Strony

23 września 2014

NIE MA ZGODY NA NIEPOTRZEBNE ZABIJANIE


Nawiązując do aktualnych wydarzeń w Puszczy (odsłonięcie pomnika żubra wykonanego z łusek podarowanych przez myśliwych, obóz ekologów „Rykowisko dla jeleni, nie dla myśliwych”, realizacja trzeciego odcinka programu „Czytanie Puszczy”, którego bohaterem będzie były myśliwy Zenon Kruczyński) przedstawiamy dzisiaj fragmenty rozmowy opublikowanej w miesięczniku „Brać Łowiecka”, w której Wojciech Sobociński rozmawia z Zenonem Kruczyńskim, byłym myśliwym, autorem książki „Farba znaczy krew”, publicystą i aktywistą ekologicznym. Niech to będzie podsumowanie wątku myśliwskiego z ostatnich postów. Tekstowi towarzyszą zdjęcia z realizacji programu TVP.


WS: Spotykamy się w Puszczy Białowieskiej, gdzie od kilku lat uczestniczy Pan w akcji „Rykowisko dla jeleni, nie dla myśliwych”. O co właściwie chodzi w tym działaniu?

ZK: Mówimy w ten sposób, że nie chcemy, aby te zwierzęta były zabijane, a już szczególnie w czasie rykowiska.
Zabijanie samców w okresie godowym, gdy mają przekazywać geny, w tym uśmiercanie również tych najsilniejszych - jest pomyłką. Takie działania na pewno nie służą przyrodzie i jeleniom. Służą wyłącznie ludziom i ich chciwości na doznania związane z zabijaniem tych pięknych zwierząt.

[…]Popatrzmy na poroża sprzed stu, dwustu lat  wiszące w łowieckich kolekcjach. Selekcja w obecnej postaci prowadzona jest od około stu lat. Żeby zweryfikować jej skutki wystarczy pójść na pierwszą lepszą wystawę łowiecką, by zobaczyć, że współczesne trofea nie różnią się od tych sprzed wieków. Widać gołym okiem, że selekcja jeleniowatych przez myśliwych nie ma żadnego sensu. To nie działa.

Badacze przyrody zaobserwowali jednak pewne prawidłowości i dlatego współczesne łowiectwo nie jest ukierunkowane wyłącznie na selekcję pod kątem jakości trofeum. Utrzymanie w miarę naturalnej piramidy wiekowej w populacji jest również zadaniem myśliwych.

Kiedyś robiły to drapieżniki. Myśliwi mogą tylko mówić, że zastępują drapieżniki, ale fizycznie absolutnie nie są w stanie zachowywać się tak jak drapieżniki. Weźmy na przykład wilki. Polując, wysiłkowo testują one ofiarę. W ten sposób pokarmem wilków stają się w ogromnej większości zwierzęta słabsze, w gorszej kondycji. Myśliwi mówiąc o selekcji, mają na myśli męską część zwierząt. Gdyby posłużyć się zwykłym zdrowym rozsądkiem, to pojawia się tu pytanie: czy selekcjonowanie tylko męskiej części populacji ma sens? Przecież geny przekazują potomstwu mniej więcej po równo i ojciec i matka. Myśliwi zachowują się tak, jakby o tym nie wiedzieli. A łań czy saren myśliwi nie są w stanie selekcjonować. Żaden(!) myśliwy nie jest w stanie pobiec za łaniami, by przetestować ich kondycję. Dlatego porównywanie się myśliwych do drapieżników jest trochę zabawnym uzurpatorstwem. Wilki utrzymują populacje jeleni w zdrowiu. W jaki sposób robią to myśliwi? Zdrowie całych populacji zwierząt dzikich to dla myśliwych „ląd niedostępny”.  Wiemy natomiast, że wilki nie pozostawiają po sobie poranionych zwierząt. Myśliwi mają w lesie do 30% postrzałków jeżeli chodzi o duże zwierzęta, i tylko część z nich odnajdą. W przypadku ptaków - to jest prawdziwy dramat. O wiele więcej się rani niż zabija. Sami o tym piszą w sposób alarmujący.    

