10 lutego 2013

Trudny temat myślistwa


Przy okazji ujawnionego przez Nurię Selvę polowania w rezerwacie i dyskusji wokół zgody RDOŚ na zastrzelenie 8 bobrów w Teremiskach, zwierząt uznanych w Programie Gospodarczo Ochronnym dla Puszczy za wymagające ważnej ochrony, w komentarzach przewija się wątek głębokiego konfliktu wartości, konfliktu między podejściem do zwierząt i szerzej do świata przyrody myśliwego i podejściem przyrodnika, ekologa czy szerzej osób wyznających zasadę unikania niepotrzebnego zabijania. Już na poziomi tych terminów można prowadzić jałowe spory kiedy myśliwy stwierdzi, że on jest właśnie ekologiem (chociaż poza wiedzą o okresie ochronnym gatunków łownych może mieć minimalne pojęcie o tej dziedzinie nauki). Z kolei polujący oburzy się za nazwanie go "mordercą". Chociaż link do bardzo klarownie przedstawionego konfliktu w reportażu TVN był już tu podany, myślę, że warto jeszcze raz umieścić go w tekście wiadomości. Kielecka wystawa wypchańców okazała się pretekstem do konfrontacji diametralnie różnych systemów wartości i rozumienia przyrody. Profesor Elżanowski szerzej mówi o problemie w rozmowie z Grzegorzem Miecugowem.
A jak skutecznie chronić przyrodę Puszczy? Chyba rozdzielając dyskusje światopoglądowe od problemów interpretacji i przestrzegania prawa. Prawa, które przecież też możemy zmieniać - jak staramy się to robić w przypadku inicjatywy zmiany Ustawy o ochronie przyrody w kwestii tworzenia i powiększania parków narodowych.

Poniżej prawowici właściciele martwych zwierząt w Puszczy Białowieskiej:






40 komentarzy:

  1. Nazywanie współczesnych myśliwych mianem "myśliwi" jest obraźliwe wobec pierwotnych łowców oraz ich nielicznych dzisiejszych spadkobierców. Najlepszymi wyrażeniami określającymi nowoczesnych myśliwych będą: "szwadrony śmierci" albo bardziej ogólnie "psychopaci" - wszak oni sami często mówią że
    'myślistwo to ich pasja". A pasjonowanie się zabijaniem to moim zdaniem poważne skrzywienie psychiki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmowa z Miecugowem bardzo dobra. Widać klasę obu. To rzadkie i dla dziennikarza i dla naukowca, żeby wyzbyć się pychy "profesjonalizmu".

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne porównanie . Myśliwy jako człowiek pierwotny , a wypowiedz człowieka 21 wieku i człowieka myślącego jak mieszkaniec ziemi 21 wieku . Ale chyba obrażamy pierwotnych ludzi. Prawdziwy majstersztyk w tłumaczeniu o selekcji jeleni. OTO PRAWDZIWY MYŚLIWY.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieśmiało wtrącę swoje zdanie jako głos w dyskusji.
    Świat nie stoi w miejscu, każda tradycja ma swój kres, warto zacząć o tym głośno mówić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapytałam kiedyś pewnego myśliwego dlaczego poluje. Z rozbrajającą szczerością wyznał, że robi to dla nawiązania przydatnych znajomości i załatwienia różnych spraw - także natury politycznej. Najpierw polowanko, potem biesiadowanko i zakrapianko... Albo równocześnie - np. na ambonie. Zresztą, wystarczy przyjrzeć się, z jakich kręgów wywodzą się ludzie strzelający do zwierząt... A ilu myśliwych jest wśród posłów i senatorów, nie wyłączając miłościwie nam panującego Prezydenta, który czasowo zawiesił flintę na kołku, ale wielekroć wspomina, jak bardzo tęskni do polowania...

    OdpowiedzUsuń
  6. W w takim prymitywnym nurcie pseudoedukacyjnym jak Kamusiński działają białowiescy myśliwi - powystrzelać bobry, a następnie powiesić je na ścianach w swoich domach.

    Prof Elżanowski trafnie określił takich panów - zbrodniarze, ja bym dodał - zwyrodnialcy.

