Strony

3 października 2011

Puszcza dla wybranych?

Jak informuje Pracownia na rzecz Wszystkich Istot nadleśnictwa puszczańskie wprowadziły zakaz poruszania się po Puszczy w miejscach, gdzie organizuje się polowania, w godzinach rannych (5 - 8) i wieczornych (17 - 20) od 23 września do 15 października. Jeden z członków stowarzyszenia został poinformowany przez straż graniczną, że nie może wejść wieczorem do lasu, gdzie wybrał się prowadząc badania nad porostami, gdyż obowiązuje powyższy zakaz. Jak czytamy w ogłoszeniu chodzi o bezpieczeństwo oraz o nie przeszkadzanie w realizacji gospodarki łowieckiej. Można przypuszczać, że jest to reakcja na monitorowanie myśliwych przez aktywistów.

64 komentarze:

  1. SKANDAL!!! I najlepszy dowód na to, że Lasy Państwowe postrzegają się jako stojące ponad prawem państwo w państwie. Mam nadzieję, że cała sprawa skończy się w sądzie. Choć jak widać jeden wyrok stwierdzający, że las to dobro wspólne a nie poligon służący wyłącznie zabawie w Wielkich Białych Myśliwych nie wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. No po prostu nóż w kieszeni się otwiera. Leśnicy i myśliwi traktują Puszcze Białowieską jak swoją własność. Czyli w nocy w puszczy myśliwi mogą strzelać do czego chcą bez nadzoru? Mogą padać rysie, wilki, żubry i nikt nie będzie w stanie nawet skontrolować myśliwych? pełna samowolka?
    Kiedyś była to własność króli, teraz jest pospólstwa. Trzeba zawiadomić media (najlepiej TV) bo to niedopuszczalne!
    CF

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten zakaz to łamanie praw obywatelskich i nadaje się do postawienia nadleśniczego pod sąd

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodajmy do tego informację, że myśliwi, jako jedyni, mogą posiadać broń krótką bez zezwolenia, badań psychologicznych itp. Strzelać do psów, kotów bez najmniejszych konsekwencji, poruszać się samochodami w lesie, tam gdzie zwykły obywatel nie może rowerem wjechać.
    Daje to w sumie obraz kasty uprzywilejowanej, stojącej praktycznie ponad prawem. Może Pracownia albo inny Greenpace zwróci się do Rzecznika Praw Obywatelskich w tych i innych sprawach - bo faworyzowanie myśliwych w stosunku do innych obywateli względem prawa jest rażące.

    OdpowiedzUsuń
  5. "zadania gospodarcze w zakresie ochrony lasu" znacznie lepiej brzmi niż krwawy sport dla impotentów :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowni Państwo,

    zakaz nie został wprowadzony, a reprodukowana ulotka, była elementem konsultacji między różnymi służbami odpowiedzialnymi za m.in. bezpieczeństwo osób poruszających się po lasach. Ostatecznie zamiaru nie wdrożono, nie oznakowano lasu i nie skorzystano z tych "ulotek". Jeśli posłużył się ktoś takim projektem - to zrobił to bezprawnie i bez wiedzy pp. Nadleśniczych w LKP Puszcza Białowieska.

    Andrzej Antczak

    OdpowiedzUsuń
  7. Skandaliczna sprawa. Obszar który jest własnościę wszystkich obywateli nagle staje sie miejscem gdzie tylko wybrana grupa urządza swoje harce.
    Znam Puszczę dzięki własnym podróżom i opowieściom znajomych. Prawie wszyscy oni są zdania, że Puszcza zbyt często jest folwarkiem myśliwych. Głos tych ludzi - przyrodników, miłośników przyrody, grzybiarze, ludzi różnych profesji jest tak na prawdę jeden - rykowiska w Puszczy nie moga zakłócać panowie z flintami strzelający gdzie popadnie.
    Miłośnik przyrody z południa Polski

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakaz nie został wprowadzony - jak wyjaśnia p. Andrzej Antczak (dziękujemy za wyjaśnienie!). I dobrze. Chociaż dziwi "papier" z pieczątkami i podpisami w rękach funkcjonariusza Straży Granicznej. Niemniej jednak do incydentu doszło, Lasy zaangażowały do działań Straż Graniczną, pracownik straży granicznej zatrzymał i nie wpuścił do lasu człowieka, powołując się na "ogłoszenie" i pokazując mu odpowiedni papier, nawet do sfotografowania! Na nadesłanej fotografii (tutaj daliśmy tylko kadr) widać podpisy i pieczątki nadleśnictw puszczańskich.
    Nic dziwnego, że poruszyło to innych niż myśliwi obywateli, którzy nie chcą się czuć obywatelami gorszej kategorii niż myśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cecilia Cacciatori3 października 2011 19:04

    Jeśli "reprodukowana ulotka była elementem konsultacji miedzy różnymi służbami odpowiedzialnymi za m.in. bezpieczeństwo osób poruszających się po lasach", kto miał taką "samodzielną" iniciatywę podpisania tej ulotki i dlaczego, jeśli nie planowano nie wprowadzić takiej dyspozycji to ją podpisano? To niesamowite, jak łatwo i szybko dokonuje się nadużycia wobec obywateli w imię interesów kasty, i jak potem nikt nie jest za to odpowiedzialny. Zawsze to błąd...kogoś innego. Ale to juz znana historia: wcześniej Romek, teraz, jaki zbieg okolicznoci, członek Pracowni... Delikatnie mówiąc, ludzie mają dosyć tego. Obywatele, którzy chodzą po lesie NICZEGO NIE POWINNI BAĆ SIĘ. I tyle. Nie powinni obawiać zostać zastrzeleni "PRZEZ PRZYPADEK" dlatego że myśliwi muszą bawić się z brońmi a LP muszą na tym zarobić.

    Panie Andrzej Antczak, ulotki takie LP powinny przygotować dla myśliwych i przypominać IM to, że - jak wasi ukochani ideolodzy świetnie nauczają nam wszystkim: "W przestrzeni przyrodniczej Puszczy Białowieskiej, oprócz ptaków, gatunków rzadkich roślin i owadów, jest jeszcze CZŁOWIEK!".

    OdpowiedzUsuń
  10. Cecilia Cacciatori dobrze powiedziane, aż strach wejść do puszczy bo człowiek może zostać potraktowany ołowiem. To patologia przypominająca stan wojny, która uniemożliwia spokojne spacerowanie np. wieczorami po lesie.