[…]Jeszcze raz wrócę do działań sprzeciwiających się polowaniom w czasie rykowiska. Myśliwi uważają, że właśnie w tym okresie jest to uzasadnione, ponieważ łatwo wówczas zbliżyć się do byka, obejrzeć i zdecydować, czy strzeli się właśnie do tego, czy innego. Minimalizuje też w ten sposób ryzyko postrzelenia zwierzęcia.

Dla mnie zabijanie byków w czasie rykowiska to zwykłe świństwo jakie robi się męskiej części przyrody. I damskiej zresztą też. To jest zachowanie wręcz przeciwne do deklaracji myśliwych którą składają już w art.1 Ustawy prawo łowieckie, który brzmi: Łowiectwo, jako element ochrony środowiska przyrodniczego, w rozumieniu ustawy oznacza ochronę zwierząt łownych(…). Na czym polegać ma w tym przypadku deklarowana na pierwszym miejscu „ochrona środowiska przyrodniczego” i „ochrona zwierząt łownych”? […]
[…]

Proszę mnie poprawić, ale jeśli się nie mylę, to ludzie zaangażowani w wasze działania stanowią dość wąski krąg osób. W jaki sposób chcecie przekonać większość społeczeństwa do własnych idei? Szczególnie do idei zaniechania polowań.

Ogromna większość społeczeństwa ma ukształtowaną wyłącznie przez samych myśliwych świadomość tego, czym jest współczesne łowiectwo. Chcemy dotrzeć do tych ludzi przede wszystkim poprzez edukację i pokazać, jak naprawdę wygląda zabijanie istot dzikich i po co się to robi. Chcemy wykazać niebywałą anachroniczność i nieracjonalność łowiectwa, wspominałem o tym. Chcemy pobudzić te 99,74% niepolującego społeczeństwa do postawienia pytania: „Czy chcemy wśród siebie tolerować zabijanie zwierząt dla hobby?”. Cytując za Magdaleną Micińską - Bojarek i jej książką „Łowiectwo. Aspekt humanitarno – prawny”, naukowcy dobitnie podkreślają samoregulacyjną zdolność biosfery. Badania prowadzone na obszarach dużych parków narodowych we Włoszech, Szwajcarii wykazały pełną, dynamiczną i naturalną zdolność do utrzymania równowagi ilościowej. Zwierzęta mają wewnętrzny mechanizm regulowania wzrostu populacji, a ingerencja myśliwych jest wręcz szkodliwa. Całkowity zakaz polowań komercyjnych wprowadziły kraje takie jak Kenia (w 1977 roku), Kostaryka (w 2012 roku) i Botswana (od roku 2014). W 1999 roku rozporządzeniem wprowadzono w Holandii zakaz polowania na ptactwo wodne. Natomiast w roku 2013 w Holandii został złożony projekt ustawy likwidującej łowiectwo w tym kraju. Przeciwnicy łowiectwa w Holandii nie chcą tolerować sytuacji, w której ktokolwiek czerpie przyjemność z zabijania zwierząt. Takie rozwiązania harmonizują z postępującą wrażliwością społeczną i poziomem świadomości ekologicznej. W dzisiejszych czasach światowego zaniku bioróżnorodności, czyli po prostu realnego wymierania gatunków na Ziemi, myśliwi prezentują bardzo trudną do obrony, twardą postawę: „Zabijać!. O ileż łatwiej jest nam, ludziom stojącym na pozycji: „Ochraniać wszelkie życie!”. Taka postawa daje wielką energię. […]Nie ma specjalnego znaczenia, jak liczną stanowimy grupę. Społeczeństwa zmieniają jednostki, nie tłumy.

[…]Każdy z nas ma wpływ na to, z jakimi intencjami coś zrobi. Warto przy tym pomyśleć, po której stronie własnego ja chcemy stać – po tej ciemnej, związanej z zabijaniem, czy po „miękkiej”, przyjaznej innym istotom. Każdy ma taki świat, jaki sobie wybierze.

Spotkałem się z opinią, że współcześni myśliwi polscy znieczulają społeczeństwo na to, co robią przez sprawny PR i edukację. Pan też tak uważa?

