Na przełomie lat i przed wprowadzeniem nowych zasad
zarządzania Puszczą Białowieską jest dobry czas na pochylenie się nad planami
dla tego obszaru. Podzielam zdanie wielu osób znających historię puszczy, że
obecnie jest ona chroniona najlepiej od czasów pierwszej wojny światowej. To
wynik ograniczenia pozyskania w obowiązującym dziesięcioletnim planie
gospodarczym z wielkości przekraczających dawniej znacznie 100 tys m³ do ok. 48 tys
m³ rocznie. Tak ma być do roku 2022, kiedy to zacznie obowiązywać kolejny plan
10-letni, o ile do tego czasu puszcza nie zostanie objęta inną formą ochrony.
Tak obecnie wyglądają formy ochrony PB - Dziedzictwa ludzkości (po stronie białoruskiej cała puszcza jest parkiem narodowym)
Obecna sytuacja jest wynikiem konsekwentnego blokowania przez samorządy planów
powiększenia niewielkiego parku narodowego. Skoro samorządy się nie zgadzają na
zarządzanie puszczą jako dobrem narodowym w formie parku narodowego rząd – w
imieniu obywateli państwa i zobowiązań międzynarodowych – posłużył się
dostępnym narzędziem w ramach gospodarowania Lasów Państwowych decydując o
wielkości pozyskania. Obywatele natomiast podjęli wysiłek, by wpłynąć na zmianę
zapisu ustawy, który obecnie daje samorządom prawo weta w kwestiach parków
narodowych. Zebrali ćwierć miliona podpisów pod społecznym projektem
zamieniającym przywilej „liberum veta” w procedurę uzgodnień. Od lat
leży on w Sejmie i ... czeka. W br. Puszcza Białowieska w całości została
uznana przez UNESCO za Dziedzictwo Ludzkości.
Jednym z dwóch kryteriów jest
ochrona procesów naturalnych. Odwrót od przyjętych zasad ochrony byłby chyba
szaleństwem i wywołałby szerokie reperkusje. Niewielkie pozyskanie i różne
zapisy ochronne (np. spora powierzchnia rezerwatów, zakaz wycinania
drzewostanów ponadstuletnich, obszarów podmokłych itd.) powodują, że
dotychczasowa forma zarządzania puszczą przez trzy nadleśnictwa wydaje się –
także wielu leśnikom – przestarzała. W roku 2014 pojawił się pomysł utworzenia
w miejsce trzech nadleśnictw, jednego dużego. Podobnie jak poprzednie projekty,
niewielkiego powiększenia parku narodowego, tak i ten pomysł spotkał się ze
zdecydowanym sprzeciwem lokalnych samorządów, w których zasiadają zresztą
pracownicy puszczańskich nadleśnictw (łączenie zadań służby i pracy w
korporacji z możliwością czynnego udziału w polityce samorządowej jest cechą
polskiego modelu leśnictwa). Samorządy puszczańskie są więc w większym lub
mniejszym stopniu wyrazicielami oczekiwań i polityki nadleśnictw. Niektórzy
krytycy piszą, że Lasy Państwowe się „uwłaszczyły” zarządzając bez kontroli
społecznej ¼ powierzchni kraju przejmując na tym obszarze mnóstwo aspektów
gospodarczych i politycznych. Z drugiej strony lasy w Polsce stały się polem
walki politycznej, bo co i rusz można postraszyć wizją prywatyzacji (co wydaje
się politycznym straszakiem), albo wydzieleniem z LP sprzedaży drewna itp. W
świecie twardej gospodarki rynkowej i zmieniających się często ekip
politycznych straszak ten może przybierać realne kształty, z tego też powodu
konieczność objęcia całej puszczy parkiem narodowym zyskuje mocny argument.
Dzisiaj mamy politykę serwlistyczną wobec grup interesu i polityków słabo
reprezentujących interesy narodowe. O wiedzy ekologicznej czy na temat wartości
krajobrazu wśród polityków na każdym szczeblu możemy tylko pomarzyć. Pozycja LP i skutki ich działalności –
korporacji reprezentowanej w samorządach, obracającej ogromnymi pieniędzmi,
jest więc szczególna. Z tej pozycji LP próbują teraz skorzystać planując nowe
zasady zarządzania Puszczą Białowieską. Słyszymy więc, że ma to być obszar
szczególny, na którym będzie realizowany projekt, służący za modelowe
gospodarowanie przez Lasy Państwowe na obszarach cennych przyrodniczo, z dużym
naciskiem na funkcję turystyczną.
