Na dzisiejszych fotografiach z Puszczy pokazujemy jak wygląda najbliższe otoczenie Białowieskiego Parku Narodowego i Dziedzictwa Ludzkości. Zdjęcia ukazują Drogę Browską i jej najbliższe otoczenie. Po lewej stronie jest obszar ochrony ścisłej BPN, po prawej las gospodarczy. Biegnie tędy również szlak turystyczny. Gdyby minister wyznaczył tam otulinę (parki narodowe powinny mieć otuliny!), wówczas nie wycinano by tam drzew. Gdyby minister uznał, że w sezonie lęgowym należy dać ptakom spokój, by spokojnie znosiły jajka, również tych zdjęć by nie było. Dzisiaj tak wygląda najbliższe otoczenie najcenniejszego leśnego obszaru ochrony ścisłej - jedynego klasy "World Heritage" w kraju.
Ponieważ jednak mamy Święta, w lesie panuje cisza i słychać śpiew ptaków, wędrują nieliczni turyści, a ludzie, którzy w tym lesie ciężko pracowali odpoczywają w gronie rodzinnym i życzą sobie szczęścia, spokoju i miłości.
My też życzymy wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt, przyrodzie siły do zabliźnienia ran, a ptakom, by miały gdzie składać jajka - także te Wielkanocne! Ministrowi środowiska życzymy, by wędrując kiedyś Drogą Browską czy jakąkolwiek inną drogą w Puszczy mógł się zachwycić słowami: "Jak tu pięknie! Zupełnie inaczej niż w zwykłym lesie!"
To jest jak widzę klasyczny przykład interpretacji przez nadleśnictwo Białowieża pojęcia "zrąb gniazdowy". Ciekawe co na to dyrektor Ziemblicki, który wiele razy mówił, że inaczej niż gniazdowo się już w Puszczy nie wycina.
OdpowiedzUsuńParki powinny mieć też plan ochrony, a białowieski tego nie ma. Wyobrażam sobie jaka byłaby afera, jakby Nadleśnictwo nie zrobiło np. planu urządzania. Prowokowanie do dyskusji owszem okej. Ale...trochę uczciwości, a nie po prostu zajadłych ataków...i nie jestem ani leśnikiem, ani przeciwnikiem poszerzania Parku. Chciałbym, żeby Park objął całą Puszcze Białowieską. Ale nie z tak zarządzanym Parkiem i nie z Radą Naukową, która ma więcej do powiedzenia niż Dyrektor Parku. Kto mieszka w Białowieży i okolicach dobrze o tym wie. Mówią o tym zresztą co poniektórzy pracownicy naukowi zakładów badawczych. Tylko Ci trochę starsi, a nie nasi doświadczeni profesorowie:)Wesołych Świąt.
OdpowiedzUsuńMiało być młodsi, a wszyło starsi...no cóż święta mnie zdekoncentrowały...
OdpowiedzUsuńMoże PN nie jest idealną forma ochrony, ale nawet źle zarządzany PN, jest lepszy niż LP. Po prostu inne cele.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem o co chodzi w tym poprzednim komentarzu? Jaki zajadły atak? Że to nie rębnia gniazdowa, czy co? Po prostu - wycięto kawał lasu w porze lęgowej, na granicy dziedzictwa ludzkości, w miejscu gdzie powinna być otulina. Czy tak powinno być? To nie Park wyciął, więc nie rozumiem o co chodzi z planem ochrony? Pozycja dyrektorów parków w Polsce jest słaba. To prawda. Tak samo, jak słaba jest pozycja ochrony przyrody. Jednego dnia można zwolnić, jak komuś nie będzie odpowiadał, bez opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Tylko politycznie. A o co chodzi z radą naukową? Zasiadają w niej przedstawiciele różnych środowisk, także samorządów i leśników. A w nadleśnictwach jakoś żadnej kontroli społecznej nie ma. A co rada może nakazać dyrektorowi? Raczej nic. Ja bym chciał, żeby rada naukowa miała więcej do powiedzenia, pod warunkiem, że byłaby naukowa.
