Z korespondencji mailowej (z BPN w tle):
Na stronie Karkonoskiego Parku Narodowego można przeczytać takie zatrważające zdania: „Jednym z ważniejszych czynników przyspieszających zamieranie drzewostanów świerkowych są owady. Osłabione zanieczyszczeniami przemysłowymi lub zmiennymi warunkami klimatycznymi świerki chętnie zasiedlane są przez szkodniki wtórne, które w krótkim czasie pozbawiają je życia. Jednym z najgroźniejszych owadów na terenie Parku jest kornik drukarz. [...]
Z jednego opanowanego drzewa może wylecieć od 50 do70 tysięcy dorosłych osobników. Natomiast jedno drzewo jest zasiedlane przez około 1000 korników. [...] Licząc, że kornik drukarz daje kilka pokoleń w roku można przyjąć, że owady rozwijające się w jednym drzewie przyczynią się w ciągu jednego roku do zniszczenia nawet kilkuset kolejnych świerków. Świerki zasiedlone przez kornika drukarza są wyszukiwane przez pracowników Karkonoskiego Parku Narodowego i oznaczane tak, aby można je było w odpowiednim czasie ściąć i okorować. [...] Do końca lipca bieżącego roku na terenie całego parku okorowano już ponad 2000 drzew o łącznej miąższości drewna przekraczającej 1400 m3 (1 drzewo to ok. 0,6 – 0,8 m3 drewna). Drewno po okorowaniu pozostawiane jest w lesie do naturalnego rozkładu, co przyczynia się do zachowania naturalnego obiegu materii w przyrodzie”. Ktoś to skomentował krótko: „Ale obciach”.
Ktoś inny mu odpowiedział: „To jest norma w innych niż BPN parkach narodowych. A od przyszłego roku większość z takich drzew nie będzie zostawiana do mineralizacji...”
I kolejny komentarz: „No wiec ta norma to obciach!!!”
W BPN (dokładnie: w Rezerwacie Ścisłym) szkodnikami są konie, którym dyrektor nakazał noszenie płacht podogonowych, bo podobno powodują (o, zgrozo!) wysiew obcych gatunków roślin. Jak ten owies utrzyma się w lesie - nie wiem.
OdpowiedzUsuńGmina nakazała płachty podogonowe nie tylko w parku ale wszędzie, więc BPN się nie wyróżnia a g.... mniej :)
OdpowiedzUsuńTo znaczy że konie robią do wora ?
OdpowiedzUsuńKonie jedzą nie tylko owies, ale też trawę i siano (z nasionami), a nawet owoce, np. jabłka (w całości, czyli również z nasionami). Zatem mogą uczestniczyć w przenoszeniu nasion gatunków obcych.
OdpowiedzUsuńChoć nadużyciem wg mnie jest mówienie o nich jak o szkodnikach.
W tytule posta są "te korniki" a nie "te koniki" :) Moim zdaniem problem zawlekania przez konie nasion gatunków inwazyjnych jest przesadzony. Typowy temat zastępczy. Pilnujemy koni, bo to tylko rygor i żadnych konfliktów z wpływowymi środowiskami. Co innego kornik. Ciekawe czy przy rozpatrywaniu uruchamiania różnych tras przez puszczę - kolejowych i samochodowych też się bierze pod uwagę zawlekanie obcych gatunków, a na ten temat jest trochę literatury.
OdpowiedzUsuńNazywa się to zoochoria i dotyczy także... człowieka. Czy więc turyści powinni - przed wejściem do Ścisłego - brać prysznic lub owijać się folią? Przecież na ubraniach także mogą się znaleźć nasiona obcych (dla Rezerwatu Ścisłego) gatunków? Na bryczkach też mogą być.
OdpowiedzUsuńPoza tym: co innego dbanie o czystość ulic, a co innego - przesada w wymogach w odniesieniu do poruszania się po drogach leśnych. Chyba jednak dyrektor Szkiruć nieco przesadził.
należałoby całkowicie zamknąć rezerwat ścisły BPN dla ludzi- to by wszystkie problemy rozwiązało
OdpowiedzUsuń"Poza tym: co innego dbanie o czystość ulic, a co innego - przesada w wymogach w odniesieniu do poruszania się po drogach leśnych." czyżby dlatego mimo wcześniejszych deklaracji Niedzielskiego Nadleśnictwo Białowieża nie chce wprowadzić płacht podogonowych? Przecież to leśnicy chwalą się, , ze dbają "o czystość puszczy", a tu nagle im taki "bałagan" pasuje...
OdpowiedzUsuńA czy pytał ktoś konie o ich zdanie na temat owych płacht podogonowych?
OdpowiedzUsuńA turystów? Czy jazda bryczką w oparach końskiego nawozu jest przyjemna?