    Przyjemność z zabijania zwierząt nie usprawiedliwia ich sadystycznego hobby, tak jak przyjemność z zabijania ludzi nie usprawiedliwia morderców. Ale - jak zauważył Elżanowski - czasy się zmieniają i nawet prezydent musi się dziś tłumaczyć ze swojego skrzywienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Problem nie jest w tym jak by tu nazwać myśliwego – zwyrodnialcem, mordercą, zbrodniarzem czy człowiekiem prymitywnym, bo to jak każde etykietowanie powoduje tylko obrażanie ludzi. Obrażanie nie prowadzi do niczego dobrego i trzeba z tym uważać. Pewnie wszyscy w większym lub mniejszym stopniu oceniamy i dlatego porozumieć się w wielu konkretnych sprawach jest trudno. Ale z myślistwem mamy większy problem niż z jakimś zwyczajowym zachowaniem. Myślistwo jest wciąż częścią gospodarki umocowanej w prawie, należy do kultury (nieważne czy przemijającej bo jeszcze istniejącej) a wśród myśliwych są ludzie różni, jak w każdej grupie społecznej. Z dzieciństwa zapamiętałem spotkania ze znanym fotografem Puchalskim, który odwiedzał nasz dom i opowiadał jak lubił polować i jak ten zew wciąż u siebie odczuwa. Znam wielu byłych myśliwych i nawet prywatnie bym o nich nie pomyślał jako o byłych zwyrodnialcach, chociaż niektóre zachowania mogą pasować do takich określeń wg. współczesnych norm w kręgach ludzi odrzucających sportowe myślistwo. Bardziej oburzające jest nieliczenie się z prawem lub takie manipulowanie prawem by dawać sobie przywileje w relacjach z przyrodą. Trzeba oczywiście mówić o zakłamaniu i pokazwać semantyczną hipokryzję ("pisanie na śniegu", "farba" itp), skrywającą ból i cierpienie. Ale podobne zabiegi spotykamy i w innych dziedzinach życia. To trochę podobnie jak z jedzeniem mięsa – jestem wegetarianinem, ale nie nazywam jedzących mięso zwyrodnialcami, chociaż wiemy co się dzieje w hodowlach i ubojniach i jakie znaczenie dla bilansu ochrony przyrody ma zmiana przyzwyczajeń żywieniowych. Jak mówi Elżanowski – w jednym pokoleniu nastąpiły ogromne zmiany świadomości. Dzisiaj nawet prezydent musi odłożyć flintę, żeby być akceptowanym. W tym kontekście edukacja młodzieży prowadzona przez myśliwych jest szczególnie dwuznaczna. Puszcza Białowieska, która była miejscem polowań koronowanych głów i celebrytów dzisiaj już nie może pełnić takiej funkcji, chyba, że chcemy tu podtrzymywać skansen minionej świadomości. W dzisiejszej Europie nie ma raczej na to miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację, ale takie epitety same się cisną na usta.
    Tacy jak Kamusiński dobijają gatunki skrajnie zagrożone, które za kilka, kilkanaście lat znikną z naszego globu. Najgorsze, że nie możemy takich Kamusińskich powstrzymać, stąd mocne słowa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Do Janusza Korbela,
    Szanowny Panie, napisał pan, że słowne piętnowanie myśliwych dosadnymi określeniami jest obrażaniem tych ludzi. Ale czy aby nie jest to stwierdzeniem ukierunkowanym jednostronnie – w tym wypadku, na stronę myśliwych, iż tylko oni mają monopol na bycie "ciężko obrażonymi”:)? Z mojego punktu widzenia, ja czuję się o wiele bardziej znieważony przez to środowisko. Można powiedzieć, że jestem przez nich zmiażdżony, ale nie słownie, lecz tym co robią. Nie mam tu na myśli czynów skierowanych bezpośrednio przeciw mnie, ale przeciw zwierzętom i przyrodzie. To wszystko co oni im wyrządzają , to jednocześnie na mnie przechodzi (nie będę obecnie tłumaczył na czym to polega, kto chciałby zrozumieć, niech kliknie w mój profil). Jeśli oni nie widzą w swoim postępowaniu nic niewłaściwego, to ja także nie mam zamiaru dobierać odpowiednich słów, ani tym bardziej klękać przed "jaśnie państwem". Gwoli ścisłości, nie mam nic przeciwko polowaniom (nawet w krajach wysoko rozwiniętych ), ale pod warunkiem, że będą one wykonywane tylko wtedy, gdy jest to niezbędne i przez właściwych ludzi. Mam tu na myśli głównie regulację pogłowia kopytnych o raz zaniechanie polowań na pozostałe drobne gatunki (tajemnicą poliszynela jest, że strzelanie do nich i tak nie przynosi wymiernych korzyści a praktykuje się je tylko w celach rozrywkowych, lub budowania fałszywego przeświadczenia, że w ten sposób oddaje się im dobrą przysługę). Należy też zlikwidować rozrywkowy charakter polowań, elementy celowego sadyzmu np. norowanie, eliminacja broni śrutowej i co najważniejsze – redukcja samego pogłowia myśliwych. - To tylko niektóre rzeczy, które należałoby zmienić lub wyrzucić.
    Ktoś może powiedzieć, że jestem niesprawiedliwy, bo ładuję wszystkich do jednego wora, "przecież nie każdy myśliwy to sadysta”. Być może. Ale dlaczego ci "normalni” nie robią absolutnie nic aby zmienić niektóre praktyki łowieckie które ewidentnie są ukierunkowane na znęcanie się nad zwierzęciem? Ja odpowiadam – z kim przystajesz, takim się stajesz, dlatego nie wierzę w myśliwską "etykę” która de facto jest ich wymysłem i na dodatek tak sformułowana aby była dla nich najbardziej wygodna. Panie Januszu K.:) z całym szacunkiem, ale kiedy daje się wiarę opowieściom myśliwych o nich samych "jacy to oni są szlachetni” to współczuję naiwności. Ocena etycznej wartości człowieka pod kątem jego powierzchowności, tudzież pozycji społecznej może być złudna (vide Hans Frank).
    Co do łamanie prawa przez myśliwych – jest rzeczą wiadomą, że nader często omijają przepisy które oni sami ustanowili (prawo łowieckie). Mnie to nie dziwi, bo pomijając fakt, że wśród nich jest pełno figurantów stojących ponad prawem, to chyba nie sądzi Pan, że ludzie którzy polują dla rozrywki będą przejmować się jakimiś "śmiesznymi zapisami dotyczącymi zwierząt"?
    Wreszcie porównywanie jedzących mięso (sam nie jem) z ubojni do obecnych myśliwych jest niewłaściwe. Ci pierwsi nie robią tego dla próżnej rozrywki lecz niejako z konieczności (temat rzeka) zaś większość współczesnych "polowników" zabija dla zabawy.
    pozdrawiam,
    M.Skorupski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafne ujęcie, z myśliwymi jest jak z palaczami. Gdy zwrócisz im uwagę, że paląc w pobliżu, legalnie, a jakże (nie wszędzie są zakazy) trują, smrodzą, śmiecą, to oni cię zaatakują, że ich obrażasz i kwestionujesz ich prawo do wolności indywidualnej ekspresji. Żartowałem, aż tak wysublimowania językowo nie są, zwykle mówią "odp...dol się, robię co chcę, wolno mi".
      Tu ten sam problem, ich działanie (nie gadanie!!!) godzi materialnie w innych, ale to o słowa oceniające ich naganne praktyki obrażają się najbardziej i dąsają niczym "cnotliwe" panienki.

