Dziękuję za komentarze przy poprzednich postach. Tak się składa, że niedługo ma ruszyć remont jednej z najważniejszych ścieżek turystycznych w Puszczy Białowieskiej, bo prowadzącej z Białowieży do rezerwatu pokazowego zwierząt przez różnorodne siedliska z fragmentami lasu o cechach pierwotnych. Historia tej ścieżki jest dość długa, bo pierwotnie została wytyczona przez Jacka Wysmułka, bardzo zasłużonego dla rozwoju turystyki leśnika, ale wówczas nie było jeszcze rezerwatu Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej ani puszcza nie była Dziedzictwem Ludzkości wg. kategorii ochrony procesów naturalnych. Mimo to, wzdłuż ścieżki umieszczono niewielkie, nie rzucające się w oczy tabliczki opisujące poszczególne drzewa w sposób kulturowy raczej a nie przyrodniczy. Kilkanaście lat temu WWF wykonał remont ścieżki, a kilka lat później nadleśnictwo ustawiło w miejscu dawnych, niewielkich tabliczek duże, zadaszone tablice informujące w j. polskim i angielskim o tym co z jakiego drzewa można zrobić. Turysta dowiadywał się też, że sponsorem tej inwestycji był browar.
Tablice mocowane w bagiennym gruncie, mające dużą powierzchnię i "ramię siły" dość szybko zaczęły się pochylać i wywracać. Również i sama ścieżka a właściwie kładka, chociaż dębowa, po kilkunastu latach w tak trudnym terenie uległa destrukcji a przejście nią stawało się coraz trudniejsze a czasami karkołomne. Kilka lat temu Nadleśnictwo Białowieża ścieżkę więc zamknęło. Pojawiła się zapora, znak zakazu i kilka mniejszych tabliczek zakazujących przechodzenia tą ścieżką. Wkrótce jednak okazało się, że wielu przewodników, a także turystów indywidualnych nie zważając na zaporę korzysta z tej ścieżki, bo nadal jest ona bardzo atrakcyjną przyrodniczo trasą, dostępną poza obszarem ochrony ścisłej BPN. Od trzech lat do remontu ścieżki przymierza się organizacja PTOP i po rozmowach z czterema kolejnymi nadleśniczymi w tym roku ma dojść ostatecznie do jej wyremontowania. Jak bardzo potrzebna jest ta ścieżka miałem okazję dzisiaj się przekonać. Ale o tym dalej. Przed rokiem, po wybudowaniu niewielkiego parkingu, ktoś zlikwidował bariery i tabliczki z zakazami i odtąd przy wejściu na ścieżkę jest tylko informacja, że szlak jest nieczynny. To był zwiastun nowego, innego podejścia. Nie zniechęca to najbardziej zdeterminowanych turystów do zapuszczania się na tę ścieżkę, która choć miejscami nie nadaje się do przejścia, bo kładka się pozapadała, to jednak przysparza im wiele radości nawet korzystając tylko z jej niewielkiego fragmentu, ze świadomością, że to "przed remontem".
Towarzystwo Ochrony Krajobrazu, w którym działam, poprosiło PTOP o udostępnienie projektu, gdyż statutowym celem stowarzyszenia jest właśnie ochrona krajobrazu regionu Puszczy Białowieskiej i tego rodzaju inwestycje szczególnie nas interesują. Dzięki dobrej współpracy z PTOP porozumieliśmy się, że wcześniejsze założenia, polegające na wybudowaniu 19 tablic o wymiarach zbliżonych do poprzednich ale dodatkowo fundamentowanych na żelbetonowych stopach wpuszczanych 120 cm w teren byłyby nie na miejscu zarówno ze względu na techniczne trudności i ingerencję w rezerwat przyrody, jak i przede wszystkim ingerencję w krajobraz o cechach naturalnych. Wspólnie ustaliliśmy, że PTOP zaproponuje spotkanie w Nadleśnictwie Białowieża, by porozmawiać o odejściu od poprzednich założeń budowy 19 tablic.