Wieża widokowa zrealizowana w ramach projektu ochrony orlika krzykliwego
Pierwsze, niezbyt porywające, jaskółki
pomysłów turystycznych już widzimy na parkingach w Topile i przy ścieżce Żebra
Żubra. Mamy tam realizację futurystycznych stalowych form z urządzeniami do
podnoszenia sprawności fizycznej, tzw. małą architekturę itp. (na blogu pisałem
już o tych miejscach). Są to najwyraźniej projekty typowe, opracowane przez
jakiś zespół korporacji projektujący tego rodzaju zagospodarowanie, które tutaj
„spadły z nieba”. Tymczasem PB przez wieki była urządzana według projektów
robionych specjalnie dla niej i te, które przetrwały stanowią o jej kulturowym
wyróżniku, będąc kulturowym dziedzictwem. Podobnie formy historycznych obiektów
BPN.
Skoro pozyskanie drastycznie spadło, LP planują pracowników
przekwalifikować do zadań edukacyjnych i turystycznych a to się wiąże z
finansowaniem tych zadań. Chcąc zachować puszczę w swoich strukturach LP
planują realizację celów, które będą im podpowiadały samorządy, czym
niewątpliwie utrwalą poparcie z ich strony (przeciw idei parku narodowego),
będą też pewnie chciały projektować obiekty służące turystyce, edukacji i przy
okazji popularyzacji Lasów Państwowych. Od dawna bardzo sceptycznie patrzę na
skłonność PGLLP (jak każdej wielkiej korporacji) do bycia fachowcami w każdej
dziedzinie. Nie zawsze to co się podoba nadleśniczemu lub jego zastępcy jest
dziełem sztuki, nie wystarczy do programu telewizyjnego zaangażować celebryty,
by program stał się wiarygodny, a powtórzenie wielokrotnie, że coś jest zasługą
leśników może w pewnym momencie zabrzmieć jak programy „informacyjne” z czasów
słusznie minionych. Pamiętam dobrze komentarze sprzed lat turystów
zagranicznych, którzy chodząc ścieżką turystyczną spotykali w lesie co krok
tablice z logo LP i nachalnymi informacjami. Miłość do logo jakiejkolwiek
korporacji (dobrym przykładem jest np. nike) szpanuje na nocy kupały
przy piwie, ale noszenie logo w towarzystwie jest już obciachem. Puszcza
Białowieska należy do elity towarzystwa!
Dyrektor generalny LP mówi w rozmowie dla „Głosu Lasu”, że zakłada
przeznaczenie na Puszczę Białowieską ok. 200 mln zł środków zewnętrznych.
Czy
LP wydawanie milionów na urządzanie puszczy zaczną od opracowania planu
przestrzenno-funkcjonalnego dla całego obszaru, od projektu strefowania, od
wytycznych kulturowych itp. (zakładając, że wszystko to będzie podporządkowane
zadaniom ochronnym)? A może od koncertu życzeń wójtów i kolegów leśników,
którzy by widzieli lokalizację zielonej szkoły w starej leśniczówce w środku
puszczy, centrum turystycznego w opuszczonym hotelu pracowniczym, do którego
trzeba zbudować drogę przez środek puszczy, kolejki linowej nad puszczą, sieci
utwardzonych dróg i parkingów prowadzących do różnych atrakcji itd? Puszcza
jest niewielka! Przecięta granicą, pocięta drogami, często zbyt szerokimi,
udostępnionymi niepotrzebnie dla ruchu samochodów, dzielona coraz szybszą szosą
i linią kolejową, na której rozrywkowe uruchomienie wielu ma chrapkę. Tragicznie
poćwiartowana w XIX wieku trybami, wokół niej rozłazi się, a często i wdziera
się w masyw lasu chaotyczna architektura – duża i mała. Brakuje jednorodnego,
lokalnego stylu architektury i informacji turystycznej mówiącej o historii,
procesach przyrodniczych i samej przyrodzie różnych miejsc (dzisiaj łatwiej tam
zobaczyć tabliczkę informującą jak zmierzyć sobie puls i kto ją sfinansował –
to efekt podejścia wycinkowego, projektowego zamiast planowego). Los
zabytkowego Parku Dyrekcyjnego w Białowieży, będącego w administracji LP
pokazuje, że tej firmie nie starczyło świadomości i umiejętności ochrony
wartości kulturowych. Historyk sztuki mówił niedawno, jak to podziwia krajobraz
w niektórych regionach Litwy, gdzie pracuje i dodał: gdyby od razu dostali dużo
pieniędzy i znaleźli się bogaci inwestorzy, nic z tego by nie przetrwało. Na
szczęście najpierw powstała polityka ministerstwa kultury ratowania wartości i
pod to szukano środków.