      Usuń
  10. Na blogu " mini bwp ...minimalistyczne, nieśpieszne bytowanie w przyrodzie..."
    Pan Korbel napisał: "29 stycznia 2013 22:39
    W miejscach gdzie są wilki polowanie przez ludzi jest dodatkowo wtrącaniem się do cudzego stołu. W Puszczy Białowieskiej wilki zabijają ok. 650 jeleni rocznie. Myśliwi ok. 200, zabierając drapieżnikom ich pożywienie."

    Może to i racja, ale może też tylko manipulacja. Chodzi bowiem o to, że populacja jeleni w Puszczy Białowieskiej to około 3500 osobników, czyli ubywa z niej dzięki wilkom około 19% populacji, a dzięki myśliwym 0,06% populacji. Te liczby mogą być porażające dla osób nienawidzących polowań i myśliwych. Dla przyrodnika, mającego świadomość naturalnego przyrostu roślinożerców i istniejącej bazy pokarmowej nie są niczym szczególnym.
    Jednak z przebiegu dyskusji widzę, że dyskusja w tym miejscu dotyczy wyłącznie emocjonalnego podejścia do polowań i myśliwych. Nie bierze pod uwagę zmian jakie w naszym środowisku następują i także, a może przede wszystkim tego, że Puszcza Białowieska nie znajduje się pod kloszem w izolowanym od otoczenia punkcie na naszej Ziemi. Przegęszczenie w populacji zwierząt (każdego gatunku) prowadzi do tego, że albo nadwyżka emigruje, albo populacja cherlaczeje i degeneruje się, albo potęguje się kanibalizm (w przypadku klasycznych roślinożerców tego zjawiska nie obserwowano).
    Niestety człowiek uruchomił już bardzo dawno temu to błędne koło i jeśli potrafi i ma narzędzia musi w ten krąg ingerować. Bo w przeciwnym przypadku konieczne będą radykalne działania. Czy się to nam podoba, czy nie. A co do zabawy, o której pisze A. Skorupski - to są to kwestie etyczne - znam wielu myśliwych, znałem jeszcze więcej. Jednak o zabawie w polowanie mówiło mi zaledwie kilku. Inni traktowali to jako bardzo poważne działanie, a większość czasu spędzali w łowisku przygotowując miejsca dokarmiania, wodopoje, tworząc remizy i pasy zadrzewień śródpolnych. Do Puszczy przyjeżdżali wielokrotnie na polowania, ale zbyt wiele nie strzelali. Dla nich najważniejsze było przyjechać tu, pobyć w borze, poobserwować. Często za tą wizytę musieli też słono zapłacić. Ale chcieli tu być, niekiedy oddawali strzał - mieli trofeum. To w rzeczywistości dla nich była nagroda za trud i pracę w innych regionach łowieckich.
    A wegetarianom zwracam uwagę na to, że są badania nad współodczuwaniem roślin. I niestety ma dla nich przykrą wiadomość. Rośliny odczuwają i negatywnie ragują na wyrywanie ich sąsiadów z grządki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "wegetarianom zwracam uwagę na to, że są badania nad współodczuwaniem roślin. I niestety ma dla nich przykrą wiadomość. Rośliny odczuwają"
      Planeta Ziemia też odczuwa (są badania), być może odczuwa też kosmos, ale zejdźmy na ziemię - nie chodzi o to co "odczuwa" wyrywana marchewka a co zabijana świnia. Chodzi o to, co odczuwa człowiek Autorowi tej logiki proponuję: niech zrobi takie doświadczenie - niech sam wyrwie marchewkę, a potem sam zabije świnię. Jeżeli nie będzie różnic w odczuwaniu warto udać się do psychologa. Podobna jest logika "może manipulacji" w odniesieniu do podanych przeze mnie danych.