    OdpowiedzUsuń
  11. To państwo jest chore.
    Nie może być tak żeby ktoś bawił się ludźmi jakimś świstkiem papieru który jeżeli nic nie zmienia to wprowadza zamieszanie. Ktoś , kto pod nim się podpisał powinien za to beknąć ale nie beknie bo to państwo jest chore.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pani Cecyli - proszę wskazać mi te nadużycia wobec obywateli. Bo wg mnie nadużyciem też można byłoby nazwać kampanię wznieconą przez Pracownię na rzecz Wszystkich Istot. I to kampanię nawołującą do świadomego narażania ludzi na narażanie zdrowia i życia. Nikt nie musi się niczego bać - chyba, że posłucha nieodpowiedzialnych nawoływań do chodzenia po lesie w sposób urągający wszelkim zasadom bezpieczeństwa. Nadleśnictwa przygotowywały się do sytuacji kryzysowej i konsultowały sposób działania. Każda instytucja, organizacja ma taki obowiązek.
    Zapomina Pani jednak o tym, że Puszcza do naszych czasów dotrwała w takim stanie jaki mamy m.in. dzięki temu, że była wyłącznym dla królów i carów Rosji miejscem polowań. W okresie międzywojennym była leśną rezydencją Prezydentów RP - w której gościły osobistości właśnie na polowaniach. Stąd zapewne mieszkańcy Puszczy i okolic byli i są obyci z obyczajem i kalendarzem polowań i doskonale wiedzą, co, gdzie, kiedy i jak. I dzięki temu nie dochodziło do tragedii. Kiedy jednak osoby emocjonalnie podchodzące do kwestii polowań nawołują do akcji mogących doprowadzić do tragedii zarządca terenu jest zobowiązany do podjęcia działań zapobiegawczych. Sytuacja kryzysowa wymaga dość szybkich działań, przygotowania alternatywnych narządzi. Ostatecznie jednak wykluczono akcję zamknięcia lasu (choć prawo dopuszcza takie kroki). Poprzestano na informacji o zagrożeniach (np. na stronie Internetowej RDLP w Białymstoku), poinstruowano służby mundurowe o potrzebie udzielania informacji i instruktażu osób poruszających się po lesie.
    Niech mi Pani wierzy, że myśliwi nie "bawią się" bronią w lesie, a Lasy Państwowe jako instytucja prowadząca zarząd i gospodarkę mieniem Skarbu Państwa i odpowiedzialna za wykonywanie zadań nałożonych ustawami nie jest wyłącznie organizacją charytatywną i jeśli jest możliwość generowania przychodów, to ma taki ustawowy obowiązek - ze wszystkimi tego konsekwencjami (łącznie z płaceniem odszkodowań za nie wywiązanie się z umów i kontraktów - bez względu na ich przyczyny).
    A tak na marginesie mam do Pani pytanie - jak Pani wyobraża sobie zachowanie równowagi między podażą pokarmu dla roślinożerców i samymi roślinożercami, uwzględniając w tym żubra - przy zachowaniu zasad gospodarowania dużymi roślinożercami zaproponowanymi w zadaniach ochronnych BPN na rok 2012 (patrz strona Internetowa BPN) i w planie ochrony BPN, który czeka na akceptację Ministra Środowiska? Pamiętając zarazem o tym, że dokarmianie przez człowieka nie jest naturalnym elementem w biocenozie, podobnie jak utrzymywanie sztucznych polan! I by Pani ułatwić dodam, że Polska ustanowiła w Puszczy Ostoję Natura 2000 PLC200004, w której zadaniem człowieka jest niepogarszanie siedlisk gatunkom związanym z terenami otwartymi - często uzależnionymi od działalności człowieka (intryguje mnie w tym momencie ile było w Puszczy ok. 1000 lat temu trzmielojadów, gadożerów, przeplatek, orlików, lelków i innych gatunków, które trzeba teraz aktywnie protegować - bo wtedy Puszcza z pewnością była naturalna ze znacznym udziałem lasów pierwotnych; bo tych ostatnich w Puszczy już NIE MA).
    I tak oto od polowań doszliśmy do kwestii zasadniczej - jak zarządzać Puszczą, by "wilk był syty i owca cała" - czyli by "zjeść ciastko i mieć ciastko".

    Andrzej Antczak

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Cecylio, przepraszam za literówkę w imieniu, i kilka kolejnych w tekście.
    Andrzej Antczak

    OdpowiedzUsuń
  14. Wątpię że ten zysk z polowań jest warty czegoś, więcej Skarb Państwa by zaoszczędzili gdyby dopilnował bardziej dokarmiania zwierzyny płowej i dzików przez leśnych a nie zwierzyna pada z głodu a tuczniki i krowy u teściów, na strawie przeznaczonej dzikim zwierzętom się pasą

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak zwykle hipokryzja do kwadratu.

    A to że oddziały O.O. Hwoźna Parku Narodowego są otwarte tylko dla grzybiarzy a obserwatorom ptaków wchodzić nie wolno, jakoś "pracowni" nie przeszkadza. Nie słyszałem, żeby były w tej sprawie jakieś odwołania. A problem jest istotny, pisałem już rok temu

    http://parkwatch.blog.pl/z-kozikiem-moesz-wej-z-lornetk-nie,15103710,n

    M.Z.

    OdpowiedzUsuń
  16. I jeszcze a propos Parku Narodowego - z pobieżnej korespondencji z A. Wajrakiem na facebooku dowiedziałem się ciekawej rzeczy - w związku z tym że od 1. stycznia Parki Narodowe są samodzielnymi osobami prawnymi prowadzącymi działalność gospodarczą, zarabiając na swoje utrzymanie, BPN ma podobno "kosić konkurencję" w turystyce, lokalne firmy obawiają się op swój los. Może autor bloga coś dopowie? Mocno przeczyłoby to frazesom ochroniarzy. Park - monopolista, który zabiera miejsca pracy zamiast je generować - co ta bestia.

    M.Z.