Plany korporacji, by w PB postawić na edukację i udostępnianie lasu w
zamian wycinania go mogą cieszyć. Znajomy leśnik zadaje jednak pytanie, co
znaczą słowa dyrektora o wyznaczeniu w puszczy „kierunku dla rozwoju gospodarki
leśnej na tak cennym przyrodniczo obszarze”? – Jakiej gospodarki? – pyta. Czy
nowe plany LP w puszczy będą realizowane z udziałem specjalistów i fachowców
spoza korporacji? Pod społeczną kontrolą i z fachowymi konsultacjami? Ze
świadomością, że ten obszar czeka ciągle na objęcie parkiem narodowym? Czy będzie
to realizacja koncertu życzeń wpływowych ośrodków i osób stając się leśnym parkiem
reklamującym korporację? Najbliższy rok być może przyniesie odpowiedzi na część
tych pytań.
Należy mieć nadzieję, że kolejny PUL już nie będzie potrzebny i Puszcza podlegać zacznie należnej jej ochronie.
OdpowiedzUsuńLeśnicy z nadleśnictw w Puszczy trochę przekombinowali i swoją polityka doprowadzili do tego, że teraz z ludźmi już w ogóle trudno jest się w jakichkolwiek sprawach porozumieć. Moim zdaniem to by potrzeba było wymienić całą kadrę nadleśnictw i dać tu szansę młodym, dobrze wykształconym i nie związanych z lokalnymi układami ludziom.
OdpowiedzUsuńNa marginesie rozmów o Puszczy chciałbym wyjaśnić, że nie umieściłem tutaj w komentarzach listu dotyczącego nocnego zamachu polityków na polskie lasy nie dlatego, że lekceważę anonimowego autora tego komentarza, ale dlatego, że to inny wątek. W dodatku, moim zdaniem, wątek w którym nie chodzi autorom całego zamieszania wcale o lasy i o dobro lasów tylko o swoje polityczne rozgrywki. Każdy ma prawo do swoich poglądów, moje są takie, że nie wierzę w ani jedno słowo w sprawie przyrody, gdy płynie ono z ust prof. Szyszko czy posła Bąka i innych PiSowskich "obrońców" przyrody i środowiska radiomaryjnego, którzy łgali jak z nut np. w sprawie Rospudy czy - jak w przypadku b. ministra - podczas akcji "Santy" w Puszczy. Co więcej, akcja mediów ks. Rydzyka i PiS domagająca się referendum narodowego odwoływała się do słów: "Czy jesteś za utrzymaniem dotychczasowego systemu funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego „Lasy Państwowe”, określonego w ustawie z dn. 28 września 1991r. o lasach[...], co zabezpiecza dotychczasową rolę tego podmiotu w wypełnianiu potrzeb narodowych?" . Czyli chodzi nie o dobro lasów a - w czasie dyskusji nad modelem Lasów Państwowych - o zachowanie obecnej uprzywilejowanej i w znacznej mierze poza kontrolą społeczną pozycji korporacji Lasów Państwowych. Tyle moich poglądów w tej sprawie.
OdpowiedzUsuńNie ma co doszukiwac sie "ciemnych mocy" w tym konflikcie, ktory mozna
OdpowiedzUsuńszerzej ujac jako przepychanki miedzy "Eko - lobby" i grupa uzytkownikow
przyrody. Konflikt jest zreszta juz dawno na takim etapie, iz porozumienie,
kompromis, bez mediacji (na ktora tez juz jest wlasciwie za pozno ),
badz ogdornego "politycznego" rozdzielenia kogutow a wlasciwie szympansow walczacych zazarcie o ostatni zachowany w Europie
fragment banana naturalnego jest praktycznie niemozliwym.