PZŁ ma pieniądze, media, wydawnictwa, są programy edukacyjne, nawet już w przedszkolach. To ewidentnie działania kształtujące świadomość społeczną, czyli PR. Z łatwością można znaleźć w internecie radosne opisy i zdjęcia, jak dzieciaki z marchewkami w plecaczkach wędrują do paśnika, prowadzone tam przez miejscowego leśniczego i myśliwego zarazem. Uczy się je, że „zima sroga, a one są dobre dla zwierzątek”. Tego, że 150 m od tego paśnika będzie za kilka dni polowanie zbiorowe na którym kilka dzików dostanie po kuli i jeszcze „pozyska się zajączka” i ktoś nie dojdzie rannej łani – już się nie mówi tym maluchom. Dla mnie jest to niegodna manipulacja. Dodam przy okazji, że obecność dzieci do lat osiemnastu przy uboju i uśmiercaniu jest przez polskie prawo zakazana. Planujemy wystąpić  do Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dzieci w sprawie obecności dzieci na polowaniach, czyli tam, gdzie zabija się w ich obecności zwierzęta. To jest paląca sprawa.

Co do jednego pozwolę się z Panem nie zgodzić. Pompowanie pieniędzy w media i programy edukacyjne przez środowiska łowieckie było i raczej wciąż nie jest w żaden sposób ukierunkowane. Dostrzegamy je dopiero od kilku lat i doskonale widać, że jest to bezradna odpowiedź na ataki pojawiające się ze strony mediów współpracujących z osobami o pokrewnych do Pańskich poglądach. […]
W historii ludzkości łowiectwo już wypełniło swoją ważną rolę. […] Obecnie w Polsce zjadamy prawie 80 kg a w Stanach 115 kg mięsa rocznie na osobę. W Polsce ludzie zjadają 0,34 kg mięsa dzikich zwierząt na osobę rocznie. Współczesne łowiectwo nie ma żadnego znaczenia dla wyżywienia ludzi, jego znaczenie jest tak małe, że aż pomijalne w bilansie ekonomicznym. […]Tu zresztą pojawia się rażąca niezgodność prawa stanowionego w stosunku do zwierząt hodowlanych i zwierząt ulubieńców. Gdyby ktoś zabijał zwierzęta z tych grup dla rozrywki – poszedłby do więzienia. A gdyby jeszcze zostawiał tyle rannych zwierząt ile zostaje w lesie po polowaniach?  Proszę sobie wyobrazić, że 1/3 krów ucieka z rzeźni z nie do końca podciętymi gardłami i wykrwawia się gdzieś po krzakach… Nikt by tego nie tolerował! A łowiectwo - zabijanie istot dzikich - jest tolerowane, ponieważ ludzie mają obraz polowań taki, jaki myśliwi chcą przedstawić. […]

Nie zgodzę się z tą opinią. Puchalski nie obnosił się ze swoją łowiecką pasją, to prawda, ale nie ukrywał jej. Nakręcił nawet na ten temat film. Michał Sumiński wprost opowiadał w „Zwierzyńcu” o wielu polowaniach. Obaj jednak pozostali w naszych głowach jako piewcy dzikiej przyrody. Nie oszukujmy się – dzikiej przyrody, w której zabijanie i śmierć są codziennością. Czy występując przeciwko polowaniom nie występujecie aby przeciwko naturalnym procesom? Czy rzeźnie, do których tak chętnie się Pan odwołuje, nie są szczególnym przykładem ludzkiego wynaturzenia? Tam ginie 100% zwierząt, w czasie polowania dzikie zwierzę ma znacznie większe szanse przeżycia.  