    OdpowiedzUsuń
  17. Do Pana Antczaka
    Zakaz został wprowadzony o czym powiadomiła mnie Straż Graniczna, świadczy o tym również fakt egzekwowania zakazu oraz podpisy nadleśniczych. Czy chce nam Pan wmówić, że Straż Graniczna podrobiła podpisy, wprowadzała ludzi w błąd i działała bezprawnie? Pisze Pan, że nie skorzystano z ulotek z zakazem – rozumiem, że w żenujący sposób pokrętnie próbuje Pan wybrnąć z niezręcznej sytuacji, ale niestety z ulotek skorzystano, czego dowodem jest zatrzymanie mnie i powyższa fotografia. Do egzekwowania zakazu namówili Strażników leśnicy, co potwierdza na łamach Gazety rzecznik Straży Granicznej. Wprowadzony zakaz jest natomiast bezprawny, bo nie dotyczy żadnej z sytuacji wymienionych w art. 26 ustawy o lasach, która wyszczególnia okoliczności w których dopuszcza się wprowadzenie zakazu wstępu do lasu. Proszę zapoznać się z artykułem 26 uol – nie ma tam nic nt regulacji pogłowia zwierzyny. Nie zdziwiłbym się gdyby to była kolejna, Pańska udana inicjatywa. Jest Pan z ramienia RDLP odpowiedzialny za LKP Puszczę Białowieską i zdarza się Panu prosić o wykonywanie czynności, które nie mają umocowania w przepisach. Ktoś wpakował na minę Straż Graniczną i nadleśniczych, a teraz próbuje zaczarować rzeczywistość …
    Adam Bohdan

    OdpowiedzUsuń
  18. Panu AA zdaje się iż jest wszechwładnym sekretarzem POP- nie te czasy Panie, nie te czasy- choć niektórzy ludzie u steru- ci sami niestety

    OdpowiedzUsuń
  19. Polecam artykuł w Gazecie Wyborczej - dokładnie opisuje o co poszło:
    http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35241,10402951,Mysliwi_zamykaja_Puszcze_Bialowieska_.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Medek ma nadzieje ze ktoś za to oberwie, naiwniak

    OdpowiedzUsuń
  21. Polecam ten artykuł, panowie lesnicy - pobudka, czas wyluzować - las przecież jest podobno dla ludzi! Ale wam chyba chodzi żeby był tylko dla niektórych ludzi... bo przeciez nawet nie dla zwierząt do których niektórzy strzelają.
    LF

    OdpowiedzUsuń
  22. Leśnicy uważają się za nad-ludzi,
    Sorbonę w Olecku albo Hajnówce taki skończył i już sodówka uderza do pustej makówki

    OdpowiedzUsuń
  23. Wychodzi na to, że "Las jest dla ludzi" i dla przyrodników ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. ... Medek ma nadzieje ze ktoś za to oberwie, naiwniak ...

    W każdej, innej instytucji by oberwał.
    Na Podlasiu za podobne numery Antczak awansował z Nadleśnictwa Białowieża do RDLP Białystok.
    W tej dyrekcji niestety jest inaczej, tu chamstwo nobilituje

    OdpowiedzUsuń
  25. chamstwo nobilituje raczej na całym obszarze naszego kraju

    OdpowiedzUsuń
  26. Proszę - możemy tu polemizować - dzięki temu jest dyskusja, ale nie ma powodu sobie ubliżać. Epitety nie służą argumentom i chociaż to blog, będziemy takie komentarze usuwać, podobnie jak argumenty ad personam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Przemek Chylarecki3 października 2011 23:58

    Panie Andrzeju, jeśli chce Pan powiedzieć, że kwit zaopatrzony w pieczątki i podpisy oraz wciśnięty do (skutecznego) egzekwowania innym służbom - to konsultacje, to ja doradzę lasom państwowym, by 'konsultowały' swoje pomysły w bardziej profesjonalny sposób.
    pozdrawiam,
    przemek chylarecki

    OdpowiedzUsuń
  28. pieczątek tam nie widać tylko podpis,a tak w ogóle to kopia jakaś chyba jest

    OdpowiedzUsuń
  29. kopia? a może falsyfikat? Prowokacja? Trzeba by grafologa, żeby podpisy nadleśniczych sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Cecilia Cacciatori4 października 2011 01:08

    Panie Andrzej Antczak,

    niech Pan nie martwi się...ja wcale nie dbam o sprawach formy. Takich rzeczy nawet nie zauważam. Ale dziękuję za pomysł.

    Pan mnie zapyta: gdzie jest nadużycie? Zatrzymanie osoby, która chodzi po lesie, stwierdzając, zupełnie bezprawnie(jak Pan sam podkreślił), że nie wolno wejść do lasu z powodu niebezpieczeństwa (=dlatego że myśliwi strzelają i mogliby zabic kogoś przez przepadek) czyli zabierając ludziom prawo wykorzystywania pewnego dobra, i zagwarantując to prawo wyłącznie do garstki osób, która z takiego powodu zostaje kastą uprzywjlejowanych, których maksymalna rozrywka to zabjianie...to NAZYWA SIĘ NADUŻYCIEM.
    To jest dokałdnie tak jakby zakazało się wejscie do restauracji rodzinie z dziećmi albo kobietom w ciaży dlatego, że w tym lokalu "pewne klienty" palą papierosy. Czyli zakazać wejście dla ludzi, którzy tylko chcielby zjesć w tym lokalu - co byłoby dla niego naturalnym przeznaczeniem - aby bronić prawo palaczy. Gdy palenie już powinno zostać zauważone jako poważna szkoda dla innych wówczas przebywających.

    Druga sprawa, którą Pan przytoczył:
    Panie Andrzej, fakt że "dzięki" perwersyinym rozrywkom królów i carów zachowano Puszczę nic nie zdejmuję od okrucienstwa polowania jako sportu. W przeszłości, aby budować takie cudowny arcydzieła jak piramidy wyzyskano pracę niewolników, którzy podczas budowania tych zabytków byli wychłostani i umierali z wysiłków i myślę, że nikt nie miałby odwagi mówić że niewola w końcu nie była taka zła dlatego że "dzięki" niej możemy podziwiać piramidy, prawda?