Powyzszy tekst (chyba) Korbela mozna w tym kontekscie roznie interpretowac.
Nie wiadomo czy to jest szczera chec udzialu w jakims procesie decyzyjnym, czy tez lamenty kundla odpedzanego od michy ze
srodkami. Na ktore on sam albo kumple ze zlaji tez maja apetyt.
Calosc ma wysoka wartosc humorystyczna. Z tego wzgledu wypada
zaapelowac i zdopingowac :
"tak trzymac i nie popuszczac". No pasaran, Sieg Heil, Boj to bedzie ich
ostatni. TKM, itd. Niepotrzebne skreslic.
Jak ktoś widzi ciągle tylko swoją zafajdaną zagrodę i swoją buzię w lustrze to tylko tak potrafi interpretować swiat i powtarzać w kółko swoje komentarze o niczym. Ale po co?
UsuńZnów dyżurne chamidło dało głos tylko i wyłącznie po to żeby obrażać. Wedle chamidła to rodzaj wyszukanej "logicznej" argumentacji.
UsuńMam radę dla chamidła - weź udział w jakimkolwiek społecznym procesie decyzyjnym, zobaczymy co masz do zaproponowania i powiedzenia poza pocieszną funkcją etatowego blogowego szambonurka.
Janusz się nie kryje ze swoimi poglądami, a ty tchórzu jedynie anonimowo szczuć potrafisz. Niech zgadnę, czyżby myśliwy z zamiłowania i charakteru?
"rząd – w imieniu obywateli państwa i zobowiązań międzynarodowych – posłużył się dostępnym narzędziem w ramach gospodarowania Lasów Państwowych decydując o wielkości pozyskania".
OdpowiedzUsuńNiestety mija się Pan z prawdą, gdyż ustawa nie dała rządowi takiego uprawnienia. Minister mógł jedynie zatwierdzić (lub nie) plan urządzenia lasu z wyliczonym w nim etatem użytkowania. Nie miał natomiast prawa arbitralnie ustalać wielkości pozyskania. Przedstawiony do zatwierdzenia plan przewidywał dwa i pół raza wyższe pozyskanie, wyliczone zgodnie z obowiązującą instrukcją urządzania lasu. Mam wrażenie, że pochwala Pan bezprawne działania, bo akurat w tym przypadku pasują Panu to tezy.
O ile wiem, to Instrukcja Urządzania Lasu nie jest nadrzędna wobec decyzji ministra związanych z polityką ekologiczną państwa za co on odpowiada. Inaczej nie byłoby sensu, żeby minister coś podpisywał tylko pro forma. Jakoś nie widzę też, żeby opozycja zarzucała ministrowi w tym przypadku złamanie prawa. Wszak to minister zgodnie z ustawą zatwierdza plan urządzenia lasu i określa szczegółowe warunki planu urządzenia lasu a nie tylko składa "automatycznie" podpis pod pracą wykonaną przez BUL. Zleceniodawcą Planu były podległe ministrowi LP i ostateczna wersja Planu została przedstawiona przez ministra w obecności dyrektora generalnego LP a wielkość pozyskania została przecież ustalona w porozumieniu z dyrekcją LP. Ale jeśli autor komentarza uważa, że złamano prawo, ustawę, konstytucję itd, to trzeba szukać sprawiedliwości na drodze prawnej a nie mnie zarzucać, że przytaczam fakty :).
UsuńJak widziałeś takie bezprawie to trzeba było zgłosić kiedy była kontrola NIK w Lasach, bo jakoś NIK tego nie zauważył :)
UsuńA tego sylwestra, którego spędzałam w Białowieży jak trzy lata temu było duuuużo mniej pykania i wszelkich wystrzałów! Pogratulować! Co za tym stoi, ludzie zmądrzeli?!
OdpowiedzUsuńDo Anonimowy29 grudnia 2014 14:15
OdpowiedzUsuńChyba masz rację, że minister mógł jedynie zatwierdzić PUL lub nie zatwierdzić.
W związku z tym nie zatwierdził planu, wrócił on do poprawek i dopiero wtedy kiedy po ponownych krótkich konsultacjach społecznych (było na stronie RDLP) obniżono pozyskanie do 48 tys. m³, wtedy minister podpisał.