W nagłówku papieru firmowego Nadleśnictwa Białowieża czytamy, że służą hodowli, ochronie, edukacji i produkcji. Podczas różnych okazji podkreśla się, że głównym celem LKP Puszcza Białowieska jest właśnie ochrona.
Inaczej zresztą być nie może, bo cała Puszcza objęta jest Naturą 2000. Żeby ochrona nie była tylko frazesem trzeba wiedzieć gdzie występują podlegające ochronie gatunki. „Pracownia na rzecz Wszystkich Istot” realizuje projekt polegający na inwentaryzacji gatunków chronionych Dyrektywą Ptasią i Siedliskową, stanowiących priorytet ochrony w Puszczy Białowieskiej. Dzięki uzyskanym informacjom można będzie rzetelnie stworzyć plan zadań ochronnych dla N2000. Wydawać by się mogło, że LP powinny wspierać tego rodzaju badania naukowe, tym bardziej, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała niezbędne zezwolenia. Ponieważ 84% polskiej Puszczy zarządzają Lasy Państwowe warunki przebywania w lesie miały określić – i określiły – poszczególne nadleśnictwa. Te warunki się czasami różniły, np. Ndl. Browsk postawiło warunek, by o znalezionych lokalizacjach gatunków chronionych informować cyklicznie, nie rzadziej niż co miesiąc. Pozostałe dwa nadleśnictwa wymagają informowania bezzwłocznie i z wskazaniem w terenie. Pod koniec ub. roku RDOŚ poinformował, że otrzymał doniesienia o nieprzestrzeganiu przez Pracownię warunków, co może doprowadzić do wygaśnięcia zezwoleń.
Dalsza część opisu mogłaby nosić tytuł „Jak LP utrudniają badania służące ochronie przyrody”. Badania powinny niekolidować z pracami leśnymi, prowadzą je wolontariusze, pod nadzorem specjalistów, w tzw. wolnym czasie. Tymczasem Nadl. Hajnówka odmówiło zgody na prowadzenie badań w niedziele i po godzinie 16:00. Co więcej, według wiedzy prowadzących badania, niektóre gatunki z listy należy zgodnie z instrukcjami przyrodniczymi wypatrywać właśnie po zmroku. Ndl. Hajnówka zażądało też, by pobieranie okazów do badań miało miejsce w obecności leśniczego. To by oznaczało praktycznie konieczność poruszania się zawsze w towarzystwie leśnika i dezorganizację pracy nadleśnictwa. Żądanie niezwłocznego przekazania lokalizacji wraz ze wskazaniem w terenie jest jeszcze bardziej nierealne: niektóre gatunki (np. porostów), jak piszą specjaliści, wymagają badań laboratoryjnych próbek. Pracownia opisała wizję swoich specjalistów w terenie, odbytą w 2009 roku z udziałem przedstawicieli Nadleśnictwa Białowieża, którzy szczerze przyznali na miejscu, że nie potrafią rozróżnić gatunków chronionych. „Pracownia” podaje rzędne GPS oraz dokumentację fotograficzną wykonaną w terenie, czy to za mało? Po co całe zamieszanie ze ściąganiem, wskazywaniem na miejscu przedstawicielom nadleśnictwa, którzy nie potrafią rozpoznać gatunków? Jeszcze jeden warunek stawiany przez nadleśnictwa utrudnia ogromnie pracę: obowiązuje wymóg zgłoszenia LP konkretnych osób, oddziałów, pododdziałów, dnia i godziny prowadzenia prac i to z kilkudniowym wyprzedzeniem. A na obszarze Białowieskiego Parku Narodowego od dziesiątków lat prowadzi się badania bez żadnych utrudnień, poza warunkami podyktowanymi ochroną przyrody, bez wymogów określania pododdziału gdzie przebywa dany badacz konkretnego dnia, w konkretnej godzinie z kilkudniowym wyprzedzeniem. Podobno, kiedy brakuje dobrej woli, lub chce się coś ukryć, szuka się przepisów, żeby swojemu oponentowi zatruć życie i uniemożliwić pracę... A może chodzi o coś zupełnie innego?
A na fotografii nadesłane dzisiaj zdjęcie z części gospodarczej Puszczy ukazuje ponad 150 m dłużycy olszy, na styku 544A-520D. na południe od Czerlonki.