Dzisiaj postanowiłem w związku z tym przejść tą ścieżką i podzielić się spostrzeżeniami:
Wycieczkę rozpoczynamy od nowego parkingu jaki powstaje przy rezerwacie pokazowym zwierząt. Słyszałem już słowa krytyki, ale mam wrażenie, że parking jest oszczędnie wkomponowany w las, a naturalna nawierzchnia nie będzie raziła. Nie ma tu też megalomanii parkingu w Topile (a będzie to miejsce niewątpliwie bardziej odwiedzane niż Topiło). Nie widziałem też mnóstwa tablic ani "topilskiej" tablicy z regulaminem parkingu :). Za to miłym zaskoczeniem jest przyjazna turyście, niewielka tablica informacyjna Nadleśnictwa Białowieża, na której nie straszy się zagrożeniami ze strony lasu i martwych drzew a wręcz przeciwnie informuje o wyjątkowości przyrodniczej puszczy:
Pora wejść na nieczynny szlak, na którym od razu spotykam troje turystów. Podeszli do granicy rezerwatu i po kilkudziesięciu metrach zawrócili. Leżące drzewa zrobiły na nich duże i pozytywne wrażenie! Pytali, czy wiem, kiedy szlak będzie otwarty a ja zapytałem, czy chcieliby, żeby na szlaku było ok. 20 tablic informacyjnych. Pani powiedziała, że na samym początku tak, jej towarzysz: nie, chcę widzieć las a nie tablice.
Okolice ścieżki są bardzo malownicze, można tu zobaczyć ogromne wykroty, bo podmokły teren pozwala wywalającym się świerkom odsłaniać tarcze korzeniowe.
kładka jest jednak w fatalnym stanie i najwyższy czas, żeby ją wyremontować. Tym bardziej, że właśnie tutaj turyści mogą zobaczyć las, jakiego nie ma nigdzie indziej, jaki tłumaczy dlaczego jesteśmy na obszarze Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
Dotychczasowa formuła tablic jest - jak napisał w komentarzu Darek - w dobie internetu i smartfonu reliktem niby gazetki szkolne. Ae jest jeszcze coś: tablice opisują coś czego nie ma, bo las to żywy organizm i często opisywane drzewo lub krzew już w tym miejscu nie rośnie.
Osobom mało wprawnym zdecydowanie odradzam wędrówkę tym nieczynnym szlakiem, chociaż na śniegu było sporo śladów butów dzisiejszych "zdobywców" Żeber Żubra
Większość tablic, w tak grząskim i podmokłym gtuncie się nie zachowała
Projekt zakłada odtworzenie wiaty, a nawet budowę dwóch... Czy takie "generatory śmiecenia" na ścieżce mającej nieco ponad 2 km są naprawdę potrzebne?
Poniżej zachował się jeszcze słupek po pierwotnych, małych tabliczkach, choć i ich sens dzisiaj wydaje się anachronizmem:
Na tym odcinku, czyli bliżej parkingu przy drodze z Białowieży do Pogorzelec spotkałem kilkunastu turystów! Ładna pogoda, niedziela, parking.. Jedna para poprosiła, żeby im zrobić zdjęcie, po czym zapytałem ich o to, czy chcieliby tutaj tablice, bo może będę o tym z kimś rozmawiał, co od nich przekazać? Nie, proszę zdecydowanie powiedzieć NIE! - usłyszałem w odpowiedzi. Po chwili grupa młodych ludzi - ich opinia jest taka sama. Następnie spotkałem różnorodną wiekowo grupkę i usłyszałem w odpowiedzi: My tylko kawałek, żeby poczuć tę puszczę i nie chcemy niczego co by nam przeszkadzało. Tablice i informacje mogą być na parkingu.
Wiem, że to nie spełnia kryteriów badania opinii publicznej :), ale to były poglądy 100% spotkanych dzisiaj ludzi. którzy - cytując tę panią - chcieli choć na chwilę poczuć puszczę! Na parkingu widziałem trzy samochody z rejestracjami z Warszawy i Lublina..
A jak by miały wyglądać nowe tablice? Oto fragment udostępnionego przez PTOP projektu:
A na koniec dzisiejszego długiego postu zdjęcie przytulonych:
i zagadka: jak to się stało, że na tym wykrocie drzewa rosną po obu stronach?
Myślę, że niedługo będę mógł na tym blogu przedstawić szczęśliwy finał i dobre rozwiązania dla ścieżki Żebra Żubra, z korzyścią dla przyrody, turystów i gospodarza terenu.
_______________________________________________________________
PS (2.02.2015):
A poniżej jako postscriptum krótkie podsumowanie jak się pisze o udostępnianiu przyrody za granicą:
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu tak wyglądały wycieczki do "dzikiej przyrody". Tym panom przydałyby się stoły i wiaty, mogliby też coś poczytać.
