Czy można sobie wyobrazić badanie naukowe polegające na powieszeniu w Puszczy Białowieskiej drzew różnych gatunków korzeniami do góry? Po obejrzeniu nadesłanych dzisiaj zdjęć nie zdziwię się, jeśli kiedyś taki widok będzie naszym udziałem, mam nadzieję, że nie w obszarze ochrony ścisłej.
Nie mam wątpliwości, że przedstawione na zdjęciach leżące i wiszące kawałki drewna różnych gatunków służą uzyskaniu w wyniku obserwacji i badań informacji na jakiś temat (w tym przypadku jest to chyba badanie roli martwego drewna w magazynowaniu węgla i azotu). Nasuwają się jednak pytania: po pierwsze, dlaczego naukowcy chcą prowadzić badania wyłącznie w Białowieskim Parku Narodowym, a nawet w obszarze ochrony ścisłej (wniosek dotyczył pierwotnie obszaru o.ś. i na wniosek prezydium rady naukowej parku został przeniesiony na obszar Hwoźnej) a nie w puszczy poza parkiem? Po drugie trudno mi oprzeć się myślom jakie to komentarze podobne powierzchnie będą budziły wśród miejscowej ludności :). Idąc tym tokiem myślenia, podzielę się sugestią otwartego konkursu na najzabawniejsze lub najbardziej absurdalne badanie naukowe w Puszczy Białowieskiej, niekoniecznie współczesne (pamiętacie niedawne wycięcie dębów w Puszczy Knyszyńskiej - w ramach badań naukowych - a następnie, po interwencji ngo, wwożenie drewna do lasu?). Czekamy na propozycje i jeśli takie napłyną przedstawimy na blogu. Inspiracją jest dla mnie nagroda omawiana tutaj. Przyznacie, że z praca naukowa, która wykazała, że droższe placebo jest bardziej skuteczne niż tańsze mogłaby być inspiracją do wielu nowych tematów w Puszczy Białowieskiej.
Na koniec poważna obserwacja: dyrektor BPN zwrócił niedawno uwagę, że wnioski zgłaszane do realizacji w BPN zakładają coraz bardziej inwazyjne metody badawcze (droższe placebo jest bardziej skuteczne?).
A dlaczego wszystkie pieńki są poziome? Żeby wyniki były szersze trzeba by wieszać i kłaść także pionowo, no i na różnych wysokościach. Ale byłby fajny las!!!
OdpowiedzUsuńA ja na poważnie. Wyborcza donosi, że zarząd województwa przeznaczył dwa miliony na zakup szynobusów, które będą jeździły przez puszczę do Białowieży. Najpierw wyremontuje się całą linię kolejową i wybuduje ścieżkę rowerową. Przysłuży się, zdaniem Gazety, w ten sposób mieszkańcom.
OdpowiedzUsuńhttp://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,9619572,Kolej_Bialowieska_odjedzie_.html
Głupota ludzka nie ma granic.
OdpowiedzUsuńKiedyś widziałem powywieszane na drzewach jakieś plastikowe -ponumerowane pudełeczka, zapewne też jakieś "badania". Ludzie zamiast zajmować się normalną uczciwą robotą , zajmuję się pierdołami i najgorsze że na to są pieniądza a dzieciarnia chodzi głodna.
OdpowiedzUsuńChciałbym być naukowcem- gdzie można kosić kasę za takie dziwaczne badania.
OdpowiedzUsuńDziwaczne ...bo ich nie rozumiecie....?
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńa skąd Janusz to drugie zdjęcie? Z Polski czy ze świata?
Pozdrawiam - Tamara
Tamaro, oba zdjęcia są z Polski, oba są z obszaru parku narodowego, części nie objętej ochroną ścisłą (Hwoźna). Żeby była jasność: nie jestem przeciwnikiem nauki i badan naukowych! Co więcej, uważam, że to jedna z najważniejszych dla nas dziedzin życia. Chcę tylko zwrócić uwagę, że to, co widzimy na zdjęciach chyba nie musi być koniecznie robione w najsłynniejszym leśnym parku narodowym, który dla mnie i wielu ludzi jest czymś dużo więcej niż tylko warsztatem pracy naukowca. Reasumując, te kawałki drewna oczywiście szkody nie robią, raczej wywołują - szczególnie u osób nie prowadzących badań - uśmiech. Dzisiaj słyszę o naprawdę potężnej ingerencji, jaką jest plan odbudowy 20 km linii kolejowej przez środek puszczy, by wozić nią turystów do restauracji. A zarząd województwa dokłada do tego 2 mln na zakup rozrywkowych szynobusów, a na remont zabytków w województwie tylko 800 tys. Autor artykułu wspomina o skomunikowaniu tych szynobusów z pociągami do Hajnówki. Ile pociągów do H. przyjeżdża z Białegostoku, Bielska, Warszawy, Poznania, Lublina? Zamiast zadbać o połączenia z Polską chce się wydać miliony na dewastację Puszczy. Smutne to.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Janusz
Instalacja artystyczna? :)
OdpowiedzUsuńNa pytanie czy muszą czy nie może odpowiedzieć prowadzący badanie. A Pan doskonale wie kto je prowadzi. Lub wie Pański informator. Zamiast więc wstawiać tę notkę z ironicznym komentarzem może trzeba było zapytać o to naukowca. A my, zwłaszcza Stormbringer, czegoś się nauczymy...