Czy da się „rozbudzić miłość do przyrody” z karabinem w ręku i nożem do patroszenia w kieszeni? Co do Michała Sumińskiego, to jedna z wolontariuszek nadesłała ostatnio email, który zawierał taki fragment: "Skrajny przykład hipokryzji – z mojego dzieciństwa – to postać legendy TV – „dobrotliwego” pana Sumińskiego z sumiastymi wąsami ze Zwierzyńca, który teoretycznie zaszczepiał u dzieci pasję do bezkrwawych polowań z lornetką, co nie przeszkadzało mu jeździć w tym samym czasie na egzotyczne safari do Afryki z... ostrą amunicją, czy np. na Syberię strzelać razem z PZPR-owskimi kacykami, dygnitarzami partyjnymi do oszalałych ze strachu zwierząt ze... śmigłowca Mi-8. Dom miał wypełniony od listwy przypodłogowej do sufitu trofeami zamordowanych osobiście zwierząt."
Uzbrojone w doskonałą broń i przyrządy optyczne współczesne myślistwo jest procesem nienaturalnym. Można by popatrzeć na polowanie i funkcje jakie spełniało w zamierzchłych czasach, jako mniej więcej naturalny stan. Ludzie zabijali zwierzęta by mieć co jeść, by przeżyć. Taka jest zasada: jesteś głodny – masz prawo jeść. Czy współcześnie jesteśmy głodni? Czy mamy za mało mięsa? […]

Używa Pan czasem określenia „przemoc wobec procesów naturalnych”. Co ma Pan na myśli?

Niezłym przykładem tego typu przemocy wobec naturalnych procesów w przyrodzie są szczepienia lisów. Wielkość populacji lisów bardzo się zwiększyła. Odebraliśmy temu gatunkowi naturalną przyczynę śmierci, robiąc to wyłącznie z obawy o zdrowie ludzi. Zresztą, z obawy nad wyraz mocno przesadzonej. I wpadliśmy w pułapkę szczepień: liczba lisów rośnie i nie wiemy co by się stało, gdyby teraz zaprzestać prewencyjnych szczepień. Przy tej ilości lisów strach spróbować, jak wtedy byłoby ze wścieklizną. Jesteśmy w impasie. Przy tym wszystkim można się tylko domyślać, że twórcy idei szczepień lisów i producenci szczepionek ekonomicznie mają się dobrze. Popyt rośnie wraz z liczbą lisów.

[…]Zresztą, oprócz zabijania ptaków, patologii które degenerują myślistwo od wewnątrz, jest więcej.

Na przykład?

Polowanie na nęciskach, w ogóle polowanie z ambon kojarzące się jakoś ze skrytobójstwem, polowania zbiorowe tak głęboko naruszające ekosystem, zabijanie samców w czasie godów i trofeistyka, wspomniane polowania na ptaki, w tym polowania na hodowlane bażanty i kuropatwy, które dla mnie są zwykłym morderstwem, ale również dokarmianie zwierząt. Przecież w lesie przez miliony lat nie było takiej karmy, jaką w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat dożywiane są zwierzęta. To jest nienaturalne i źle służy przyrodzie. W Niemczech jest zakaz dokarmiania zwierząt płodami rolnymi. Zresztą sam prof. Jezierski na łamach BŁ 8/2009 podsumowując jeden ze swoich tekstów stwierdził, że „nie należy się łudzić: dokarmianie nie ma wpływu na przeżywalność zwierząt”. Jasno sformułował również taki wniosek: „Z punktu widzenia całości produkcji rolnej żerowanie zwierzyny na płodach i plonach tej produkcji nie ma żadnego praktycznego znaczenia dla efektów gospodarki rolnej. Dotyczy to wymiaru towarowego jak i szczególnie wymiaru finansowego”. Czas przestać wymachiwać sztandarem z napisem „szkody i dokarmianie”. Podejście do szkód w rolnictwie powinno przejść gruntowną przemianę. Wciąż nie ma twórczej myśli, jak mądrze ograniczyć dostęp zwierząt do upraw rolnych. Jak poradzić sobie z uprawami leśnymi bez grodzeń? Wielkie dokarmianie, głównie na nęciskach(!) i swobodny dostęp do  upraw rolnych przekłada się na wzrost liczebności gatunków z listy zwierząt łownych. I jest co zabijać, a o to przecież w łowiectwie głównie chodzi. Kto z myśliwych twierdzi inaczej – niech idzie do lasu bez karabinu.

Myśli Pan, że realne jest zrezygnowanie z łowiectwa lub taka jego zmiana, by zniknęły wymienione wyżej kwestie?