Kilkadziesiąt i kilkanaście lat temu rozwija się sieć ścieżek edukacyjnych, z punktami informacji w terenie, zwykle niewielkimi i mało agresywnymi
W miarę zdobywania doświadczeń i rozwoju nauki o edukacji przyrodniczej informacje są przenoszone do pawilonów przy wejściu na obszar cenny przyrodniczo, by nie "wyprowadzać" ich do przyrody.
Edukatorzy zwracają uwagę, że "informacja nie dociera" i potrzebne jest osobiste doświadczenie. Zobacz, powąchaj, posłuchaj a nie czytaj:
Nikt jednak nie zastąpi dobrego przewodnika i przygotowania uczestników wycieczki
Na tej ścieżce turystycznej jest i przewodnik i tablety :).. nie ma tylko tablic ani żadnych zbędnych urządzeń. Jeśli ktoś chce się czegoś dowiedzieć z wiedzy encyklopedycznej, ma po ręką internet:
Najnowsze rozwiązania to właśnie pytania o wszystko co można spotkać na zwiedzanym obszarze przez internet - korzystając z aplikacji. Jeśli ktoś nie chce, a chce pobyć w ciszy, bez widoku śladów cywlizacji - nie musi z niej korzystać.
A tak zaczyna się informacja ze strony wiodącego ośrodka uczącego pokazywania przyrody:
Informacje oferowane przez profesjonalnych edukatorów i programy otrzymywane na tablety :) mają więc sprowadzać do życia odwiedzanych miejsc, prowokować do myślenia, doświadczania, odkrywać nieznane procesy i ich znaczenie w kole życia, pozwalać ludziom poszerzać horyzonty, ale przede wszystkim - jak wyjaśnia cały artykuł - doświadczać niezakłóconej przyrody!
Może przydałoby się jeszcze zadaszenie, poręcze na całej długości i może punkty świetlne. Las ma być naturalny/pierwotny a nie co krok przypominać o człowieku i jego panowaniu nad wszystkim.
OdpowiedzUsuńGdy po raz pierwszy zobaczyłem Żebra Żubra oniemiałem z zachwytu. Na szczeście jakoś nie widziałem tam tablic. Tablice edukacyjne są mi tam tak potrzebne jak w mojej sypialni gdy kocham sie z dziewczyną.
OdpowiedzUsuńkiedy te opowieści co się z czego robiło mogą być ciekawe. Tylko nie w formie tablic na scieżce przez pierwotny las. Jak jest jakiś parking czy wiata to tam można postawić tablicę z informacjami i jak ktoś sobie zajada czy popija to może sobie też czytać, że kiedyś to ludzie drzewa wycinali na potęgę, nie lubili dzikiego lasu, a puszki po piwie wyrzucali do lasu a TY co teraz zrobisz?
OdpowiedzUsuńA czy to nie są czasem dwa wykroty w jednym :) Każdy w inną stronę.
OdpowiedzUsuńCo do tablic... zgadzam się z przedmówcami. Pora skończyć już tablicami w lesie. Może pora pójść w stronę interaktywną i np. zrobić nagranie w formie opowieści. Każdy mógłby sobie ściągnąć i słuchać podczas wycieczki.
Pozdrawiam
Tak, dwa w jednym :) ale świetnie się stopiły i są w jednej płaszczyźnie, co na pierwszy rzut oka robi niezłe wrażenie. A nawiązując do tematu postu, to dzięki pomocy wielu osób otrzymałem mnóstwo świetnych materiałów jak należy udostępniać przyrodę - jak się to zmieniało w ostatnich latach - i jak to się robi na świecie i czasami już w Polsce. Szczególnie dziękuję Pawłowi Pawlaczykowi, Małgosi Blicharskiej ze Szwedzkiego Centrum Bioróżnorodności i Grzegorzowi Mikusińskiemu z Wydziału Ekologii Grimsö Wildlife Research Station i School for Forest Management.