A co na to sami bryczkarze? Podoba im się pomysł?
bardzo polecam najnowszy artykuł:
OdpowiedzUsuńhttp://wyborcza.pl/czystewajractwo/1,116099,10175889,Piekna_katastrofa_dla_dzieciola.html?as=2&startsz=x
I jeszcze cytat znanego malarza B. Łaszczyńskiego, z wycieczki do Puszczy w 1884 roku: „Nagle przedstawił się oczom moim obraz, dla którego samego już do puszczy przyjechać było warto. Po wszystkich nadzwyczajnościach odwiecznego lasu jakie już widziałem ta była najwspanialsza. [...] Olbrzymie drzewa powywracane, wykorzenione lub potrzaskane piętrzyły się jedne na drugich w stosach bez kształtu i nazwy i cała przestrzeń [...] zatarasowana nieprzebytym wałem pni, gałęzi, korzeni, chrustu [...] Górą widok był wolny zupełnie, ale dołem ściana rumowisk leśnych ciasne tylko oku nakreślała granice. Najfantastyczniejsze, najdziksze ukształtowania, w tysiącznych odmianach, to dziwaczne, to groźne tworzyły dziwadła. [...] nie tylko człowiek, przy największem wysileniu, nie jest w stanie i na dwieście kroków zapuścić się w głąb tej barykady olbrzymiej, zwierzęta bowiem leśne, jak zwinna sarna, która przecież nie lęka się najgęstszych zarośli, tu, przed tym murem zawrócić się musi”. A gdzie to ja słyszałem, że las po kornikach wygląda okropnie? :)
No to rzeczywiście obciach z kornikami w innych PN.
OdpowiedzUsuńA z innej beczki – rozumiem, że autor pisze o tym, co chce i blog to nie koncert życzeń, ale czy mógłbym prosić o jakąś notkę w przyszłości na temat pszczół w PB w ogóle, a BPN w szczególe? Jakoś ostatnio trafiają do mnie różnego typu informacje o tym, ale wciąż za mało wiem, żeby sobie wyrobić zdanie. Rozumiem, że zakaz stawiania pasiek w BPN i ewentualnych okolicach wynika z art. 15, ust. 1, pt 25 (wprowadzanie gatunków zwierząt bez zgody ministra). A może to działalność rolnicza (pt 11)? Czy w puszczy są jakieś dzikie populacje pszczół, z którymi hodowlane by mogły konkurować? Jakie są ekologiczne (naukowe) argumenty za ograniczaniem ilości pszczół w puszczy? (Pomijam prawne zasady typu "bo tak stanowi paragraf taki a taki"). Rozumiem, że zakaz bartnictwa z końca XIX . to ciekawostka historyczna, ale szczerze mówiąc, o ile może miejscowi mają sentyment do starych porządków, to dla mnie stawianie ministra III RP w jednej drużynie z carem mało się podoba. A jakie miejsce w całej tej sprawie ma akcja: http://www.pomagamypszczolom.pl/barcie-w-bpn.aspx ?
Ja na pszczelarstwie czy entomologii znam się kiepsko, więc chętnie bym coś więcej o tym poczytał, nie tylko od strony hajnowskich pszczelarzy psioczących na ministra, ekologów i BPN, ale i od strony tej, której bardziej ufam.
Na razie mogę tylko przytoczyć zapisy z planu ochrony BPN. Na temat pszczelarstwa znalazły się takie warunki: "Jedna pasieka (w Parku Pałacowym) o wielkości do 20 uli ustawiona w miejscu nie stwarzającym konfliktów z pozostałymi funkcjami terenu", oraz:
OdpowiedzUsuń"Pasieki o wielkości do 15 uli, ustawione w odległości nie mniejszej ni 3 km w linii prostej od siebie i nie mniej niż 1 km od granicy obszaru ochrony ścisłej, łącznie do 60 uli na obszarze ochrony czynnej Parku".
Może ktoś znający lepiej temat rozwinie go...