Zawsze na styku zwierzęta – ludzie dochodzić będzie do konfliktów jakichś interesów. Ale zachowajmy proporcje, popatrzmy na to, jak wyglądają straty po naszej ludzkiej stronie a jak po tamtej, zwierzęcej. Za zjedzenie kartofla na polu – kula w łeb!  Z mojego punktu widzenia, pojawiają się tu też wielkie straty po stronie ludzkiej. Jakże to trudny dla człowieka los i jego skutki: wciąż i wciąż zabijać. Uśmiercanie to skrajna przemoc której się dopuszczamy. Nie musi być jej aż tyle. Jako ludzie jesteśmy niesłychanie inteligentni, zmyślni, twórczy. Szukajmy innych dróg.


Dziękuję za rozmowę.
   

Cała rozmowa ukazała się w miesięczniku „Brać Łowiecka” nr 6 i nr7 br.

12 komentarzy:

  1. Poza udostepnieniem lam prasy mysliwskiej Zenonowi istnieje tez incjatywa majaca na celu uczczenie Jego zaslug w formie podniesienia Go na piedestal jako nowego patrona polskich mysliwych. oprócz struktury biografii zblizonej do scenariusza legend Sw. Huberta/Sw. Eustachego z centralnym elementem w postaci nawrocenia sie na Prawdziwa Wiare Zenon dysponuje szeregiem przymiotow, ktore czynia Jego postac ze wszech miar interesujaca alternatywa dla dotyczasowych patronow polskich mysliwych.
    W tej chwili ta idea znajduje stosunkowo niewielkie poparcie wsrod
    ponad 100 000 polskich mysliwych. Scislej mowiac mowiac reprezenuje
    ja do tej pory dwoch. Ale perspektywicznie - kto wie ?

    W tym miejscu apel do kregow ekologicznych o mozliwie szerokie
    poparcie dla powyzszej inicjatywy , chocby ze wzgledu na mozliwa role jako postaci integrujacej oba srodowiska.

    Podstawy, zalozenia i ogolna koncepcja patronatu Zenona zostaly
    opublikowane tutaj:

    http://bucewzielonych.blogspot.de/2013/12/o-swietych-na-swieta-w-swiontecznym.html

    i tutaj

    http://bucewzielonych.blogspot.de/search?updated-min=2013-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2014-01-01T00:00:00-08:00&max-results=21

    oraz tutaj tez:

    http://bucewzielonych.blogspot.de/2014/01/swietego-naszego-powszedniego.html

    Jeszcze raz apelujac o poparcie i wsparcie finansowe dla Ruchu
    ZENON FOR PATRON !

    z powazaniem
    Daniel A. Kaluzycki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "bucewzielonych" też są do poczytania w lipcowej Braci Łowieckiej, w tekście tłumaczącym, że zabijanie jest po prostu przyjemnością. Trudno z tym dyskutować komuś, komu przyjemności nie sprawia; podobnie jak "bucomwzielonych" trudno dyskutować ze słowami Kruczyńskiego inaczej niż szydząc. Różnimy się estetyką zasadniczo i poczuciem humoru też. Zacytujmy więc filozofów (za książką Marcina Fabjańskiego "Zaufaj życiu" (nie zabijaniu !): "Człowiek pospolity utracił kontakt ze światem i postrzega świat nie jako świat, lecz jako środek służący do zaspokojenia jego pragnień" - Pierre Hadot i "Każdy taką przedstawia wartość, jaką mają przedmioty jego starań" - Marek Aureliusz. A na koniec Epiktet: "Kiedy własną duszę oddajesz pod władzę pierwszego lepszego, tak i dusza ta wpada w niepokój i zamęt, kiedy on z ciebie szydzi, to czyż nie powinieneś się wstydzić z tego powodu?" Szyderstwo to przecież choroba duszy, nie ciała. Nie możemy się złościć na chorych, a i czasu szkoda na to.

      Usuń
    2. Proszę odpowiedzieć na pytanie. Jak powstrzymać rosnącą ilość dzików, jeleni, saren....?

      Usuń
    3. Czy naprawdę wierzysz, że dziki, jelenie i sarny będą się rozmnażały bez końca aż zjedzą wszystko? (a dzików jest moc ale przecież nie dlatego, że jest za mało myśliwych)

      Usuń
    4. Odpowiedź pytaniem na pytanie. Może warto merytorycznie prowadzić dialog.