UsuńW kolejnym poście poświęcę trochę miejsca przykładom ze świata. Udostępnianie i edukacja przyrodnicza to rozwinięta od lat wiedza, promowana przez organizacje, stowarzyszenia i instytucje naukowe w wielu krajach o długiej tradycji ochrony przyrody. Tablice w terenie to faktycznie w XXI wieku "średniowiecze".. Zapomniałem napisać w poście, że jedna napotkana kobieta, która była przeciwna tablicom jak pozostali powiedziała, że jednak bardzo jej się podobała informacja w postaci "książki" na ścieżce edukacyjnej w północnej części BPN...
Wycieczka ze sluchawkami do lesnego Absurdystanu ?. Zeby zagluszyc
OdpowiedzUsuńspiew orginalnej zieby na orginalnym jesionie dzwiekiem dobiegajacym
z aparatu ?......Klasyka. Kocham ten blog i jego uzytkownikow.......:))))
Tak trzymac i nie popuszczac.
Czytaj kolego ze zrozumieniem, nie czepiaj się słuchawek, które o których nikt tutaj nie pisał i poczytaj sobie na zagranicznych stronach jak mogą wyglądać aplikacje multimedialne, żeby nie konkurować z przyrodą i nie zagłuszać zięby :)...
UsuńJeśli chodzi o aplikacje multimedialne, to trzeba dać szansę wyobraźni. Ponieważ... można posłuchać opowieści w domu... można ją podzielić na odcinki i odsłuchać w odpowiednich miejscach na szlaku (np. skoro ma być kładka... to umieścić na niej odpowiedni znaczek). Można też to zrobić w formie pisanej. Jak kto woli... Chodzi o to, by nie ingerować w ekosystem a jednocześnie dzielić się wiedzą.
UsuńPozdrawiam
Mądrala kolejny raz udaje że się na czymś zna :)... Są aplikacje pozwalające po włączeniu smartfonu - gdy w realu śpiewa ptak - dowiedzieć się na ekranie jaki to ptak i wiele, wiele podobnych i nie ma to nic wspólnego z chodzeniem w słuchawkach na uszach :). Dyskutować z Mądralą nie ma co bo i tak raczej nie czai, ale dla innych czytających tego bloga warto powiedzieć, że np. aplikacje znane już dzieciom "ekosfera" (taki projekt miejski) pozwalają na odczytanie informacji przyrodniczych o miejscu, w którym się akurat znajdujemy, poznać historię oglądanego pomnika przyrody, a wiele interaktywnych pozwala na prawdziwe cuda, nie mówiąc o tym, że żeby się dowiedzieć co się robi z jesionu wystarczy o to zapytać i tablice są niepotrzebne! Mamy XXI wiek - trzeba mieć tylko smartfon lub tablet :) Taką właśnie aplikację można stworzyć dla ścieżki Żebra Żubra i nie ma to nic wspólnego ze słuchawkami w uszach :) Z tego co słyszałem to nadleśniczy pan Sieradzki (krążą głosy, że będzie się zajmował projektem dla Puszczy Białowieskiej) jest wielkim zwolennikiem takich właśnie rozwiązań. Wśród leśników są ludzie znający temat i nie piszący jak nasz Mądrala :)
Usuńanonie z 10:32 naucz się pisać: "oryginalny" a nie orginalny. Tak trzymaj i nie popuszczaj!
UsuńNiewątpliwie ze strony tradycjonalistów będą padały argumenty, że co tam, panie, jakieś nowomodne tablety co internetu potrzebują... Duża porządna tablica to je to! A najlepiej dwie-trzy! :-) A tak serio - poczytać można i należy ZANIM się wkroczy na ten obszar cenny krajobrazowo. Poczytać można i należy PO powrocie. A na miejscu, w trakcie wędrówki wystarczy ... poczuć. Ale to ja za wiele chyba wymagam w dzisiejszych czasach. W każdym razie, poruszając się po głównych szlakach coraz trudniej w puszczy zrobić zdjęcie, żeby w kadrze nie było jakiejś tablicy albo przynajmniej malunków żółtych, czerwonych na pniach, no i niestety pozostałych sladów gospodarki - drewna w metrach.
OdpowiedzUsuńNiestety masz rację, ale świat się zmienia tak szybko, że tym bardziej stałe konstrukcje mają sens tylko wtedy jeśli same będą jakimiś niepowtarzalnymi wartościami albo dziełami sztuki :). Ja też uważam, że tablica przed wejściem miałaby sens nawet w epoce tabletów i następnych generacji zabawek, ale jak już wchodzę do lasu to chcę właśnie od tego odpocząć i protestuję przeciw narzucaniu mi "edukacji" poprzez zmuszanie do oglądania paskudnych tablic nawet jak nie chcę czytać co tam jest wysmarowane!!!!!