      Usuń
    2. Cyt:"Może to i racja, ale może też tylko manipulacja."
      Nie wiem czy Twoj wpis jest racja czy maniupulacja, jednak z matematyka na poziomie szkoly podstawowej na pewno masz problemy. Wg. zacytowanych przez Ciebie liczb na temat wilkow, myliwych i jeleni na pewno nie wynika, ze mysliwi zabijaja 0,06% populacji jeleni lecz 6%. A to niemala roznica. Dokladnie rzecz biorac STUKROTNA...........
      Pzdr.
      Bruno

      Usuń
    3. Jakim cudem zwierzęce populacje nie "cherlaczały" i nie "degenerowały się" zanim myśliwi z bronią palną zrzeszenie w PZŁ pojawili się na świecie, pozostaje słodką tajemnicą Stwórcy i działaczy PZŁ.
      Nikt inny jej nie rozwikła, bo to nie na ludzki rozum ;)

      Usuń
    4. Ja się tym ostatnio zajmuję :)
      Pzdr
      AG

      Usuń
  11. Na tej ziemi żyjemy koło siebie: ludzie o różnych kulturach, przekonaniach, wiarach, przesądach. Mamy do wyboru, albo podporządkować sobie „innych” (chyba, że oni podporządkują sobie „nas”), albo układać wspólne życie w taki sposób, żeby ewolucyjnie dochodzić do najbardziej harmonijnych rozwiązań, także a może przede wszystkim harmonijnych ze środowiskiem naturalnym. Uniwersalnym narzędziem jakie mamy do dyspozycji jest nauka. Nauka ekologii dostarcza mocnych argumentów, by tworzyć prawa chroniące dziką przyrodę dla wspólnego dobra. W Puszczy Białowieskiej od dawna dążymy do objęcia jej parkiem narodowym i „zarządzania” pod kątem przyrodniczym. Stopniowo udaje się ją chronić coraz lepiej i wątek myśliwski (łamania przez myśliwych obecnych reguł) pojawił się tutaj przede wszystkim z powodów konfliktu kulturowego. Tutaj radny rozpoczyna spotkanie z lokalnymi politykami i leśnikami od słów, że wszyscy polujemy więc się rozumiemy, co dobre dla przyrody, inny radny głosi, że drzewo po śmierci przestaje zasługiwać na ochronę, prezes lokalnego stowarzyszenia broniącego myśliwych i wycinania starych dębów nazywa ministra szczurem, lokalna prokuratura używa argumentów myśliwskich zapominając o prawie ochrony przyrody, anonimowi dyskutanci leśni, żeby coś udowodnić, manipulują przepisami w sposób instrumentalny, „zakrapiając” swoje nienawistne wywody wulgaryzmami, bo taka była cwaniacka tradycja jeszcze w PRLu. Stare mieszkanki Teremisek, które w dzieciństwie w czynie społecznym sadziły drzewa w niedzielę na zrębie, są przekonane że ta Puszcza nie jest naturalna bo została posadzona przez miejscowych. Dla myśliwego od pokoleń było to szanowane postępowanie na wzór królów i sekretarzy, puszczę urządzano pod polowania, polowanie nobilituje a „zwierzęta przecież nie mają duszy i nie cierpią” – są po to, żeby je myśliwy wyhodował i zabił. A z tego wszystkiego mogą być jeszcze pieniądze! Takie doświadczenia prowadzą do oburzenia i demagogicznych ataków na „innych”, którzy nagle protestują. Dlatego członek komisji etyki PZŁ p. Kamusińki, kompletnie nie rozumie, co można zarzucać myśliwym?! I chce tego uczyć dzieci – w obronie przed „obcym”, którego może by i nazwał ekoterrorystą. Moim zdaniem najgorzej by było przyjmować taką samą metodę i pozwalać sobie odpowiadać tym samym językiem, bo jaki pożytek ma przyroda z obrażonego myśliwego? Zamiast sugerować „regulację pogłowia myśliwych” (rozumiem, że to był taki żart słowny, ale niebezpiecznie bliski poglądom tych, co to wiedzieli jak zarządzać przyrodą i ludźmi i wcielali to w życie za Hitlera) lepiej stać na straży prawa ochrony przyrody i pokazywać czym polowanie naprawdę jest, czego ono „uczy”, a co naprawdę zabija. Mówią o tym tacy psycholodzy jak W. Eichelberger, opisuje Peter Singer czy b. myśliwy Zenon Kruczyński i wiele uznanych autorytetów zajmujących się nauką o człowieku. Kiedy lubiana aktorka Maja Ostaszewska mówi, że jest wstrząśnięta i brzydzi się polowaniem robi więcej dla zmniejszenia ilości myśliwych niż ktoś nazywający ich obraźliwymi epitetami.

    OdpowiedzUsuń
  12. "rozumiem, że to był taki żart słowny, ale niebezpiecznie bliski poglądom tych, co to wiedzieli jak zarządzać przyrodą i ludźmi i wcielali to w życie za Hitlera"

    Panie Januszu czy Pan zdaje sobie w pełni sprawę z tego co Pan napisał? Bo teraz jest wiele światowych gremiów, którym również "wiedzą jak zarządzać przyrodą".

    Chyba się Pan zagalopowuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co napisałem i jestem świadomy, że to brzmi prowokacyjnie, ale powtórzyłem wybitnego współczesnego myśliciela, który właśnie tak to sformułował - "Kiedy myślimy, że możemy zarządzać rzeczywistością - przyrodą i ludźmi zbliżamy się niebezpieczne do faszyzmu". Autor nazywa się James Hillman. To Amerykanin, uczeń C.G.Junga, był dyrektorem Instytutu Junga w Zurichu, zajmował się m.in. rozważaniami nad Anima Mundi. Kilka jego książek zdobyło dużą popularność, w tym ostatnia z 2010 "A Blue Fire - Selected Writings" a niedawno ukazało się coś po polsku bo słyszałem w radio ciekawą dyskusję, ale nie zapamiętałem tytułu.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. ‎"If a man aspires towards a righteous life, his first act of abstinence is from injury to animals." - Albert Einstein