Swoją drogą, to Wy - autorzy tego artykułu niezłe badania prowadzicie w służbie ochrony przyrody... Cel to chyba macie jeden - PARK?, UCIESZĄ SIĘ MIESZKAŃCY, więc życzę powodzenia... Dobrze chociaż, że przyznajecie się do tego, że jesteście oponentami leśników i wydaje się, że temu celowi miałaby służyć nieograniczona możliwość poruszania się po terenach leśnych - najlepiej każdego dnia i o każdej porze, nie informując nikogo - bo po co... - panowie sytuacji, którzy znają sie na gatunkach chronionych jak nikt inny. A no po to, żeby m.in. robić zdjęcia j.w., upublicznić i niech się dzieje co chce, a przyjść do leśniczego i powiedzieć, gdzie ma gatunek chroniony, bo może nie zauważył, to nie łaska? Drodzy ekolodzy! takie działania w stylu po trupach do celu jest tak samo zastanawiające, jak i żenujące, bo komu Wy służycie naprawdę? , gdzie mieszkacie? I dziwicie się, że leśnicy jakieś warunki wprowadzają do zasad udostępniania lasów? Ja bym las dla was zamknął na cztery spusty!!!
OdpowiedzUsuńPrzecież nie wynika wcale z artykułu, że prowadzącym badania zależy na nieograniczonej możliwości poruszania się po lesie i nieinformowaniu leśniczego o znalezionych gatunkach chronionych. Wręcz przeciwnie! właśnie po to robią inwentaryzację, żeby lesniczego poinformować. Ale inwentaryzację mozna robić na rozsądnych warunkach, a nie z podaniem precyzyjnie godziny i pododdziału (a każdy kto bywa w lesie wie, że np. pogoda bywa zmienna) i jeszcze sprowadzeniem leśniczego na każde miejsce w razie znalezienia gatunku chronionego, żeby przy nim pobrać próbkę. A dlaczego właściwie szanowny Polemisto zamknął byś las przed przyrodnikami, a nie np. przed grzybiarzami i mieszkańcami?
OdpowiedzUsuńGdyby leśnicy z Puszczy Białowieskiej rzeczywiście mieli w sobie trochę pokory, to nie było by takich sytuacji. Ale jak ktoś wierzy, że na swoich barkach musi dźwigać cały świat..., przepraszam Puszczę Białowieską... To wieloletni upór w powiązaniu z lokalnymi interesikami doprowadził do tej sytuacji. i żadna "nowomowa", która staje się coraz bardziej popularna tego nie zmieni. czasy się zmieniły. Pamiętajmy o tym wszyscy.
OdpowiedzUsuńZ tego co obserwuję, większą skłonność do kompromisu mają tzw zieloni, niż ludki noszące zielone mundury...
Przeczytaj ze zrozumieniem jeszcze raz treść tego artykułu i treść 1-szego komentarza, a z pewnością znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie. Trzeba trochę wytężyć umysł i poczytać tu i tam. Chęć współpracy z leśnikami w kwestii wskazania im miejsc występowania gatunków chronionych jest co najmniej wątpliwa...
OdpowiedzUsuńAnonimowy z godz. 20.31, może wiecej szacunku i do munduru i do ludzi, którzy mają zaszczyt go nosić. Nie mów nic o pokorze, bo widać, że sam nie wiesz co ona oznacza.
OdpowiedzUsuńwybacz, ale mówienie, że można posadzić Puszczę oznacza brak pokory. posadzić można las, z lepszym, bądź gorszym skutkiem.
OdpowiedzUsuńJak będziesz jechał szosą z H-ki do B-ży, to przyjrzyj się dokładnie jaki piękny jest las:) to tzw. rezerwat przyszosowy, gdzie z moich obserwacji leśnicy od kilku lat nic nie robią i co? - stoją suche świerki, a będzie ich jeszcze więcej. I oczywiście nie ma co polemizować, bo świerk wróci na to miejsce bezsprzecznie, bo przyroda sobie poradzi, tylko jedno pytanie - w jakim okresie czasu. Uważaj więc, żeby Ci żaden na "furę" nie upadł jak będziesz mknął do B-ży z przepisową prędkością oczywiście. Mówiąc o sadzeniu Puszczy chyba masz na myśli rezerwat ścisły BPN-u, zostawmy ten skrawek w spokoju. Myślę, że leśnicy nie są aż tak bezmózgowi, żeby nie znać charakteru i pochodzenia tych dwóch rodzajów lasu. I nie chce mi się dyskutować z kimś kto pisze, że ktoś inny nie ma pokory, bo myśli, że Puszcze posadzi.
OdpowiedzUsuńakurat po białowieskiej jeżdżę poniżej dozwolonej prędkości.