    O ostatnej sprawie, dotyczącej żubrów i innych roślinożerców...
    "dokarmianie przez człowieka nie jest naturalnym elementem w biocenozie, podobnie jak utrzymywanie sztucznych polan". Wreście zgadzam się z Panem. Ale tymczasem, Panie Andrzej, bardzo mnie oburza stwierdzenie że trzeba kontrolować i ograniczyć populację żubrów, ponieważ żubry powodują uszkodzenia dzrewom, szczególnie zimą, i to pociągałoby za sobą straty ekonomiczne. Trzeba wyjaśnić: czego i kogo bronimy, żubrów czy interesów LP?
    Mówię jeszcze raz, że po prostu potrzebujemy trochę uczciwości.
    Jeśli celem naszej działalności jest zachowanie albo polepszenie stanu żubrów, jako chroniony gatunek oraz gatunek zapisany w liście Natury 2000, nie można argumentować, że trzeba ograniczyć liczebność populacji do 450 osobników, na podstawie żadnego wyczerpującego badania w tym temacie przez fachowców...I mówic, że to dla samego dobra żubrów! Przecież mamy jeszcze mózg i, mam nadzieję, rozum! Aby chronić gatunek trzeba go ograniczyć!?? To nowość! A usprawiedliwieniem dla tego byłoby to, że za dużo żubrów przeszkadza innym roślinożercom, kiedy te - w przeciwieństwie do żubrów - (i ja osobicie dodam NIESTETY) nawet nie są pod ochroną i kiedy właśnie teraz wszędzie na polach dookoła myśliwi strzelają do takich roślinożerców? Tak rozumujac mam więc propozycję: dlaczego nie zaczniemy z ograniczeniem też populacji myśłiwych, najniebezpieczniejszych szkodników dla roślinożerców?

    OdpowiedzUsuń
  31. Próbuję odpowiedzieć na pytania i polemizować w niektórymi stwierdzeniami, ale portal nie przyjmuje mojego tekstu.
    Wzywam, więc jedynie anonima, któremu na wątrobie leży moja przeszłość do spotkania się ze mną w oczy - nawet ze świadkami. Z tekstów widzę, że doskonale mnie zna i wie gdzie pracuję i mieszkam. Z przyjemnością porozmawiam o moich i jego zasługach. A może sam by się swoimi dokonaniami pochwalił

    Andrzej Antczak

    Andrzej Antczak

    OdpowiedzUsuń
  32. I jeszcze jedno.. podnoszenie wrzasku że Lasy zamykają na krótki okres w określonych godzinach.. Park Narodowy jest zamknięty od świtu do zmierzchu przez okrągły rok i jakoś to nikomu nie wadzi. Hipokryzja wam z uszu aż wypływa.

    M.Z.
    parkwatch.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  33. może wreszcie dyktatura ciemniaków, jak mawiał Kisiel, się skończy wreszcie,

    instytucja która wydała to ogłoszenie jest ostatnim już chyba reliktem PRL-u

    OdpowiedzUsuń
  34. może wreszcie dyktatura ciemniaków, jak mawiał Kisiel, się skończy wreszcie,

    instytucja która wydała to ogłoszenie jest ostatnim już chyba reliktem PRL-u

    OdpowiedzUsuń
  35. David Wagoner

    Autor Ornitologii Amerykańskiej Rysuje Ptaka Dziś Wymarłego Gatunku
    (Alexander Wilson, Wilmington N.C., 1809)


    Kiedy szedł rano przez miasto, postrzelony w skrzydło ptak,
    Którego schował pod płaszczem, zaczął płakać jak niemowlę,
    Żałośnie, głośno, dojmująco, tak jak go słyszał
    Polując na niego w lasach, i kobiety
    Znikały w drzwiach, niespokojne, biegnąc do swych maleństw.

    A oberżysta i mężczyźni w gospodzie
    Pytali, czy dziecko mu choruje, i wybuchali śmiechem,
    I rechotali, kiedy odwinął swój łup.
    Swoją dumę i ciężar: dzięcioła białodziobego,
    Tak dużego jak wrona, który piskał i kwilił.

    Na górze, kiedy puścił go w swojej pracowni,
    Ptak umilkł. Przy obiedzie opowiadał,
    Jak to, chcąc rysować ptaki z natury,
    Trzeba je najpierw strzelać, żeby potem
    Mogły być w książkach, żywe na zawsze.

    Zastał później łóżko zasypane tynkiem
    I ptaka uczepionego obok dziury w ścianie,
    Na wylot, aż do zewnętrznej, już rołupanej deski.
    Skąd przeświecało niebo. Kiedy go uwiązał
    Za nogę do stołu, znowu zaczął kwilić.

    I nie przestawał kwilić, jakby w stronę cyprysowych gajów,
    Kiedy artysta rysował i barwił na welinowym papierze
    Jego czerwoną kokardę, szare szpony i sepiowe oczy,
    Skąd biały klin spływał do zraninego skrzydła
    Jak światło w locie i kończył się czernią.

    Rysował i badał przez kilka dni, jadł, spał
    Pod dziki taniec i głośne bębnienie
    Białego dzioba, który nie chciał orzechów ni chrząszczy,
    Kasztanów ani słodkokwaśnych owoców magnolii,
    I tylko kuł dziurę za dziurą w stole, ciął go w palce i kwilił.

    Patrzył na jego koniec, jak mówi, z wielkim żalem.

    Tłum. Czesław Miłosz

    OdpowiedzUsuń
  36. >>Park Narodowy jest zamknięty od świtu do zmierzchu przez okrągły rok i jakoś to nikomu nie wadzi. Hipokryzja wam z uszu aż wypływa.<<
    M.Z. - muzea, w tym Wawel, też są zamknięte, a raczej otwarte, ale do zwiedzania i po zakupieniu biletów, na określonych warunkach i tak samo muzeum przyrody (park narodowy) zwiedza się według regulaminu i za biletami. Dlatego nikomu to nie wadzi. Ale ulic w starym mieście w Krakowie się nie zamyka w porannych i wieczornych godzinach dla wybranej kasty uprzywilejowanych - nie rozumiesz? Bo Lasy widać zrozumiały skoro się wycofały z tego pomysłu.

    OdpowiedzUsuń
  37. "Medek ma nadzieje ze ktoś za to oberwie, naiwniak"

    Pojedzie delegacja do biskupa Dydycza w Drohiczynie, padną na kolana i wszystko zostanie im odpuszczone

    już nie raz to robiono i wszystko gładko przechodziło

    OdpowiedzUsuń
  38. A propos "M.Z. - muzea, w tym Wawel, też są zamknięte, a raczej otwarte, ale do zwiedzania i po zakupieniu biletów, na określonych warunkach"

    Abstrahując od bzdurnej i nieprzystającej argumentacji, przypomnę bo chyba zapomnieliśmy - że naczelnym dążeniem gospodarza tego forum jak i jego akolitów jest zamiana CAŁEJ PUSZCZY w Park Narodowy a zatem "całego Krakowa w Wawel". Z odpowiednio restrykcyjnymi regulaminami przy których zarządzenia Nadleśniczych to pryszcz. Więc o co ten wrzask? Raczej należałoby pochwalić że przynajmniej na tym odcinku - zakazywania wstępu - wprowadzają parkowe reguły.