UsuńNo, dobrze, skoro temat cieszy się dużą oglądalnością :) to wklejam do postu jako PS kilka fotografii z zachodnich publikacji dotyczących udostępniania przyrody i zachęcam do powrotu do posta
OdpowiedzUsuńDo tematu ścieżki jeszcze wrócimy, przy okazji jej otwarcia. Podczas wczorajszego spotkania w Nadleśnictwie Białowieża z udziałem przedstawicieli PTOP zapadły decyzje, że ścieżka będzie remontowana bez tablic i ma być ukończona ... jak najszybciej :) czyli możemy oczekiwać, że latem będzie można nią już spacerować i podziwiać puszczę!
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie uporczywa chęć stawiania tablic "leśnej" infrastruktury turystycznej w tym rodem z Topiła. O co tu w tym wszystkim chodzi? Czy tak dzieje się bo: mnóstwo "wiedzących najlepiej", bo my sami wiemy najlepiej i nie potrzebujemy konsultacji, bo każda instytucja na terenie puszczy i wokół niej wie jak to zrobić najlepiej... Co tu się dzieje? Temat tego postu a raczej podejście niektórych do tematu, pokazuje jak bardzo odbiegamy od rangi światowej. Ta zaściankowość (tutaj w znaczeniu "my sami wiemy najlepiej") jest denerwująca. Mówiąc kolokwialnie, niech przyjedzie tu jakaś komisja UNESCO i powie jak należy wytyczać szlaki i gdzie i jak budować turystyczną infrastrukturę. I nie bać się zapraszać do konsultacji takich ludzi.
Usuńw 2013r. Dr Jacek Hilszczański (IBL, obecnie już prof.) podkreślał , że dziś na świecie zauważa się, jakim błędem jest wyłączanie człowieka (w tym ludzi nauki) z ekosystemu. – Niedawno spotkałem się na seminarium z naukowcami z różnych krajów. Odwiedziliśmy kilka rezerwatów, w tym Puszę Białowieską. Po wizycie tam mówili: nie popełnijcie tego błędu co my 50 lat temu. Jego zdaniem to człowiek zastąpił pewnego rodzaju zaburzenia, które wcześniej kształtowały te środowiska.
OdpowiedzUsuńKomentatorze, powołanie się na naukowca nie oznacza, że wypowiedź ma cechy naukowe czy merytoryczne. Co to znaczy "dziś na świecie"? Dziś na świecie w nauce to są przede wszystkim publikacje z listy filadelfijskiej. O jakie seminarium chodzi? Jacy naukowcy, bo i kraje są różne? "Po wizycie tam mówili".. nie jest to argumentacja merytoryczna, A w ogóle to o co chodzi, bo nic z tego wszystkiego zrozumieć się nie da poza tym, że wspomniany jest prof. dr hab. Jacek Hilszczański, który na kontrowersyjnym spotkaniu paranaukowym próbował dowieść, że pozyskanie drewna sprzyja zachowaniu chrząszczy saproksylicznych :) http://pracownia.org.pl/aktualnosci,tresc?rok=2013
Usuń"Nie wiadomo, kto wymyślił pojęcie listy filadelfijskiej, ale podobnie jak fasolka po bretońsku, jest ono znane jedynie w Polsce."
OdpowiedzUsuńhttp://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1544355,1,jak-oceniac-dorobek-naukowcow.read?backTo=http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1548773,1,naukowcy-polemizuja-z-prof-tumanskim-krytyka-listy-filadelfijskiej-bezpodstawna.read
Naukowiec zawsze bedzie kontrowersyjny gdy nie dostarcza argumentow zgodnych z linia programowa Partii albo Kosciola.
Wezmy na przyklad takiego Gorgiano Bruno....dobrze dzisiaj
sie przy ocenie posluguje fasolka po bretonsku, znaczy lista
filadelfijska a nie zapalkami. Znaczy postep jakis jest.
Journal Citation Reports (JCR) czyli lista filadelfijska. I tyle w tym temacie
Usuńinteresująca byłaby konfrontacja Hilszczański kontra Gutowski- co ciekaw obaj z IBL , a dwa różne podejścia do owadów
OdpowiedzUsuń