    OdpowiedzUsuń
  14. Do Janusza Korbela
    //Zamiast sugerować „regulację pogłowia myśliwych” (rozumiem, że to był taki żart słowny, ale niebezpiecznie bliski poglądom tych, co to wiedzieli jak zarządzać przyrodą i ludźmi i wcielali to w życie za Hitlera) //

    Wiedziałem, że nada Pan negatywny wydźwięk tej myśli, ale mnie nie o "taką" regulację chodziło.
    ---------------------------------------
    Do anonima z 14:54
    //znam wielu myśliwych, znałem jeszcze więcej. Jednak o zabawie w polowanie mówiło mi zaledwie kilku.//

    A czego Pan się spodziewał, że koledzy myśliwi będą się chwalić "wszem i wobec" jaką to mają zabawę z polowania? Ci z "głową na karku" są powściągliwi w takich opowieściach, zwłaszcza gdy przebywają w "niepewnym" towarzystwie bo dobrze wiedzą, że przez rozwiązły język mogą sobie zszargać opinię. O rozrywkowych aspektach polowania chętnie rozmawiają, ale pod "celą".
    Natomiast tych "kilku" myśliwych zalicza się do tej kategorii ludzi, którzy nie widzą w swoim nagannym postępowaniu żadnej patologii i co więcej - są przekonani że i inni ludzie będą podobnego zdania. - To mistrzowie samokompromitacji i jednocześnie najlepsi przyjaciele własnych nieprzyjaciół.
    pozdrawiam,
    MS

    OdpowiedzUsuń
  15. Myśliwi to zamknięte środowisko i bardzo się kryjące.

    OdpowiedzUsuń
  16. ,,W Puszczy Białowieskiej od dawna dążymy do objęcia jej parkiem narodowym i „zarządzania” pod kątem przyrodniczym. Stopniowo udaje się ją chronić coraz lepiej i wątek myśliwski (łamania przez myśliwych obecnych reguł) pojawił się tutaj przede wszystkim z powodów konfliktu kulturowego.''

    Pan Korbel promując na niedoinwestowanych terenach regionu Puszczy Białowieskiej idee (beztroskich żyjących dostatnio)ideologów w tm głęboko obłudnej teorii o samoograniczaniu liczebności populacji człowieka - jest czynnikiem sprawczym owego konfliktu kulturowego.
    Człowiek od stuleci korzystał z dóbr przyrody: zwierząt, drewna, owoców, grzybów.
    To jest historyczna tożsamość kulturowa Puszczy Białowieskiej.
    Perfidia działania grup ,,sytych '' aktywistów polega na powoływaniu się na dobro wszystkich - dobro ogólnonarodowe. Do.... „zarządzania” pod kątem przyrodniczym....- tożsamość ludności puszczańskiej i przeszłość kulturowe jest zbędna.
    A przecież ,,Unia Europejska ''- tak chętnie cytowana na tym blogu gwarantuje prawa ludności do samostanowienia, kultywowania tradycji ,zachowania wykonywanych zajęć i zawodów. Warunkiem podstawowym wszelkich działań w tym ochronnych, jest zachowanie cywilizacyjnego rozwoju populacji człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Warunkiem podstawowym wszelkich działań w tym ochronnych, jest zachowanie cywilizacyjnego rozwoju populacji człowieka" - Ciekawe 7 miliardów ludzi wkrótce 9-10 mld, ginące w zastraszającym tempie ekosystemy, niszczenie kluczowych systemów podtrzymujących życie na Ziemi - czyli doskonały przepis na zakończenie owej "cywilizacji". Cywilizacji w cudzysłowie, gdyż prawdziwa cywilizacja nie podcina biologicznych podstaw życia na Ziemi, musimy jeszcze dorosnąć i zacząć się nauczyć szanować i dać prawo do istnienia innym formom życia by zasłużyć na miano cywilizacji. Niszczenie ostatnich skrawków dzikiej przyrody na Ziemi w imię tkz rozwoju i gospodarki (bardziej by tu pasowało plądowarki) jest poglądem anachronicznym bardziej pasującym do XIX i XX wieku, kiedy zasoby naturalne wydawały być się nieograniczone. Ale my żyjemy w XXI wieku, w epoce antropocenu, absolutnej dominacji człowieka nad wszelkimi elementami biosfery i ochrona ostatnich funkcjonujących ekosystemów jest imperatywem. Alternatywą jest kolejne wielkie wymieranie na skalę globalną, ale wtedy staniemy się Marsjanami z "Wojny Światów"

      Usuń
    2. Anonimie z 21:36
      Mam podobne poglądy które wciąż sukcesywnie weryfikuję.
      Polecam moje wpisy:
      http://puszcza-bialowieska.blogspot.com/2012/10/w-jesiennym-soncu-o-gustach-zwykych.html?showComment=1351529694398#c8354594919932783960

      AG

      Usuń
  17. Dostatnio żyją w tym regionie tylko leśnicy, co gorsza wielu z nich to nawałacz - przyjechali do naszego regionu z drugiego końca kraju i grają obrońców uciśnionych.

    A tak naprawdę mają tutejszych za nic - czego dowodem jest choćby kierowanie do sądu spraw za zakłócanie polowania, zamykanie lasu itp
    Korzyści maja tylko ci, którzy są umoczeni w ich mafijne układy, inni jak np strażnicy leśni, którzy stawali przeciwko przekrętom lądują na bruku.
    Precz z leśną nawałaczą!