OdpowiedzUsuńBPN ma plan. Ze wzgledów formalnych plany były opracowywane rocznie a nie na 10 lat (zmieniały się przepisy).
OdpowiedzUsuńMoże nie dopowiedziałem, więc dopowiem. Chodziło mi raczej o całość, a nie akurat ten materiał. Po prostu mam wrażenie (może mylne), że czasami niektóre z materiałów są przedstawiane tendencyjnie. Planu ochrony Park nie ma, z tego co wynika z moich informacji (a są to informacje od pracowników parku, kiedyś był mi potrzebny po prostu, na stronie internetowej też go nie ma). Chyba, że ktoś specjalnie wprowadził mnie w błąd. Znam wielu leśników i naukowców, także tych o przekonaniach pro-ekologicznych. Dlatego w życiu nie zgodzę się z takim szufladkowaniem, że wszyscy leśnicy są be. Jest to stereotyp. Tak samo jakby przychylać się do stwierdzenia, że wszyscy działacze NGO-ów to oszołomy. Przecież to nienormalne. Co do Rady Naukowej, Teoretycznie nakazać nie może nic. Prawda. Praktycznie w Białowieży może wszystko. I myślę, że osoby komentujące powyżej o tym wiedzą. Jeśli nie to właśnie je o tym informuje. Jest to moim zdaniem zjawisko niewskazane. Bo często i gęsto okazywało się, że Rada Naukowa szantażowała Dyrektora, wymuszając decyzję. A co do zasiadania przedstawiciel samorządów- mogą się wypowiadać na temat Białowieży- bo akurat tu mieszkam- jeśli to przedstawicielem rady gminy jest pan Gwaj- to albo to prima aprilis, albo...sami sobie odpowiedzcie. Nie chcę się tu kłócić, co najwyżej porozmawiać. Musicie zrozumieć jedno- dopóki co niektórzy (bo nie wszyscy, a jestem gotów stwierdzić, że wielu), naukowcy, ekolodzy itd. będą traktować mieszkańców Białowieży jak nie myślący plebs (a jest tak, w oficjalnych rozmowach rzadko, ale w nieoficjalnych- mam naprawdę dobrą wiedzę na ten temat- tak właśnie jest) dopóty będą istniały takie antagonizmy. Ale mimo tego jestem są poszerzeniem Parku, ale nie na 50 %, ale na całość. On i tak zostanie poszerzony, prędzej, czy później. Chodzi mi tylko o to, żeby spojrzeć na tą sprawę nie tylko z punktu widzenia przyrody (najważniejsze dla Was), ale z punktu widzenia socjalnego i społecznego (ważne dla wielu mieszkańców Białowieży). I nie chodzi tu o podatek leśny i inne bzdury...
OdpowiedzUsuńmiało być niemyślący- ale cóż zrobiłem ortografa |(pewnie niejednego). Mam nadzieję, że to zostanie mi wybaczone:)pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCo do wpływu na lokalną społeczność, dobre były w moim odczuciu materiału zamieszczone w Głosie Białowieży w sierpniu i wrześniu (wywiady z Ministrem itd.) artykuł M. Gutowskiego i w grudniu bodajże dr K. Zuba. Obydwa tak naprawdę przekonywały do poszerzenia Parku (choć w przypadku tych pierwszych każdy mógł mieć różne odczucia, ja akurat miałem raczej pozytywne, niż negatywne). Ale reasumując- podstawa to rozmowa- ale nie na poziomie profesorskim- ale na poziomie zwykłego, prostego człowieka. A przynajmniej takie ja mam wrażenie.