      Usuń
    5. Odpowiem merytorycznie słowami Zenona: Zaprzestać dokarmiania zwierząt, które rozregulowało ich biologię i wyprowadziło z lasu. Myśliwym nikt nie zakazał strzelać do dzików a jednak jest dzików pełno. Jak rozwiązywać konflikt człowieka z dzikimi zwierzętami chciałabym, żeby odpowiedział jednak więcej Zenon, bo to ciekawy temat.

      Usuń
    6. Srednia wydajnosc kukurydzy w Polsce to ok. 7,5 tona ziarna z hektara. Przy stratach podczas zbiorow rzedu 3-5 % na kazdym hektarze czyli powierzchni 100 x 100 metrow zostaje od 225 do 375 kilogramow wysokowartosciowej karmy. Dostepnej przez caly okres zimy az po pozna wiosne. Kukurydza sie nie rozklada i nie kielkuje jak ziarna innych zboz, nie gnije tak predko jak okopowe. Tym, co pozostaje na JEDNYM kilometrze kwadratowym pol gdzie uprawiano kukrydze - dosc obojetnie czy na ziarno, czy kiszonke blub
      biomase, wyzywi sie swobodnie przez okres waskiego gardla zimowego czyli w naszych warunkach okolo 100 dni -
      swobodnie kilkadziesiat jesli nie wiecej dzikow. A niektore z nich przybiora na wadze.....

      Ile hektarow kukurydzy uprawia sie w Polsce ?

      Jak rozwiazac konflikt czlowieka z dzikimi zwierzetami ?
      Bardzo prosto. Wyeliminowac calkowicie albo tego pierwszego albo to drugie.

      Albo pogodzic sie z tym, ze ten konflikt jest nieodzownym elementem relacji ludzko - dzikozwierzecych i nieistotnym jest jego sama jego potencjalna obecnosc czy zaistnienie,
      lecz wylacznie skala.

      Natomiast Pan Zenon moglby sie w tej chwili zajac uswiadamianiem rolnikow na Podlasiu protestujacych pod haslem " Zabic dzika nie rolnika".

      Inicjatorzy tej akcji z pewnoscia podatni sa na dzialania edukacyjne na temat tego, ze zabijanie
      zwierzat jest nieetyczne i amoralne.

      Jesli Pan Zenon sie zgodzi wystapic na ktorejs wsi przed gremium zlozonym wylacznie z protestujacych rolnikow i wyglosic odczyt o nagannosci zabijania zwierzat lownych,
      z checia podejmiemy sie zorganizowania takiego
      spotkania.

      Sytuacja gdzie pod adresem niewinnych zwierzat na Podlasiu
      fomulowane sa przez zwyklych (niepolujacych !!!!!) ludzi smiertelne grozby wymaga dzialan. Z pewnoscia autorytet Pana Zenona Kruczynskiego moglby ocalic zycie wielu zwierzetom z Podlasia.

      pozdr
      Daniel A.K.

      Usuń
  2. „Bucewzielonych” w pewien sposób mi się podobają. Odbieram blog jako trochę autoironiczny, bywa szyderczy i kabaretowy, często inteligentny, raczej nie przekracza dobrego smaku, nierzadko jest kompetentny. Niezły graficznie. Przeszkadza mi i odejmuje mu wartości trochę prostacka maniera pisania celowych, a przy tym niesmacznych błędów językowych. Razi bezrefleksyjność na temat dookoła którego to wszystko się kręci, czyli zabijania, ale można to zrozumieć patrząc na sytuację, w jakiej znajdują się autorzy/autor bloga. Jak to ktoś napisał: „Jak chcesz komuś pokazać prawdę, przyprowadź konia, aby miał na czym szybciej uciekać”. Odnoszę wrażenie, że ten blog może być niezłym wierzchowcem.
    Zenon Kruczyński

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buce uważają, że realizm to "równaj do średniaków, bo twój wybór to złudna naiwność". Podejrzewam jednak, że dziś już więcej osób stoi z boku niż mamy myśliwych. W Europie, bo i Zenon, i buce mieszkają w Europie. Chyba, że buce chcą się wynieść do Afryki.