    OdpowiedzUsuń
  18. "A przecież ,,Unia Europejska ''- tak chętnie cytowana na tym blogu gwarantuje prawa ludności do samostanowienia, kultywowania tradycji ,zachowania wykonywanych zajęć i zawodów. Warunkiem podstawowym wszelkich działań w tym ochronnych, jest zachowanie cywilizacyjnego rozwoju populacji człowieka."

    Tradycja przerabiania Puszczy Białowieskiej na klepki i papier nie jest żadną tradycją, ma niecałe sto lat i nijak się ma do miejscowej ludności, która została w nią wprzęgnięta jako niewykwalifikowana siła robocza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słuszna uwaga Przedmówcy! Niech więc pracownicy LP przestana w głowach mieszać ludziom, a batiuszkowie i księża niech zaniechają dalszego mieszania się w sprawy, o których nie mają pojęcia. Amen!

      Usuń
  19. Janusz Korbel napisal:

    "Planeta Ziemia też odczuwa (są badania), być może odczuwa też kosmos, ale zejdźmy na ziemię - nie chodzi o to co "odczuwa" wyrywana marchewka a co zabijana świnia. Chodzi o to, co odczuwa człowiek Autorowi tej logiki proponuję: niech zrobi takie doświadczenie - niech sam wyrwie marchewkę, a potem sam zabije świnię. Jeżeli nie będzie różnic w odczuwaniu warto udać się do psychologa. Podobna jest logika "może manipulacji" w odniesieniu do podanych przeze mnie danych. "

    Idac sladem tej logiki wypadaloby zamknac w psychiatryku
    wszystkich rzeznikow.
    Sygnalizowana i afiszowana empatia dla zwierzat w glebokoekologicznym wydaniu zawiera zreszta pewna sprzecznosc - wrazliwy glebokoekologista ala Korbel
    i jego wyznawcy tez delektuja sie cierpieniami zwierzat.
    Wrazliwosc na bol i cierpienie konczy sie z chwila
    gdy zrodlem tych cierpien nie jest czlowiek lecz inne
    zwierzeta, badz "sily natury". Wypruwajacy wnetrzosci
    zyjacej jeszcze ofiary drapieznik jest widokiem przy
    ktorym P. Korbek i sp. z oo. ,wlacznie z cytowanym powyzej profesorem Elzanowskim sa zapewne w stanie sie godzinami delektowac. O pomniejszych szarzach wsrod
    wspolwyznawcow wyznawcow nie wspominajac.
    Mamy - jak widac - do czynienia z pewna - werbalna - dwuwymiarowoscia cierpien i smierci zwierzat (i nie tylko zreszta). Sa - jak widac - te lepsze
    i gorsze. Wilk zabije sarne - jest ok. Pies domowy zagryzie sarne - ? - tu musialby sie glebokoekologiczny specjalista wypowiedziec. Czy to planecie Ziemia sprawia
    bol czy tez jest aktem bezbolesnym. Zdecydowanie bolesnym jest zabicie sarny przez czlowieka. To moze
    z pewnoscia potwierdzic i uzasadnic tutejszy glowny
    specjalista i manipulator.

    W gruncie rzeczy nie chodzi jednak o marchewke, swinie, wilka psa, sarne czy i ludzkie uczucia - chodzi o punkt widzenia i rzad dusz - narzucenie innym norm, wlasnej wyznawanej ideologii . Anonimowy11 lutego 2013 14:54
    piszac o zarzadzaniu przyroda w kontkscie korbelowego
    cytatu z faszyzmem pominal jedno malo u nas popularne
    aczkolwiek godne upowszechnienia pojecie. Ekofaszyzm.
    Zwolennicy ekofaszyzmu - pojecia w USA b. modnego
    rekrutuja sie w duzej mierze z glebokoekologistow.
    Najbardziej znana w Europie postacia jest np. finski
    kolega pana Korbela - ktorego postac wlasciciel tego
    bloga wspolwyzawcom zapewne kiedys przyblizy.....

    Na tutejszym blogu intersujacy w tym kontekscie jest rowniez pewien podzial rol. W prawiej strony ekranu jest karykatura podludzi z Podlasia - chyba majaca byc wyrazem autoironii - w gruncie rzeczy emanujaca pogarda
    dla autochtonow. Obrazek z taka wymowa nadawalby sie
    doskonale jako ilustracja do "Steurmera" cz innego
    "Voelkische Beobachter - nawet nie trzeba by duzo korygowac. Postawe aktywnej tutaj grupy doskonale
    obrazuja rowniez tez niektore wpisy (chyba wiekszosc ?), nadludzi ewidentnie rezerwujacych dla siebie moralna ideologiczna wyzszosc i ekologiczna aryjskosc....

    W kazdym badz razie calosc popelnianych tutaj
    wynurzen jest nieslychanie interesujaca - szczegolnie
    w kontekscie kontrowersyjnych - konfliktowych -
    tematow.
    Dziekuje P. Korbel,
    anonimowo pozdrawiajac. Mam nazieje, ze nie
    ma Pan nic przeciwko wykorzystaniu cytatow i materialow
    z Panskiego bloga w celu dalszego zwiekszenia jego
    popularnosci.