OdpowiedzUsuńRozmawiałem podczas pobytu urlopowego z kilkoma mieszkańcami nt poszerzenia. Dominują ciągle powtarzane głupie stereotyp, zakaz zbierania grzybów, jagód, zakaz wstępu do lasu. Można usłyszeć nazwijmy po imieniu, kłamstwa, jakoby to już LP puszcze chronią, że wycina się tylko "stare i chore" drzewa, w to miejsce od razu sadzi się nowe("sadzi" z odgłosem błogosławieństwa)
OdpowiedzUsuńJa pytam kto powiela takie głupie, nieprawdziwe stereotypy, jak nie miejscowi leśnicy? Wykształceni, światli, proekologiczni, chcący chronić puszcze leśnicy, wytłumaczyli by, ze to tylko w gospodarce leśnej potrzebne jest sadzenie, ze nie ma chorych drzew, ani szkodników, to tylko określenia odnoszące się do gospodarki leśnej. Dlatego uważam, ze kubeł pomyj wylewany na LP jest jak najbardziej słuszny, na pewno leśnicy są różni, baaa, w odniesieniu do całego kraju, wykonują kawał dobrej roboty, ale za puszcze, rezerwaty i kilka starych kawałków lasu, należy im się wszystko co najgorsze.
Ludzie w naszym kraju powinni wiedzieć, co się wyrabia z najstarszym nizinnym lasem Europy, bo mało kto wie co się w nim wyprawia.
>AJK:
OdpowiedzUsuńW sporze o Puszczę nie chodzi wcale o ustalenie prawdy o przyrodzie i o przyszłości Białowieży. Ludzie mają odmienne historie, miejsca pamięci, tożsamości (socjologia się kłania) dla różnych ludzi, bo mają odmienne interesy. Nawet nauka nie jest od tego wolna, choć powinna. Białowieżanin, który ma ziemię pod lasem nie chce parku, bo chce tą ziemię móc sprzedać warszawiakowi pod daczę, albo postawić tam hotel i im mniej ochrony a więcej ludzi tym mu lepiej, a jego historia (nieważne czy prawdziwa ale głoszona dla potrzeb grup interesu) to, że on tę puszczę ochronił a może i posadził. Dlatego też nie chce Natury 2000. Leśnik z LP nie chce parku, bo nie chce się wyrzec swojej historii (rola LP w zachowaniu lasu, nawet pomnik dyrektora!), swoich zarobków i wpływów, Pracownik BPN (większość) też nie chce większego parku, bo posiada tożsamość którejś z grup lokalnych, a może jeszcze poluje, a w parku nie wolno, dla niego park to „zakład” i pensja.. O naukowcach też można napisać z perspektywy interesu grupowego. Przepływ informacji między grupami interesu jest żaden, to teren kłamstw i propagandy. Ekolodzy są jedyną grupą społeczną działającą (poza nielicznymi wyjątkami) wg innego schematu, dlatego chce się im przypisać ekoharacze, „interesowność” itp. Na poziomie przyrodniczym mają jedyne narzędzie: twarde fakty – wycięty las, wymieranie i cofanie się gatunków, łamanie prawa. To są bardzo niepopularne argumenty, więc się blokuje kontrolę społeczną. Zamiana Białowieży w Disneyland przynosi przecież większe zyski niż ekoturystyka. Komiks Pracowni Blues Żubra „obraża” wielu dlatego, że pokazuje karykaturalnie, ale istotę problemu. A poza przyrodniczymi są także inne argumenty (psychologiczne, społeczne, filozoficzne), które stanowią o wpisanym konflikcie między lokalesami i społecznością Polski czy świata. Ministerstwo nie podejmuje działań, bo woli „wieczne” negocjacje. LP pracują i w obszarze dziedzictwa ludzkości niosą się odgłosy pił, silników ciągników i LKT. I to jest fakt poza dyskusją.
A co do dziennikarstwa gazetki lokalnej, to jeśli dziennikarz nie komentuje kłamstw wygłaszanych przez osobę, z którą rozmawia (a tak było w tych „wywiadach”) – to nie jest żadne dziennikarstwo tylko propaganda. Na tym polega rola dziennikarza, żeby reagować na głoszenie nieprawdy a nie spisywać tylko co kto mówi.
>AJK:
OdpowiedzUsuńJestem od dość dawna członkiem rady naukowej BPN (kilku kadencji), nie pamiętam ani jednego przypadku, by rada szantażowała dyrektora. Proszę o konkrety, bo w przeciwnym razie to tak się właśnie rodzą plotki...
żeby choć miejscowi skorzystali z tego drewna... ze stosowego częściowo zapewne tak (brzoza, grab, ale już raczej nie olsza), ale cała reszta...
OdpowiedzUsuń