OdpowiedzUsuńA tak mamy komentarze o głodnych dzieciach...którym chleb zabrali naukowcy. Klimat jak z Konopielki.
I właśnie o to chodzi, żeby się śmiertelnie nie wzruszać, jak ktoś nazwie powierzchnię badawczą "instalacją artystyczną" czy z niej zażartuje, a ktoś inny napisze w złości, że naukowcy "koszą kasę", co też o czymś nas informuje. Nie ma szansy, żeby o wszystkim każdy wiedział, (niestety, "doskonale" nie wiem o tym projekcie, wiem tylko, że miało to być w ścisłym i na marginesie chciałem przypomnieć o wzrastającej presji badań coraz bardziej inwazyjnych). Wszak wielu ludzi będzie to oglądało i nie jest fajnie uważać, że powinni z powagą i szacunkiem podchodzić na kolanach do każdej powierzchni naukowej. Wszak tu ten kłopot w relacji między środowiskami jest częścią problemu! Nie da się wykluczyć części uczestników tego teatru działań. Tak, Konopielka jest piękna.. i wcale nie jest krytyką "świadomości przednaukowej" ale i wyrazem tęsknoty za odchodząca kulturą, krajobrazem, wartościami ... :) Ale dość o tych wałkach na drzewach - nawet jako instalacja śliczne są! Jeśli chcemy zachować i przywracać całość naszej części puszczy to warto pomyśleć jak przekonać decydentów, żeby inwestycje kolejowe przez puszczę nie ruszyły..
OdpowiedzUsuńCzy mógłbym prosić o podanie przykładów tych "inwazyjnych" badań....? Na czym polegają...?
OdpowiedzUsuńGrant jest grant, forsę dają to można badania robić na byle czym i z byle czego.
OdpowiedzUsuńStacja geobotaniczna UW w Białowieży wie jak doić pieniądze.
" Czy mógłbym prosić o podanie przykładów tych "inwazyjnych" badań....? Na czym polegają...? "
OdpowiedzUsuńwprawdzie przykład nie z białowieskiego podwórka, ale ekstremalnie inwazyjny - odstrzał łosi.
W jednym z leśnych, propagandowych programów w TVB z okazji roku lasów nadleśniczy z hajnówki też twierdził, że zabija zwierzęta bo to służy badaniom
Oczywiście, że z grantami różnie bywa. Jak ze wszystkim. Mnie się na przykład nie podoba wydawanie dużych pieniędzy na niszczenie spychaczem fragmentu zarastającej polany, żeby stworzyć warunki dla nornika i w ten sposób chronić orlika, tym bardziej, że wg. znajomego ornitologa można tak ochronić maksimum jedną parę. Chodzi więc o zarabianie czy ochranianie? :). Nie jestem przyrodnikiem, więc nie wiem. Wiem, że zabijany jest krajobraz chaotyczną zabudową, ale tam spychacz nie przyjedzie. Jeśli natomiast chodzi o inwazyjne metody - cytowałem tylko dyrektora BPN, a z tego co pamiętam, to jest chyba ponad 300 projektów na rok w BPN. Z każdym związanych kilka osób. Może to dać nawet kilka tysięcy wejść! Nie wiem gdzie jest granica, za którą zacznie się zbyt mocny wpływ na procesy naturalne. Park jest mały. Dla przyrody byłoby na pewno lepiej część badań prowadzić poza nim (kiedy wreszcie cała puszcza będzie parkiem?!). Czy nie należy ograniczać częstotliwości odwiedzania transektów? Czy przekopywanie ściółki, przeorywanie gleby to już metody inwazyjne czy nie? A wiercenie żywych drzew w o. ochrony ścisłej? Czytałem kiedyś słynnego przyrodnika z Ameryki, który napisał, że badania wymagające zabijania, uszkadzania czy niszczenia osobników psują naukę i powinny być maksymalnie ograniczone, jeśli w ogóle dopuszczone. Jako nieprzyrodnika, mnie to przekonuje. Tylko, że: dyskutujemy tu nad sprawami, które chętnie potem podnoszą eksploatatorzy przyrody, widząc źdźbło w oku oponenta a nie widząc belki w swoim. Nauka, jak każda dziedzina, nie jest święta, ale czy w ogóle można porównać jakikolwiek projekt badawczy z planami remontu nieużywanej linii kolejowej prowadzącej przez środek puszczy, tylko dla rozrywki i zarabiania pieniędzy? Zarząd województwa daje na to 2 mln a na ratowanie zabytków 800 tys. Gdzie więc naprawdę "kosi się kasę"?