    OdpowiedzUsuń
  39. przecież jeśli ktoś za to w ogóle beknie, to tylko nadleśniczowie którzy podpisali to głupie ogłoszenie, a nie jakiś tam Pan z RDLP

    OdpowiedzUsuń
  40. Do Pana Adama Bohdana,
    otóż w ustawie jest mowa o ochronie lasu, a elementem ochrony lasu jest regulacja pogłowia zwierzyny. Nadmiar zwierzyny powoduje istotne szkody w lesie. Wielu dyskutantów z tym się nie zgodzi - ale prawo jest takie jakie jest.
    Kto kogo i do czego namawiał to Pan tak w rzeczywistości nie wie. Opiera się Pan na wyrywkowych informacjach.
    A tak na marginesie - może wreszcie raczy Pan odpowiedzieć na maile - bardzo serio traktujące Pana, które Pan otrzymuje leśników?
    Andrzej Antczak

    OdpowiedzUsuń
  41. M.Z. pisze: przypomnę bo chyba zapomnieliśmy - że naczelnym dążeniem gospodarza tego forum jak i jego akolitów jest zamiana CAŁEJ PUSZCZY w Park Narodowy a zatem "całego Krakowa w Wawel". Z odpowiednio restrykcyjnymi regulaminami przy których zarządzenia Nadleśniczych to pryszcz.

    to ja napisze nie tyle jako polemika, bo z takimi prowokacjami to nie warto, ale przy okazji: byłem w weekend w Białowieży - jedyna przyrodnicza trasa w lasach państwowych "Żebra żubra" jest zamknięta! Pojechaliśmy na Hwoźną gdzie za darmo mogliśmy oglądac przyrodę puszczy chociaż w parku narodowym. Od kilku tygodni jest piękna jesień. My przyjechaliśmy z Mazur gdzie też mamy przyrodę, ale spotkałem ludzi z Warszawy i innych miast i narzekali, że gospodarze zapewnili im tylko drogie lokale, bo trasy i w parku i w puszczy są pozamykane!

    OdpowiedzUsuń
  42. Szanowny Anonimie z 16:44. "Żebra Żubra" to nie jedyna trasa przyrodnicza. Jej stan zawdzięczamy poniekąd ochronie przyrody. Znaczna jej część biegnie bowiem przez strefy ochrony wokół gniazda chronionego ptaka i w rezerwacie Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej.
    Ostatni remont tej ścieżki udało się zrobić tylko dzięki temu, że wparł to działanie WWF. Z uwagi na to, że ścieżka w swej najciekawszej części biegnie przez siedliska bagienne prace można wykonywać wyłącznie w okresie najniższych stanów wody, czyli w okresie lęgowym, w którym obowiązuje zakaz wykonywania jakichkolwiek czynności w strefach wokół gniazda.
    Trochę błędne koło, bo przez około 25 lat od jej utworzenia ani turyści, ani doroczne remonty ptakowi nie przeszkadzały. Teraz jest jednak inne prawo.
    Następnym razem polecam skontaktować się z Nadleśnictwami Białowieża, Browsk i Hajnówka - wskażą oni wiele interesujących tras, równie ciekawych jak te w BPN.
    A tak na marginesie - w regulaminie BPN jest zapis, że zwiedzanie terenu Parku w Obrębie Ochronnym Hwoźna w grupach wymaga zaangażowania przewodnika. Co prawda nie określono od ilu osób liczy się grupa, ale to też jest fakt.

    Tak przez skórę podejrzewam lekką "podpuchę" w tym tekście, bo nie wiem jakie trasy "i w parku i w puszczy są pozamykane". Chyba, że chodzi o "Żebra Żubra" (ale tu zarządca ma na uwadze bezpieczeństwo turystów, bądź o takie ogłoszenie:
    "Uwaga! Przewodnicy, Turyści!
    Mając na uwadze bezpieczeństwo osób odwiedzających BPN informujemy, że z dniem 1 lipca 2011 r. odcinek ścieżki turystycznej do Dębu Jagiełły na obszarze ochrony ścisłej Białowieskiego Parku Narodowego (w Obwodzie Ochronnym Sierganowo), z powodu złego stanu technicznego kładki, zostaje zamknięty do odwołania.
    Istnieje możliwość dojścia do Dębu Jagiełły wyłącznie Trybem Mogiłkowskim i Poprzecznym.
    Zezwala się na wejście na kładkę (od Olsiku do Dębu Jagiełły) na obszarze ochrony ścisłej BPN (oddz. 398 w Obwodzie Ochronnym Sierganowo) wyłącznie od Trybu Poprzecznego do końca ścieżki turystycznej, powrót Trybem Poprzecznym do bramy wejściowej.

    Białowieski Park Narodowy
    Białowieża, 30 czerwca 2011 r."

    Andrzej Antczak

    OdpowiedzUsuń
  43. Dlaczego polowania są ważniejsze od ludzi ? Powinien raczej zostać wprowadzony zakaz polowań podczas spaceru jakichś osób, a nie odwrotnie.
    A w takim miejscu jak Puszcza najlepiej całkowity.

    Przy okazji - strona jest popsuta. Nie można zamieszczać komentarzy w Internet Explorerze. Musiałem użyć FireFoxa.

    OdpowiedzUsuń
  44. Gdyby park narodowy był na terenie całej Puszczy, to polowań by nie było...

    OdpowiedzUsuń
  45. "A tak na marginesie - w regulaminie BPN jest zapis, że zwiedzanie terenu Parku w Obrębie Ochronnym Hwoźna w grupach wymaga zaangażowania przewodnika. Co prawda nie określono od ilu osób liczy się grupa, ale to też jest fakt."

    W regulaminach BPN (zamieszczone na stronie, więc ogólnie dostępne) widnieje, iż grupy zorganizowane (!) powyżej 10 osób (!) wymagają przewodnika. Jest to więc ściśle doprecyzowane.
    Zresztą trasa w BPN, ta z cytowanego ogłoszenia, to wg mojej oceny jakieś 300-400 metrów. Doprawdy, w porównaniu z całą resztą obszaru ochrony ścisłej, który jest ZAWSZE dla turystów zamknięty - jest o co armaty wytaczać. Eh, jak w tym dowcipie, że w Moskwie rozdają samochody...