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się namęczyłeś wrzucając do jednego komentarza wszystkie banały i stereotypy na temat ekologii, ale z sensem twoje wywody nie mają wiele wspólnego, z logiką też, dlatego nie nadają się do polemizowania. W kółko tylko umiesz używać słowa "manipulacja" na wszystko z czym się nie zgadzasz. Popatrz w lustro. Sam dobrze wiesz, że ani Korbel ani Elżanowski się godzinami nie delektują żadnym zabijaniem tylko rozróżniają zabijanie w przyrodzie dla przeżycia od zabijania dla rozrywki. Ja sugeruję kasowanie takich komentarzy, bo nic nie wnoszą. Że są na świecie frustraci wiadomo i tak, nie trzeba się o tym dowiadywać z komentarzy na blogu.

      Usuń
    2. Jako, ze komentarza jeszcze nie usunieto a
      pisanie podobnych rzeczy nie jest meczace -
      pozostawiajac ocene tego czy czytelnicy czuja sie bardziej zmanipulowani prawdami Korbela & co czy tez komentarzami do owych "prawd" samym
      czytelnikom.

      "Sam dobrze wiesz, że ani Korbel ani Elżanowski się godzinami nie delektują żadnym zabijaniem tylko rozróżniają zabijanie w przyrodzie dla przeżycia od zabijania dla rozrywki."

      Tego akurat nie wiem. Zaden z nich nie zdobyl
      sie ani na pochwale ani na potepienie wilka
      rozpruwajacego brzuch ciezarnej lani i zwiazanych z tym aktem reperkusji dla owej samicy jelenia - w najepszym wypadku obojetnosc - "potrzeba" , "wyzsza koniecznosc" - usprawiedliwiajaca bol i cierpienie zwierzecia - "dobra ekologiczna smierc" ?. W odroznieniu od "zlej" - nieekologicznej ? .

      Ale czy pan Korbel poklaskuje wilkowi ktory osiagnal sukces - "dublet" potrzebny mu do przezycia a pan Elzanowski ociera lezke po matce i dziecku - czy tez jest dokladnie odwrotnie - nie wiem, nie jestem w stanie powiedziec.
      Ci panowie powinni sie sami nad tym zastanowic. Rozdajacy jeleniom pigulki antykoncenpcyjne Pan Elzanowski szczegolnie. Ta "pigulka antykoncepcyjna" jest zreszta synonimem
      chemicznej kastracji zwierzat, co juz nie brzmi
      zapewne tak mile i niewinnie - dla niektorych
      przynajmniej.

      W kwestii owego "rozrywkowego" zabijania -
      powstaje ciekawa kwestia -
      czy smierc zwierzecia mialaby inny wymiar gdyby
      padlo z reki zawodowego mordercy - zawodowego
      mysliwego, oplacanego, zyjacego z tej uslugi ?
      Czy sarenkom i bobrom lzej by sie umieralo gdyby
      byly mordowane wylacznie przez profesjonalnych
      zabojcow ?
      Czy to przejscie na profesjonalny mord by
      cokolwiek zmienilo ? Dla Braci Mniejszych zapewnie niewiele - dla nawiedzonych operujacych
      pojeciem - stereotypem zabijania dla sportu - ?
      nie wiem. Musieliby sami sie wypowiedziec.
      Zakladajac, ze nie pisza tutaj wylacznie uzaleznieni od B12 .

      Usuń
    3. Cyt:"Czy sarenkom i bobrom lzej by sie umieralo gdyby byly mordowane wylacznie przez profesjonalnych zabojcow ?"

      Słuchając opowieści hobbystów o jeleniu, co uszedł jeszcze 300m zanim padł albo o dochodzeniu i dobiciu postrzałka na drugi dzień, w rezerwacie, wydaje mi się, że profesjonalny zabójca nie powinien mieć raczej takich dylematów.

      Usuń
    4. "czy smierc zwierzecia mialaby inny wymiar gdyby
      padlo z reki zawodowego mordercy - zawodowego
      mysliwego, oplacanego, zyjacego z tej uslugi ?
      Czy sarenkom i bobrom lzej by sie umieralo gdyby
      byly mordowane wylacznie przez profesjonalnych
      zabojcow ?
      Czy to przejscie na profesjonalny mord by
      cokolwiek zmienilo ? Dla Braci Mniejszych zapewnie niewiele - dla nawiedzonych operujacych
      pojeciem - stereotypem zabijania dla sportu - ?
      nie wiem. Musieliby sami sie wypowiedziec."

      Wystarczy zrozumieć świat przyrody. Nie trzeba być nawiedzonym. Każde życie na Ziemi zostało wyposażone przez ewolucję w cechy które może wykorzystać do obrony swojego istnienia. Snajperski strzał "w komorę" byka jelenia wszystko zmienia. Na co jeleniowi być zwinnym niczym wiatr w ucieczce przed sforą wilków (co zawdzięcza doborowi naturalnemu) jeśli słyszy tylko huk i leży już na ziemi a krew jątrzy mu się z pyska. Wybacz anonimie ale dla każdego rozumnego człowieka jest coś tu nie teges.