OdpowiedzUsuńI dobrze że wyremontują linie kolejową do Białowieży, służyła przed stu laty i nie szkodziła Puszczy, to i teraz nie powinna zaszkodzić, tym bardziej, że to jest remont, a nie nowa inwestycja.
OdpowiedzUsuńNo tak, ale komu zabrać z budżetu powiatu kiedy się okaże, że linia jest całkowicie niedochodowa? Mam nadzieję, że władzę i ludność jest na to przygotowana i wtedy bez szemrania sypnie groszem ze swojej kieszeni.
OdpowiedzUsuńsłużyła przed stu laty i nie szkodziła Puszczy, to i teraz nie powinna zaszkodzić, tym bardziej, że to jest remont, a nie nowa inwestycja - tylko, że to nie jest prawda, tylko twoja opinia. Poczytaj co o linii pisali Paczoski i Faliński.
OdpowiedzUsuńO tych badaniach nic nie wiem, ale przypuszczam, że wybrano obszar jak najbliższy naturalnemu właśnie ze względu na jego naturalność. Zbadanie jak zachodzą takie czy owakie procesy w środowisku najbliższym naturalnemu jest potrzebne do ustalenia punktu odniesienia (warunków referencyjnych) dla analogicznych procesów w środowiskach mniej naturalnych. Na lasach się specjalnie nie znam, ale np. w wodach bada się procesy i stany referencyjne choćby po to, żeby móc określić czy jakieś inne jezioro ma 1. czy 5. klasę jakości. W idealnym świecie można by przyjąć dogmat, że nieruszane jest najlepsze, ale żyjemy w świecie ludzi i potrzebujemy wskaźników, norm itp., aby wiedzieć, do czego dążyć (albo przynajmniej jakiej wysokości kary nakładać ;-) ).
OdpowiedzUsuńTo trochę jak z badaniami ornitologicznymi. Większość danych o zachowaniach terytorialnych ptaków pochodzi z angielskich parków, tymczasem badania w PB pokazały zupełnie inne wyniki. nie pamiętam teraz konkretnych liczb, ale powiedzmy, że w warunkach parkowych, a nawet leśnych Anglii na hektar przypada 5 terytoriów jakiegoś gatunku, częstotliwość utarczek granicznych to 10 dziennie itd., a w PB na hektar przypada 1 terytorium i dochodzi do 2 utarczek dziennie (przypominam, że liczby są teraz z sufitu, ale chodzi o porównanie skali). Można z tego wyciągać wnioski jakie się chce (już widzę wnioski, żeby poszatkować PB, to będzie większe zagęszczenie ptaków ;-) ), ale nie mielibyśmy tej wiedzy bez badań w obszarze chronionym.
Badania naukowe są jednym z celów powoływania parków narodowych. Z zastrzeżeniem, że nie wpłyną negatywnie na przyrodę. Położenie i powieszenie paru pniaków raczej za wielkiej szkody nie przyniesie.
A do Stormbringera: Nie jestem pewien, czy byłbyś szczególnie zachwycony zarobkami, jakie dostają naukowcy, zwłaszcza ekolodzy.
Również nie mam nic przeciwko badaniom naukowym. Do tego m. in. puszcza służy z uwagi na wyjątkowość lasu. I jeśli to ma puszczy pomóc, tylko czy koniecznie w tym miejscu? Cóż być może w projekcie było takie założenie terytorialne... Nie mogłem się oprzeć określeniu "instalacja artystyczna". Bo swoją drogą, to naprawdę robi wrażenie (bardzo wesołe i nie wesołe). Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie nie wymyśliłoby ciekawiej:)
OdpowiedzUsuńmam pytanie poza tematem. Dzisiaj jadąc drogą przecinającą las (nie puszcza) widziałem tabliczki ostrzegawcze: "Chemiczne usuwanie szkodników, wstęp wzbroniony". Na czym to może polegać? w latach poprzednich czegoś takiego nie widziałem. Skoro człowiek nie powinien wchodzić znaczy, że niebezpieczne a w takim razie co z leśnymi ssakami, ptakami itp?
OdpowiedzUsuńCiekawe jest to, że z każdym dyrektorem żyjesz pan nadzwyczaj "dobrze". Interesy i pieniądze to mają pseudoekolodzy, a nie naukowcy. Przez ludzi pańskiego pokroju Polska traci suwerenność intelektualną! Dziś już nic nie wolno, bo pseudoekolodzy nie pozwolili. W średniowieczu nie można było wykonać autopsji, bo inkwizycja. Dziś nie można wyeliminować np. łosia, bo obrońcy przyrody! I nie bez znaczenia jest przedrostek pseudo per analogiam do pseudokibica!
OdpowiedzUsuń