    OdpowiedzUsuń
  46. Do P Andrzeja Antczaka

    Przytoczył Pan swoją, oryginalną interpretację art 26 uol. Czy zakaz oparty o art 26 w kontekście polowań był stosowany gdzieś poza Puszczą Białowieską? Czy jest to tylko Pańska lub puszczańskich leśników inicjatywa?

    Polecam Panu art z Łowca Polskiego, który kłoci się z Pańską interpretacją prawa

    http://www.lowiecpolski.pl/lowiecpolski.php?aID=4168

    Myśliwy może przebywać w łowisku z mocy prawa, ale nigdy nie jest jego gospodarzem. Co ważniejsze – nie może nikogo wyganiać z łowiska. Występując w roli opiekunów terenu, wobec napotkanych w obwodzie osób musimy zachowywać się z szacunkiem.

    Adam Bohdan

    PS. Od leśników dostałem ostatnio jednego maila dotyczącego mojego weekendowego pobytu w Białowieży, kiedy nie sprawdzałem skrzynki pocztowej. Chyba już za późno by na niego odpowiadać.

    Jakiś czas temu dostałem mail również od Pana ale Panu odpowiedziałem

    OdpowiedzUsuń
  47. Moja wina - nie sprecyzowałem zbyt dokładnie o co mi chodzi, a chodzi mi o DEFINICJĘ GRUPY - NIE ILOŚCIOWĄ WYŁĄCZNIE. A miałem i mam na myśli grupę rodzinną (czyli rodzice, dzieci, wujkowie, kuzynowie oraz turystów, którzy spotykają się na szlaku i tworzą grupę 10 i więcej osobową. Szkoda też Nirwanno, że nie widzisz pewnej niespójności (jak już tak sięgasz do zapisów ze strony BPN). Może dla deglomeracji ruchu turystycznego lepiej byłoby ustalić liczbę graniczną grupy na 20 osób.
    Lobby przewodnickie kilka lat temu przekonało dyrekcję BPN, że 20 osób na przewodnika to jest dobre rozwiązanie, bo grupa 25-osobowa (tak jak było niegdyś), to sumarycznie mniejsze zarobki dla przewodników. No i argumentowano to wielkością grup autokarowych (ale czasy się zmieniły i gdy w autokarze mamy 44 osoby, a nawet więcej - to już trzech przewodników, a nie tylko dwóch. Idąc tym tropem można spodziewać się nacisków by te 10-osobowe grupy zmniejszyć do 5-osobowych.
    Ja rozumiem, że tylko to ponoć się ceni za co się płaci, ale... przesada może przynieść skutek odwrotny.
    To nie miało i nie ma nic wspólnego z Radiem Erevan.

    Andrzej Antczak

    OdpowiedzUsuń
  48. Panie Andrzeju,

    A kto konkretnie w nadleśnictwach zajmuje się udzielaniem informacji turystycznej?
    W jaki sposób nadleśnictwa wskazują szlaki?
    Tłumaczą turystom przez telefon?

    Czy widząc na szlaku znak - ZRYWKA DRZEW - WSTĘP WZBRONIONY turysta ma zawracać w połowie podróży?
    Czy olać zakaz i iść dalej?

    OdpowiedzUsuń
  49. Jakościowa definicja grupy dla p. Andrzeja:
    "Grupa to skupisko osób, które nie odchodzą od siebie dalej niż na odległość 50 metrów i nie na dłużej niż 30 sek. Osoby te pozostają w kontakcie wzrokowym ze sobą i pozostają w zasięgu głosu uczestnika grupy o najsłabszych warunkach wokalnych. Grupa powinna zachować całościowo walory estetyczne, być schludna, a jej waga (ogółem) nie powinna przekraczać 1,5 tony.

    OdpowiedzUsuń
  50. Panie Andrzeju Antczak! Dlaczego Pan tak bardzo nie lubi BPN-u?

    OdpowiedzUsuń
  51. bo wkrótce BPN zbierze Panu Andrzejowi plac zabaw i będzie musiał się bawić w innej, niż Puszcza Białowieska, piaskownicy

    OdpowiedzUsuń
  52. Do wszystkich powyżej.

    BPN ani mnie ziębi, ani grzeje. Pracowałem w tej piaskownicy i jedyne czego żałuję, to to, że mimo wielu moich starań część (niestety bardziej decyzyjnej kadry) traktowała leśników "z góry", a jeśli zdarzały i zdarzają się wyjątki, to są postrzegani jako odmieńcy (nawet na tym forum wyrażane są takie poglądy w odniesieniu do choćby obecnego Dyrektora). To za zadawanie niewygodnych pytań dołożono wszelkich starań bym przestał w Parku pracować.

    Ciekawi mnie źródło definicji grupy. Bardzo mi się ona podoba, zwłaszcza, że występuje tam pojęcie skupiska - czyli już 2 osoby mogą być grupą.

    Panie Adamie, odpowiedź do mnie nie dotarła.
    A co do Art. 26 i dywagacji w Łowcu Polskim, to oczywiście to zawsze może być dyskusyjne co przez co rozumiemy. Ale sytuacja w naszym konkretnym przypadku - o czym Pan łaskawie nie pamięta (a może celowo pomija?) jest odmienna. Po pierwsze zakazu nie wprowadzono w życie - nie było stosownego zarządzenia pp. nadleśniczych (tak, że wykorzystał Pan materiał roboczy, jedynie konsultowany). Ale co najważniejsze, normalnie swoim zwyczajem nie sięgnął Pan do źródeł - czyli nie zwrócił się z zapytaniem do właściwego terytorialnie Nadleśniczego, tylko od razu z "grubej rury" - byleby się wykazać i narobić szumu (to zapewne z miłości do bliźniego - pod płaszczykiem działania w słusznej sprawie - albo na odwrót). Przypominam Panu, że nie jest Pan w rzeczywistości takim, na jakiego Pan się wszędzie kreuje. Proszę przypomnieć sobie sytuację z przedstawieniem w Nadleśnictwach nieoryginalnych dokumentów i w dodatku niekompletnych oraz wymuszaniu podjęcia decyzji i denerwowaniu się, gdy urzędnik państwowy (pracownik Lasów Państwowych) starał się sprawę wyjaśnić (u źródła, czyli we właściwym Departamencie Ministerstwa Środowiska), by w końcu pomóc Panu. Na tą okoliczność są odpowiednie dokumenty. Panie Adamie, więcej pokory. A tak na marginesie - to co stało się z tym "wsiedlonym konarem z pachnicami"? Czy pachnica przeżyła ten eksperyment? Czy i ile osobników zasiedliło sąsiednie próchnowiska? Czy zarządcy terenu Nadleśniczowie z Hajnówki i Białowieży mogliby otrzymać kopię raportu końcowego z efektów wykonania działań odnoszących się do chronionego, naturowego gatunku - co odbywało się pod naukową opieką prof. J. M. Gutowskiego?