      AG

      Usuń
  20. Wirtualny Podleśniczy12 lutego 2013 11:58

    Panie Januszu, bardzo dziękuję za wyróżnienie 'kabaretu dialektycznego' mego autorstwa w felietonie w najnowszym Dzikim Życiu (sprawa tyczyła także myślistwa). Czuję się tym bardziej wyróżniony, że zacytował mnie Pan obok panów Antczaka i Wajraka. Obu szanuję, rozdarty między ideami, którym pozostają wierni :)

    Przepraszam za wtręt nie na temat, ale w DŻ przeczytałem też tekst pana A. Bohdana. Jako było nie było Podleśniczy nie podzielam Państwa entuzjazmu z ograniczenia ilości drewna do pozyskania, a jeszcze mniej przemawia do mnie forma, w jakiej zostało wprowadzone. Stało się, przyrodzie nie zaszkodzi, ludziom będzie biedniej.
    Pan Bohdan pisze w Dzikim, że staracie się, by mimo ograniczenia pozyskania w puszczy, ludziom zapewnić drewno. Pamięta Pan może – kiedyś pytałem, ile rocznie Pan spala w swoim piecu? Chciałem wrócić do tematu, polecając Panu lekturę Lasu Polskiego numer drugi i artykułu „Różny VAT na drewno opałowe” (tak, tak to oni oddali kiedyś głos szefowi Santy, ale o lesie piszą dużo i ciekawie). Ten artykuł jest generalnie o tym, czyby Lasy Państwowe nie mogły uprzejmiej potraktować klientów detalicznych na drewno opałowe i sprzedawać im też opał lepszej jakości. Czyli to, co Pan kupował jako „drogą papierówkę” brzozową. Kwestia nazwy, a jeszcze bardziej zastosowania, jest kluczowa: na drewno opałowe obowiązuje preferencyjny VAT 8% (ta papierówka ma 23%). Puszcza Białowieska, gdzie tego opału ma szczególnie brakować, gdzie ludzie w regionie biedni, jest szczególnie ważnym miejscem, by tam ten temat wdrożyć.
    To jednak sprawa do dyskusji gdzieś w Warszawie, ale artykuł zawiera też informację o sprzedaży połupanego drewna kominkowego, z VATem 8%, przez parę nadleśnictw w kraju. Zwracam uwagę – nadleśnictw. To aż się prosi robić w nadleśnictwie hajnowskim. Typowego opału S4 z VATem 8% nie można za bardzo wyrobić więcej, to pochodna ogółu pozyskania (choć nie do końca). Ale gdy się sprzedaje skałki do pieca, nie ma wątpliwości co do VATu. Można więc drewno lepszej jakości sprzedawać po tej samej cenie netto jak dla przemysłu, ale z niższym opodatkowaniem. Dla Podlaszuków z powiatu to samo wychodzi co najmniej o kilkanaście zł na metrze taniej.
    Do tego drewno zostaje na miejscu, nie wyjeżdża gdzieś do celulozowni. Nadleśnictwo na pewno będzie uczciwe, nie będzie robić miksów gatunkowych czy jakichś kombinacji na mieszaniu metrów sześciennych i przestrzennych (w ten sposób kombinują prywatne firmy). Dodatkowo parę osób, które definicja prof. Wesołowskiego pozbawiła roboty w lesie miałaby zajęcie przy rąbaniu i składaniu tego drewna. Liczni staruszkowie, nad których losem tak boleją różni zatroskani o puszczę mieliby od razu porąbane. Jakby cena była do rzeczy, Pan by może nie importował brykietów z daleka, ograniczając ślad ekologiczny? Parę osób co nie ma jak się z drewnem rozprawiać samemu, zrezygnowałoby z węgla?
    To realny krok w ułatwieniu dostępu do drewna opałowego dla ludności. Pogadajcie Państwo z leśnikami i zróbcie razem coś dla ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja także jestem zmiażdżony przez myśliwych i nie merytorycznie ale siłowo. Kiedyś prowadziłem debaty z myśliwymi na ich blogach, forach a także bezpośrednio, w lesie. Nigdzie indziej nie spotkałem tak koszmarnych zabiegów retorycznych. Przykład dialogu:
    myśiwy: każdy człowiek musi jeść mięso bo inaczej zapadnie na zdrowiu. Bez białka zwierzęcego nie da się na dłuższą metę.
    ja: znam wielu, którzy od dziecka nie jedzą mięsa i są zdrowi.
    myśliwy: a ja znam takich, którzy od dziecka jedzą mięso i też są zdrowi.

    Myśliwemu wydaje się, że to dowód. Zapomniał, że to on postawił tezę o konieczności jedzenia mięsa a nie ja o konieczności wegetarianizmu.

    To tylko jeden mały przykład ale z takich nielogicznych ,,dowodów", które są po prostu błędami retorycznymi i metodologicznymi składa się większość wypowiedzi myśliwych.

    Wkurza mnie to środowisko z powodu niskiej inteligencji i manipulanctwa.
    JKusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, uważaj! Prezydent także należy do tego środowiska...

      Usuń
    2. W zawieszeniu :)

      Usuń
    3. Kiedyś się pewnie odwiesi... A kolegów-myśliwych się przecież nie wyparł.

      Usuń
  22. Anonimowy z12 lutego 2013 14:38 napisał:
    //Ci panowie powinni sie sami nad tym zastanowic. Rozdajacy jeleniom pigulki antykoncenpcyjne Pan Elzanowski szczegolnie.//

    Rzeczywiście, faszerowanie zwierzyny chemią to już przesada:]
    ms

    OdpowiedzUsuń
  23. "Rzeczywiście, faszerowanie zwierzyny chemią to już przesada"

    zdecydowanie lepiej ołowiem....

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.