OdpowiedzUsuńA co mają na myśli różni leśni oficjele, że nie można "oddać" Puszczy Białowieskiej, bo zmarnuje się praca wielu pokoleń leśników? Czy to nie jest brak pokory?
teraz jest poprawnie:
OdpowiedzUsuńakurat po białowieskiej jeżdżę poniżej dozwolonej prędkości.
A co mają na myśli różni leśni oficjele, mówiąc że nie można "oddać" Puszczy Białowieskiej, bo zmarnuje się praca wielu pokoleń leśników? Czy to nie jest brak pokory? Tylko leśnicy mają monopol na prawdę o Puszczy Białowieskiej?
A jakie wykształcenie mają pracownicy BPN? czy nie leśne? mgr leśnictwa? czyżby nie byli leśnikami? tylko, że w tej dyskusji to akurat oni nie uczestniczą.. bo wiedzą czym pachnie Park.. czekają na wypłatę 2 miesiące..
OdpowiedzUsuńKtóra osoba z wykształceniem wyższym leśnym w BPN czeka na wypłatę 2 miesiące? podzielisz się tą tajemną wiedzą?
OdpowiedzUsuńO tym,że czekają na wypłatę, miałem na myśli pracowników BPN - nie wiem czy pracownicy z wyższym i pracownicy z niższym wykształceniem są inaczej traktowani...
OdpowiedzUsuńPracownicy BPN dostają pensje na czas. Masz tu zapewne na myśli pracowników gospodarstwa pomocniczego, które na swoją działalność musi zarobić samo, dlatego w miesiącach zimowych bywają problemy z terminową wypłatą. Ale ci, którzy przejdą do powiększonego BPN z LP będą pracownikami tzw budżetówki, więc o terminowość wypłat nie muszą się martwić.
OdpowiedzUsuńDo anonimowego z godz. 8.19. widać, że wiedzę to masz niewielką na temat pracy leśników i ich doświadczenia. To może oceń siebie sam ile w TOBIE jest pokory. Mam wrażenie, że jeszcze nie pracujesz.
OdpowiedzUsuńW Czerlonce jest tablica gdzie leśnicy przepraszaja Polskę i Polaków, ze muszą chronic ten las. [marzą o czymś innym]
OdpowiedzUsuńturysta_1
"Uważaj więc, żeby Ci żaden na "furę" nie upadł jak będziesz mknął do B-ży z przepisową prędkością oczywiście."
OdpowiedzUsuńpowyższe zdanie jest czystą i prymitywną demagogią. Co roku nadleśnictwa do spółki z zarządem dróg wojewódzkich oczyszczają otoczenie tej drogi z zagrażających ruchowi drzew i konarów. Moim zdaniem to oczyszczają nawet z dużą nawiązką, wykorzystując to jako okazję do pozyskania. Ostatnia taka akcja miała miejsce w ubiegłym roku, przez parę dni były przez to problemy z dojazdem do Białowieży.
"Swoją drogą, to Wy - autorzy tego artykułu niezłe badania prowadzicie w służbie ochrony przyrody... Cel to chyba macie jeden - PARK?, UCIESZĄ SIĘ MIESZKAŃCY, więc życzę powodzenia..."
OdpowiedzUsuńAle co to ma do rzeczy? te badania są prowadzone na potrzeby opracowania planów ochrony obszaru Natura 2000, czyli czynności której wymaga prawo. Zamierzasz łamać prawo? Uważasz że ciebie ono nie obowiązuje? W demokratycznym społeczeństwie miejsce jednostek które łamią prawo jest w więzieniu.
uderz w stół, a nożyce się odezwą. koniec
OdpowiedzUsuńDzisiaj przekroczona została granica, za którą do akcji wkracza prokurator. Osoba zatrudniona de facto w Lasach Państwowych, powołująca się w dodatku na mandat szerszej społeczności, groziła śmiercią ekologom. Ci nagrali całe zajście na dyktafon, także wyrok murowany. Najważniejsze będzie teraz jednak zachowanie przedstawicieli Lasów Państwowych. Albo incydent jednoznacznie i publicznie potępią, wyciągając służbowe konsekwencje wobec jego sprawcy (np. poprzez rozwiązanie umowy na usługi, albo nie zrobią nic, pokazując jasno że akceptują tego rodzaju zachowania. Będące przestępstwem.
OdpowiedzUsuńJak brakuje argumentów, to się sięga po argumenty demagogiczne, argumenty populistyczne a na koniec groźby przemocy.. Podobno panowie zbierają podpisy, bo taka obrażona godność przez surrealistyczny komiks ekologiczny? To może najpierw by zadbać o eliminację chamstwa i przemocy na swoim terenie?
OdpowiedzUsuń