    Andrzej Antczak

    OdpowiedzUsuń
  53. No i dodam jeszcze, że w wyniku wdrożonej przez Pana akcji namawiania do masowego podglądania rykowiska (od 17 września), to na zarządcy terenu należało podjąć czynności zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa osobom postronnym. Dlatego m.in. znalazł się odpowiedni komunikat na stronie internetowej RDLP w Białymstoku.
    Miejscowa ludność - bez względu na ich prywatny stosunek do polowań - od wieków zna zwyczaje, obyczaje i zasady związane z bezpiecznym zachowaniem i poruszaniem się po Puszczy. Namawianie natomiast osób postronnych do działań niosących za sobą duże ryzyko utraty zdrowia, bądź życia wymaga podejmowania odpowiednich działań. Las oczywiście jest otwarty i dostępny dla każdego. Tablice ostrzegawcze informują natomiast o istniejącym niebezpieczeństwie (choćby pracach leśnych). Nikt nie mówi, że ze szlaku trzeba od razu zawrócić. To jest ostrzeżenia i zakaz wstępu w miejsca w trakcie trwania prac leśnych - zwłaszcza ścinki drzew - a ta na rogach i szlakach nie jest prowadzona, tylko ew. przy nich - więc Anonimie z 19:46 więcej rozsądku.
    W sprawie informacji, w godzinach pracy wystarczy zatelefonować do biura (telefony: 85 6812405, 85 6858344, 85 6832378). Sądzę, że większość biur turystycznych w Białowieży i okolicach udzieli wystarczających informacji. Można masę informacji również na ten temat znaleźć na stronach internetowych gmin, starostwa powiatowego, nadleśnictw, różnych puszczańskich towarzyszeń.

    OdpowiedzUsuń
  54. Widać, że pan Antczak bardzo lubi gadać i pisać. I pouczać innych. Tyle, że nie ma racji. Namawianie pana Adama Bohdana do interweniowania u nadleśniczych, zamiast nagłaśniania sprawy, to wyraźna sugestia, aby nie upubliczniać głupich pomysłów LP. A ja pytam: dlaczego opinia publiczna nie powinna o tym wiedzieć?
    Druga sprawa, to widoczny brak kultury i ogłady we wpisach p. Antczaka. Jak może osoba kulturalna zwrócić się do innej dorosłej osoby słowami: "Przypominam Panu, że nie jest Pan w rzeczywistości takim, na jakiego Pan się wszędzie kreuje."? W ten sposób, to można zwracać uwagę własnemu dziecku, ale nie dyskutantowi.
    I kwestia ostatnia. Czy faktycznie ktoś pana Antczaka zmusił do zaprzestania pracy w BPN? Czy nie był to świadomy wybór owego pana, podyktowany sprawami ambicjonalnymi i finansowymi (wszak w LP zarabia się dużo więcej niż parkach narodowych)? Oj, panie Andrzeju, żali się Pan niczym małe dziecko. Nie przystoi dorosłemu facetowi.

    K.P.

    OdpowiedzUsuń
  55. ...To za zadawanie niewygodnych pytań dołożono wszelkich starań bym przestał w Parku pracować...

    lubi Pan mocno mitologizować swoją osobę, może chociaż raz napisałby Pan jak było naprawdę?

    OdpowiedzUsuń
  56. Panowie wybory idą a takie polowanko.... trzeba złapać poparcie , czy nikt z was nie oglądał kariery Nikosia Dyzmy........

    OdpowiedzUsuń
  57. Panie Andrzeju - niestety dla mnie widok jest żywcem jak z Radia Erevan.
    Pisze pan o deglomeracji ruchu, o ilościach osób, że 20, że 10 a może 5, i że to wszystko wina lobby przewodnickiego. Ja przede wszystkim nie wnikam TERAZ co jest zapisach regulaminów BPN bardziej lub mniej spójne, natomiast TERAZ wnikam w niespójność tego co Pan przekazuje. Zatem wyjaśnienie - na OO Hwoźna wymagają przewodnika grupy zorganizowane OD 10 osób wzwyż. Nie DO 10, ale OD 10. Górna granica liczebności grupy, przypadającej na 1 przewodnika nie jest określona, skąd więc te sugestie, że zaraz będzie ograniczenie do 5 osób? Natomiast liczba osób udających się z jednym przewodnikiem do rezerwatu ścisłego faktycznie ograniczona jest do max. 20 osób (minimum nie jest okreslone, może być 1 turysta na 1 przewodnika). I szczerze mówiąc - ten przepis uważam za zasadny gł. z punktu widzenia szeroko pojętego dobra turysty, tego jak on może skorzystać z przewodnika kiedy jest w małej, a kiedy w ogromnej grupie. A rezerwat ścisły zasługuje na to, aby ludzie z wycieczki korzystali maksymalnie.

    Natomiast jeszcze taka uwaga - nie ko końca wierzę, że ten druczek to jedynie konsultacje były. Pod papierami konsultacyjnymi, tymi nad którymi się wciąż pracuje - żaden szef się nie podpisuje. Szef się podpisuje pod tym co jest dopracowane i wchodzi w życie. Jeśli jest inaczej - nadmiernie szafuje swoim podpisem, i swoją władzą w związku z tym.