      Usuń
    2. Slowo "chonoru" ze to juz ostatni wpis na tym blogu i w tym temacie bo P. Korbel nie zakladal go na pewno jako platformy dla jakichs bucowwzielonych, ktorych osobiscie uwaza za chorych.

      Twoje podejrzenia Anonimie z 15:03 sa faktem. W Europie, w naszych szerokosciach przewazajaca czesc spoleczenstw "stoi" z boku. Nie interesuje sie ani lowiectwem, ani antylowiectwem, nie posiada wiedzy na sam temat, niespecjalnie chce ani nie musi jej posiadac.
      Niezaleznie detali dotyczach relacji poszczegolnych srodowisk z problematyka polowan i lokalnych uwarunkowan.
      /tutaj da sie przytoczyc szerg zrodel z zakresu socjologii
      ochrony przyrody/

      Realizm polega na przyjeciu do wiadomosci powyzszego faktu oraz umiejetnosci interpretacji wypowiedzi Pana Zenona Kruczynskiego, cytowanych powyzej - jak np. "watku holenderskiego" :

      "W 1999 roku rozporządzeniem wprowadzono w Holandii zakaz polowania na ptactwo wodne. Natomiast w roku 2013 w Holandii został złożony projekt ustawy likwidującej łowiectwo w tym kraju. Przeciwnicy łowiectwa w Holandii nie chcą tolerować sytuacji, w której ktokolwiek czerpie przyjemność z zabijania zwierząt."

      W zestawieniu z faktami:

      "http://www.rp-online.de/nrw/staedte/kleve/hollaender-wollen-30000-gaense-abschiessen-aid-1.4282060"

      W prowincji Geldern ma zostac w tym roku odstrzelonych
      30 000 dzikich gesi. Na terenie rownym mniej wiecej jednemu
      naszemu wojewodztwu zabitych ma byc - z dwururek, jak najbardziej - 2-3 razy wiecej tych ptakow niz w calej Polsce.
      Przez tamtejszch bucow w zielonych kapelusikach z piorkami .....no bo przez kogo ?. Czy owi beda odczuwac przyjemnosc czy nieprzyjemnosc ? - nie wiadomo.
      W perspektywie 6 letniej - zgodnie z zakazem polowan na
      ptacwo wodne - nie upoluje sie w tej prowicji , lecz wyeliminuje przy pomocy srutu i prochu 90 000 tych ptakow.
      (tyle sie planuje, choc (prawie) wszyscy wiedza, ze to jest z roznych wzgledow nierealistyczne i najprawdopodobniej wysoce kontraproduktywne).

      Ale najwaznieszym jest, iz polowania na ptaki nie ma w Holandii i wszyscy sa szczesliwi. Z Panen Zenonem na czele. Jak widac.

      W kwestii interpretacji mozna miec wlasne zdanie, choc niekoniecznie. "Bucewzielonych" preferuja
      przy ocenie powyzszego (i podobnych) raczej uzycie wlasnych szarych komorek. Wszystkich dwoch.

      Bron Boze nie namawiajac nikogo do nasladownictwa.

      Serdecznie pozdrawiajac.
      http://bucewzielonych.blogspot.de/2013/06/dlaczego-buce-w-zielonych-kapelusikach_16.html

      Wiencej siem (na razie) nie powtorzy.....





      Usuń
  3. A ja chętnie bym chętnie poprosił o namiar na jakieś KŁ w Puszczy Białowieskiej, które sprzedaje odstrzały nie po cenach dewizowych.

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚWIETNY MATERIAŁ , W CAŁOŚCI. DZIĘKUJĘ ! MOJA ODPOWIEDŹ - JAK DŁUGO "LENIN BĘDZIE ŻYWY" W TYM PIĘKNYM KRAJU POLSKĄ ZWANYM, TAK DŁUGO BEZBRONNE ISTOTY, (LUDZIE, ZWIERZYNA - NATURA, BĘDZIE MORDOWANA). KASA. ZYSK, SPLENDOR Z PIÓRKIEM...

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.