zapisy te wynikają z konkurencji jaka jest między pszczołą miodną a innymi gatunkami pszczołowatych i trzmieli. bliższe rozmieszczenie pasiek, lub zwiększenie liczby uli wpłynęło by na ich populacje (tych dzikich gatunków) destrukcyjnie. więcej można zaleźć w tym linku: http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2292,article,5179
OdpowiedzUsuńDzięki za namiar na artykuł. Jest dość ogólny i o samej PB w nim za wiele konkretów nie ma, ale daje wskazówki, w czym rzecz. A czy tegoroczne kłopoty z pozwoleniami na ustawianie uli (por. http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110822&typ=po&id=po09.txt ) mają coś wspólnego z akcją przywracania bartnictwa, do której link dałem poprzednio? Tzn. ja wiem, że tu raczej nikt nie zna motywacji ministerstwa, ale może zna jakieś akcje parku w tej sprawie?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem tę rozmowę z p. pszczelarzem i nawet nie znając się za bardzo na pszczelarstwie ale znając historię Puszczy, wchodów, bartnictwa - można powiedzieć, że ten pan opowiada dyrdymały :). Trudno z tym w ogóle polemizować jak i z innymi rozmowami Białousa z Naszego Dziennika na tematy puszczańskie, czy z kwiecistymi i agresywnymi przemowami pszczelarza na różnych spotkaniach puszczańskich (kiedyś np. usłyszałem od niego, że to przez nas zakazano bartnictwa :). Warto może tylko nadmienić, że większe lipy przetrwały już TYLKO w Białowieskim Parku Narodowym, bo poza nim po prostu zostały wycięte, a opowiadanie, że dzięki wchodom bartnym przetrwała puszcza bo nawet zwierzęta tam nie wchodziły, nie mówiąc o ludziach to już czyste bajkopisarstwo. Po co więc były śnioty i samobitnie? W puszczy były tysiące barci, setki czynnych, charatano drzewa, palono ogniska, wielokrotnie bartnictwo powodowało pożary (m.in. dlatego 130 lat temu zakazano bartnictwa), a do dzisiaj w borach BPN można oglądać setki wyżarów na sosnach, na całych połaciach dawnych borów. W pewnych okresach była to poważna eksploatacja, o czym pisze zresztą Hedemann w "Dziejach Puszczy Białowieskiej" a inny autor historyczny wręcz pisze, że wszędzie słychać było siekiery i widać dymy...
OdpowiedzUsuńPanu Profesorowi Banaszakowi na początku lat osiemdziesiątych dostarczyłem fotograficzna dokumentację pszczół z dzikiego roju z doliny Leśnej. Po dokładnym obejrzeniu okazało się, że to może być "borówka" - niestety nie dysponowałem okazami. Ten rozbity rój próbowaliśmy uratować (był listopad) z p. Włodzimierzem Pirożnikowem - niestety nie udało się.
OdpowiedzUsuńLeśnicy zawsze wiedzieli jak istotna jest rola pszczół w zapylaniu i poprawianiu jakości nasion. Najlepiej to widać na żywotności nasion lipy. Prawdą jest, że lipa była silnie wycinana w Puszczy, ale też prawdą jest, że leśnicy w odnowieniu lasu ja wykorzystują i sadzą. By poprawić odnowienie samosiewne tego drzewa postanowili porozumieć się z pszczelarzami.
Nadleśniczowie Nadleśnictw z LKP Puszcza Białowieska mają podpisane i realizują porozumienia z pszczelarzami na ustawianie pasiek w lasach, którymi zarządzają. Jest ich kilka i to pszczelarze dbają o to by zbytnio ich nie zagęścić, by pszczoły z poszczególnych pasiek ze sobą nie konkurowały.
We wszystkich ostępach, w których są pasieki pszczoły miodnej obserwuje się wzrost jakości nasion oraz coraz silniejsze samosiewy tego gatunku. Niestety młode lipki są przysmakiem wielu zwierząt roślinożernych z żubrem włącznie, stąd często są zgryzane i efekt odnowieniowy nie jest wystarczający.
Generalnie poprawia się status lipy w lasach puszczańskich, zwłaszcza tych młodszych.
Andrzej Antczak
A w jaki sposób, jeśli łaska, badano te nasiona i samosiewy? Samo swierdzenie jest naciąganiem faktów i nadinterpretacją.
OdpowiedzUsuńA podpisz się pytaczu imieniem i nazwiskiem (do zweryfikowania) - to odpowiem.
OdpowiedzUsuńAndrzej Antczak
A co, pytanie nie pasuje? Uwiera?
OdpowiedzUsuńOooo!
OdpowiedzUsuńPan Antczak przypomniał sobie stare sprawdzone pertyjne metody dyskusji. Może oprócz weryfikacji przeprowadzi lustrację popartą inwigilacją?
Pan Antczak reaguje adekwatnie do języka zadającego pytanie. A co do metod, to na tym blogu stosowane do upadłego nawet udoskonalone metody, o które mnie posądza kolejny Anonim. A tak na marginesie - to ten komu do głowy przyszło napisanie słów: "Może oprócz weryfikacji przeprowadzi lustrację popartą inwigilacją?" widać innych ocenia wyłącznie wg siebie i swoją miarą. To jest dowód wprost na to kto i jakimi metodami się posługuje.
OdpowiedzUsuńPanie Andrzeju,
OdpowiedzUsuńnie wiem, kto zadał to pytanie o sposoby badania jakości nasion i samosiewy lipy, więc ja zadam to pytanie, bo te dane mogą się przydać przy PZO.
Mateusz Szymura
Proszę, blog nie jest po to, żeby sobie nawzajem robić wycieczki personalne, wypominać i insynuować, lecz po to, żebyśmy wymieniali poglądy na tematy związane z Puszczą Białowieską i jej ochroną, żeby nic co ważne dla zachowania wartości przyrodniczej Puszczy nie umknęło uwadze, żeby działania zagrażające Puszczy nie były chowane pod dywan. Można się różnić a mimo to dyskutować merytorycznie i na argumenty, prawda?
OdpowiedzUsuń