    OdpowiedzUsuń
  58. >Lobby przewodnickie kilka lat temu przekonało dyrekcję BPN, że 20 osób na przewodnika to jest dobre rozwiązanie, bo grupa 25-osobowa (tak jak było niegdyś), to sumarycznie mniejsze zarobki dla przewodników.< - Panie Andrzeju, to nieprawda! Nikt tak nie argumentował, a Pan chyba też był na tym zebraniu. Byłem na posiedzeniu rady parku, kiedy to rozważaliśmy. Ja sam namawiałem, żeby grupę ograniczyć do 15 osób. Ostatecznie przegłosowano 20. Nadal uważam, że 15 by było najlepiej (przez lata prowadziłem zajęcia w przyrodzie i swoją opinię opieram na własnym doswiadczeniu i badaniach na UŚl na ten temat, dlaczego grupa interaktywna z "prowadzącym" nie powinna przekraczać 15). Nie jestem przewodnikiem i nie ulegam żadnym naciskom ze strony przewodników. Celem powinna być jak najlepsza edukacja i doświadczenie tego wyjątkowego lasu, a nie dopasowywanie się do pojemności autobusów czy zarobków przewodników. A że przy okazji mniejszych grup więcej przewodników będzie miało zajęcie - to tym lepiej dla wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
  59. Powiem krótko tyle - mam już opinie prawników że wszelkie zapisy regulaminowe z tzw. "przymusem przewodnickim dla grup" są bezprawne, łamią art. 24 ust. 2 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, zgodnie z którą za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów uznaje się bezprawne działanie przedsiębiorcy godzące w interesy konsumentów. P

    Od nowego roku, kiedy parki staną się osobami prawnymi się za to bierzemy, będą pisma do dyrekcji, jak się nie dostosują to skargi do UOKiK i ostatecznie procesy przed sądem ochrony konsumentów. Chcemy to załatwić podobnie jak załatwiono zakaz fotografowania w muzeach tzn. jeden park przegrywa, klauzula niedozwolona wpisywana jest do rejestru i wszystkie parki muszą się dostosować.

    Wszyscy, którym zależy, żeby rzeczywiście "Parki oddano narodowi" a nie klice uwłaszczonych na nim urzędników i lokalnych korporacji przewodnickich, niech trzymają kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  60. Panie Macieju, zapewne tym działaniem sam sobie strzeli w stopę, bo parki narodowe nie mają obowiązku udostępniania swojego terenu turystom art 12.1.
    zapewne skończy się to na tym, że przewodników zewnętrznych zastąpi się "przewodnikami" parkowymi. i co to zmieni? będzie dla pana lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  61. 1. chyba źle Pan przeczytał ten artykuł - wynika z niego coś wręcz odwrotnego.

    2. Nie ma żadnego znaczenia czy przewodnik taki, śmaki czy owaki. Jeżeli teren parku jest udostępniony publicznie to muszą być jednakowe zasady zwiedzania dla wszystkich. Nie może być tak że "po uważaniu dyrekcji" jeśli jakieś osoby stanowią "grupę" to muszą spełnić dodatkowe warunki - w praktyce - zapłacić za przewodnika. To jest klauzula niedozwolona. Tym bardziej że nie istnieje żadna prawnie usankcjonowana definicja "grupy, wycieczki czy turystyka zorganizowanej" - to są wyłącznie pojęcia umowne.

    Poza tym nie "dla Pana lepiej" - ja akcje Parkwatch i Wolne Przewodnictwo prowadzę społecznie dla dobra ogólnego. Sam nie mam i nie będę miał problemów, walczę w obronie słabszych.

    OdpowiedzUsuń
  62. Widzę, że czytanie ze zrozumieniem jest dość trudnym zajęciem. Natomiast wmawianie komuś co miał na myśli cieszy się tutaj ogromnym wzięciem. Poczynając od tego co napisał Pan Adam Bohdan po wpisy wielu innych osób. Nota bene, to co zwieńcza dzieło Pana Adama Bohdana ociera się o granice nie tylko absurdu, ale także inne.
    Z pewnością nie namawiałem p. A. Bohdana do "interweniowania u nadleśniczych".
    Co do tego jak to było z tymi grupami, to Panie Januszu - historię sprawy pewnie Pan zna, ale z pewnością nie od jej zarania. To co było na posiedzeniu Rady Naukowej BPN, to tylko zwieńczenie szeregu wcześniejszych zdarzeń, w tym rozmów, wniosków itp.
    DO Nirwanny - nie musi mi się wyjaśniać oczywistości. Mój zamiar osiągnąłem. Odpowiedź otrzymałem dokładnie taką jakiej się spodziewałem. Z tego tytułu szacunek za zrozumienie dla Pana Korbela.
    Materiałów w ramach konsultacji było znacznie więcej. Proszę mi natomiast wskazać przepis, który to ogłoszenie wprowadził w życie i czy zaowocował on wywieszeniem na tablicach ogłoszeń, ustawieniem tablic informacyjnych?
    Nie, czegoś takiego nie było. A nie było, ponieważ nie zostało wydane zarządzenie nadleśniczego wprowadzające ten zakaz. Dlatego też napisałem, że zamiast wszczynać larum lepiej było zasięgnąć informacji u źródła.
    Panie Macieju, chyba trzeba bardziej łopatologicznie. W parkach bowiem - nie wiem czy we wszystkich - przewodnicy muszą uzyskać (wykupić) licencje, a dodatkowo muszą uczestniczyć w specjalistycznych szkoleniach. To właśnie jest równość podmiotów. Lasy Państwowe takiego czegoś nie wprowadziły i przewodnicy, gdy maja klientów mogą bez dodatkowych kosztów grupy oprowadzać - klient ma wybór. A te Lasy Państwowe, to wg wielu blogerów tego forum są również narodowe, czyli muszą być dostępne. I w tym miejscu przypomina m się (o czym chyba już kiedyś pisałem), jak to w latach 70-tych XX w. rozpoczęto debatę czy wprowadzać bilety wstępu inne opłaty w parkach narodowych. Dyskusja trwała kilka lat, a ceny biletów były skromniutkie. Wszyscy rozumieli, że do takiego obiekt jak Rezerwat Ścisły BPN trzeba mieć przewodnika. Ale widać sprawa się rozrasta - trzeba mieć przewodnika już w innej części BPN, gdy tworzy się grupa. Ja osobiście uzasadnienia do tego ostatniego nie widzę i wdrożenie takiego apisu dla mnie jest efektem jakiegoś lobbingu.

    Andrzej Antczak

    OdpowiedzUsuń
  63. Oczywiście że lobbingu, i tak jak już pisałem, jest to niedopuszczalne, nielegalne - a że tyle lat istnieje, bo "tak się wszyscy przyzwyczali" i nikt się nie podjął zaskarżenia przepisów. Do czasu :)

    Ale skoro tak dyskutujemy to bardzo mnie ciekawi, bo są głosy że po 1. stycznia park jako osoba prawna będzie konkurował z lokalnymi firmami turystycznymi, na które rzekomo "padł blady strach..." Ciekaw byłbym się więcej na ten temat dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.