki przyrody zostały zniszczone umyślnie, czy nawet że zostały zniszczone na skutek działań ludzkich.  
Tak to komentuje Krzysztof Worobiec, prezes „Sadyby” i przedstawiciel ngo w sejmie, przedstawiający tam społeczną inicjatywę ustawodawczą:

„Z protokołu oględzin wynika jednoznacznie, że wbrew opisanym w art. 83 warunkom wydawania decyzji (Organ właściwy do wydania zezwolenia, o którym mowa w ust. 1, przed jego wydaniem dokonuje oględzin w zakresie występowania w obrębie zadrzewień gatunków chronionych) nie dopełniono tego obowiązku. Natomiast w decyzji stwierdzono jednoznacznie: W obrębie wnioskowanych drzew nie stwierdzono obecności gatunków chronionych roślin, zwierząt i grzybów – co jest poświadczeniem nieprawdy.
Wójt przyznaje w piśmie, że nie były sporządzone żadne opinie i ekspertyzy  ws pachnicy oraz zagrożenia bezpieczeństwa. Taki sam zapis (W obrębie wnioskowanych drzew nie stwierdzono obecności gatunków chronionych roślin, zwierząt i grzybów) jest w projekcie decyzji przesłanym do RDOŚ,  co należy uznać jako celowe wprowadzenie w błąd w celu uzyskania korzystnego rozstrzygnięcia (wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w pisemnym uzgodnieniu RDOŚ). Także sam protokół oględzin jest do poważenia. Dawno nie widziałem takiego protokołu, z którego nic nie wynika poza tym, że dwie osoby z niewiadomym wykształceniem i kwalifikacjami uznają lakonicznie, że drzewo “zagraża bezpieczeństwu ludzi i mienia”... Nie przestrzegano, określonej w art. 14 § 1 Kpa zasady pisemności postępowania w zakresie dokumentowania podejmowanych przez organ czynności, brak bowiem dokumentów potwierdzających przeprowadzenie postępowania dowodowego, zmierzającego do oceny zasadności usunięcia drzew objętych wnioskami – a lakoniczną opinię zwartą w protokole oględziny trudno nazwać “postępowaniem dowodowym”.
Wójt się “podłożył” uznając że nie sporządzono opinii, ekspertyz etc. i pisząc
najprawdopodobniej drzewa uległy zniszczeniu samoczynnie“ Jako organ ochrony przyrody oraz osoba mieszkająca nie na pustyni, ani w bloku warszawskim, ale w Puszczy powinien wiedzieć (i dobrze wie), że żadne drzewo, a już tym bardziej dęby nie ulatniają się “samoczynnie” (sic!). Wójt pisze dalej: nie było żadnych przesłanek do przypuszczeń aby ww. pomniki przyrody zostały zniszczone umyślnie czy nawet, że zostały zniszczone na skutek działań ludzkich.  Jest to o tyle ciekawe, że w uzgadniającym piśmie RDOŚ jest napisane: Najprawdopodobniej po uschnięciu drzewa zostały usunięte z miejsca w którym rosłyA więc jeśli nie wiedza powszechna (że drzewa nie ulegają tak szybko “zniszczeniu samoczynnemu”), to pismo RDOŚ powinno spowodować  wszczęcie postępowania wyjaśniającego lub/i zawiadomienia organów ścigania...."

Turyści odwiedzający obszar ochrony ścisłej BPN nadal podziwiają kłodę pnia Dębu Jagiełły, który padł martwy prawie pół wieku temu. Tymczasem na terenie Nadleśnictwa Białowieża dęby wyparowują bez śladu już po kilku lub kilkunastu latach.   

4 komentarze:

  1. No, panowie prokuratorzy, do dzieła!

    OdpowiedzUsuń
  2. Drzewa znikają, zwierzęta też - artykuł na wp informuje, że Polska stała się eldorado dla skandynawskich mysliwych nawet amatorów żubrów: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Skandynawscy-mysliwi-przyjezdzaja-do-Polski-na-polowania,wid,16387144,wiadomosc.html?ticaid=112282&_ticrsn=3

    OdpowiedzUsuń
  3. Człowiek to najgłupsze stworzenie w przyrodzie... :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janusz Korbel6 lutego 2014 23:25

      raczej najbardziej skomplikowane - zamiast być przyjacielem życia stara się być jego szefem! :)

      Usuń

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.